piątek, 13 grudnia 2013

Epilog

         Stałam koło ołtarza i patrzyłam na zdenerwowanego Fabiana. Uśmiechnęłam się, podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu.
-Będzie dobrze- szepnęłam.
-Łatwo ci mówić. Ty już jesteś po ślubie.
-No właśnie. Więc wiem, że nie trzeba się denerwować- zapewniałam.
-Dobra, ale gdzie jest Alek?- spytał.
-A nie wiem- rozglądnęłam się- Powinien już tutaj być- zdziwiłam się.
-Jest moim świadkiem. Jeśli nie przyjdzie to nie wiem co zrobię- znów zaczął się denerwować.
-Przyjdzie.
-A jeśli nie?- Drzyzga wszystko widział w czarnych barwach.
-To twoim świadkiem zostanie Piotrek.
Zaczęłam się kierować do zakrystii. Zastałam tam pięknie wyglądającą Hanię. Uśmiechnęła się na mój widok.
-I jak samopoczucie?- spytałam.
-Bardzo dobrze. A Fabian?
-Zdenerwowany tak chyba nie był nawet przed finałem Plusligi.
-Faceci- powiedziałyśmy równo i wybuchnęłyśmy śmiechem.
Zostałam świadkiem Hani. Pomogłam jej się uczesać. Po chwili do zakrystii wpadł zdyszany Achrem. Miał rozpiętą koszulę i nie zawiązany krawat. Zmierzyłam go wzrokiem i położyłam ręce na biodrach.
-Nie mów, że zapomniałeś.
-No coś ty- zapewnił- Ola zaczęła rodzić w nocy.
-Co? Czemu ja nic nie wiedziałam?
-Myślisz, że miałem do tego głowę? Cały czas byłem na porodówce. Ledwo zdążyłem zahaczyć o dom i się przebrać.
-Dobra- przerwałam- Jaka płeć?
-Dwie dziewczynki- uśmiechnął się.
-Cudownie. A jak się czuje Ola?
-Jest zmęczona, ale szczęśliwa. Kazała bardzo przeprosić, ale lekarze jej nie puścili.
-To dobrze, że nie puścili. Nie mogą tego zrobić. A teraz zapinaj tą koszulę, a ja ci krawat zawiąże i leć do ołtarza, bo Fabian się strasznie denerwuje.
-Już, już- zrobił to o co go prosiłam- Ładnie wyglądasz- powiedział do Hani.
-Dziękuję- uśmiechnęła się lekko.
-A mi to nigdy tego nie powiesz.
-Oczywistych rzeczy się nie mówi- szepnął mi na ucho i pocałował w policzek- Lecę.
Uśmiechnęłam się i odwróciłam do Hani. Siedziała i miała spuszczoną głowę.
-Ej co jest?- kucnęłam obok niej.
-Ty i Alek jesteście bardzo zgranym rodzeństwem prawda?
-No pewnie. To mój brat i kocham go. Zawsze mi pomagał, mogłam na niego liczyć w każdej sprawie.
-Fabian nigdy nie będzie dla ciebie kimś tak ważnym.
-Hania to nie tak- zaczęłam chodzić po pokoju- Chociaż … chyba masz rację. Z Alkiem się wychowywałam. Jest mi o wiele bliższy niż Fabian. Czy musimy o tym rozmawiać?- zrobiłam błagalną minę.
-W sumie to nie.
Po chwili Hania już szła do ołtarza. Widziałam jak rozgrywający uśmiecha się i zaczęłam się zastanawiać nad słowami jego narzeczonej. Prawdą jest, że dużo czasu straciliśmy i już go nie nadrobimy. Nigdy nie będę z Fabianem tak blisko jak z Alkiem.
-Ja Hanna biorę sobie ciebie Fabianie za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy Święci.
-Ja Fabian biorę sobie ciebie Hanno za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy Święci.
Założyli sobie obrączki i pocałowali się. Cieszyłam się ich szczęściem. Gdy wychodzili z kościoła obsypaliśmy ich ryżem. Podczas wesela pierwszy taniec należał do młodej pary. Wtedy podszedł do mnie Alek.
-Mogę prosić?- powiedział uśmiechnięty.
-Jasne- wstałam.
-A ja?- usłyszałam głos Piotrka.
-Alek był pierwszy- zaśmiałam się tylko i poszłam z bratem na parkiet.
Tańczyliśmy a powoli więcej par do nas dołączało. Śmiałam się, bo Achrem co chwilę się wydurniał. Widać było, że jest szczęśliwy.
-Inia a ty planujesz więcej dzieci?- spytał.
-Wiesz raczej nie.
-Ale czemu?- zdziwił się.
-Bo trójka mi wystarczy. Chcę już grać cały czas.
-Zobaczysz, że zajdziesz w ciąże- powiedział uśmiechnięty szeroko.
-No raczej nie- od razu zaprzeczyłam.
-Zobaczysz- powtórzył.
Wtedy był tak zwany „odbijany” i wylądowałam z Fabianem. Uśmiechał się.
-Co się tak szczerzysz?- spytałam.
-Bo jestem szczęśliwy. W końcu jesteśmy całą rodziną tu.
Długo się bawiliśmy. Tańczyłam chyba ze wszystkimi siatkarzami i nogi mi odpadały. Usiadłam mężowi na kolanach.
-Jedziemy już?
-Jasne.
Poszliśmy po kurtki. Wtedy podbiegł do nas Drzyzga i zmierzył nas wzrokiem.
-Już idziecie?
-Wiesz mamy dzieci. Jak zostaniesz ojcem to też będziesz szybko z imprez wychodził. Alek już dawno się urwał- dodałam.
-Serio?- rozglądnął się- A gdzie Ola?
-Taki jesteś zakręcony, że się nie zorientowałeś, że ich nie ma? Ola zaczęła rodzić w nocy. Mają córeczki.
Pożegnaliśmy się i wyszliśmy. Po 15 minutach byliśmy w domu. Z dziećmi został ojciec Piotrka. Gdy wróciliśmy wszyscy już spali. Wykąpałam i położyłam się obok Pita. Odwrócił się do mnie i pocałował. Gdy zaczął całować mnie p[o szyi przypomniały mi się słowa brata.
-Kochanie jestem zmęczona.
-Inia- powiedział błagalnie.
Uległam. Spędziliśmy cudowną noc. Zasnęłam wtulona w niego. Następnego dnia tato Pita musiał jechać. Pożegnaliśmy się z nim.

Jakiś czas później:

          Siedziałam w hotelu i trzymałam rękę na brzuchu. Akurat teraz Aleks musiał brać ślub kiedy mi zostały dwa tygodnie do porodu. Gdy Alek dowiedział się, że jestem w ciąży śmiał się w niebo głosy. Sama na początku nie wierzyłam jak lekarz mi powiedział, że spodziewam się dziecka. Hania też była w dziewiątym miesiącu. Koło mnie usiadł Pit.
-Jak się czujesz?- spytał uśmiechnięty.
-Dobrze. Piotrek mówiłeś, że trójka wystarczy.
-Ej to nie tylko moja robota- podniósł ręce do góry.
Pokręciłam głową. Przebraliśmy się i wyszliśmy. Po chwili byliśmy w kościele. Aleks stał elegancki przy ołtarzy. Przypomniało mi się jak przed swoim ślubem z Piotrkiem wyobraziłam to sobie. Ja i Atanasijević już nigdy nie będziemy dla siebie tylko przyjaciółmi. Jednak coś nas kiedyś łączyło, ale każde znalazło szczęście gdzie indziej choć tak bardzo ciągnęło mnie do niego. Wiedziałam, że dobrze się stało. Do kościoła weszła Francesca. Ślicznie wyglądała. Po ślubie udaliśmy się na wesele. Nie czułam się tam tak swobodnie jak u Fabiana. Znałam mało osób i nie mogłam dużo tańczyć. Dość szybko poprosiłam Piotrka żebyśmy wyszli. Przy samochodzie złapał nas Aleks.
-Dziękuję, że przyjechaliście- podał rękę Pitowi, a potem mnie przytulił- Czwarte dziecko- zaśmiał się- A planowane chociaż?
-Aleks- warknęłam.
-Dobra nic nie mówię.
Pokręciłam tylko głową i pojechaliśmy.

Miesiąc później:

        Siedziałam w domu z Lizką, Krzysiem, Bartkiem i Leną. Hania urodziła synka, Błażeja. Postanowiłam nie wracać już do gry. Uznałam, że nie dam rady pogodzić siatkówki z dziećmi. Piotrek wspierał mnie w tym. Mimo że nigdy nie będę już profesjonalnie grała siatkówka nadal będzie w moim życiu. W końcu Pit gra. Będziemy dalej iść z siatkówką przez życie.
  
No to teraz najtrudniejsze. Chciałam podziękować wam za wszystko. Za tysiące wyświetleń, komentarzy. Będzie mi bardzo brakowało was i tego opowiadania. Jeśli lubicie mój styl pisania to zapraszam na inne moje blogi  http://juz-wiem-dokad-zmierzam.blogspot.com/ http://moni2824-siatkarskie-szczescie.blogspot.com/ Zostałam nominowana do Libster awards przez łasicę i Pannę A. Chętnie odpowiem na wasze pytania. 

Pytania od łasicy:
1. Od kiedy Siatkówka?
Od trzeciej klasy podstawówki.
2. Jaki jest Twój ulubiony Siatkarz? I dlaczego?
Krzysztof Ignaczak. Za charakter, walkę do końca i Igłą Szyte.
3. Jaki mecz zapadł Ci w pamięć?
Na pewno mecz finałowy Resovii, gdy przerwała panowanie Skry. Finał Ligi Światowej i piąty mecz ćwierćfinałowy ze Skrą.
4. Co sądzisz o Nowym Trenerze Reprezentacji Polski w Piłce Siatkowej Mężczyzn?
Nie jestem do niego przekonana, ale mam nadzieję, że się mylę.
5. jakiej drużynie kibicujesz?
Asseco Resovii Rzeszów.
6. Skąd wziął się Twój pomysł o blogu?
W sumie nie wiem. Mam bujną wyobraźnię to staram się ją przelać, żeby mieć więcej miejsca w głowie :D
7. Kim chcesz być w przyszłości?
Lekarzem sportowym.
8. Jesteś jakąś adminką na fb? Jakiego fp?
Jestem na: https://www.facebook.com/pages/Jej-odda%C5%82em-serce-swe-Resovia/500694599977165
9. Jaki sport jest w Twoim życiu oprócz Siatkówki?
Żużel.
10. Grasz w siatkówkę w jakimś klubie?
W klubie nie. W szkole chodzę na sks-y i na zawody.
11. Lubisz Zbyszka Bartmana?
Tak.

 Pytania od Panny A:
1. Od kiedy siatkówka?
Od trzeciej klasy podstawówki.
2. Kiedy założyłaś bloga?
W marcu.
3. Co cię nakłoniło do założenia bloga?
Chyba nuda.
4. Ulubiony klub siatkarski?
Asseco Resovia Rzeszów
5. Twoim marzeniem związanym z siatkówką jest...?
Pojechanie na finał Mistrzostw Świata
6. Jakiego siatkarza/siatkarkę chciałabyś spotkać w swoim mieście?
Matta Andersona
7. Byłaś na jakimś meczu? Jeśli tak to jakim?
Chodzę na wszystkie mecze Resovii na Podpromiu.
8. Co sądzisz na temat nowego trenera reprezentacji?
Nie jestem do niego przekonana, ale chcę się mylić.
9. Ulubiony siatkarz/siatkarka?
Krzysztof Ignaczak
10. Co byś zrobiła gdybyś dowiedziała się, że twoim bratem jest siatkarz?
Skakałabym z radości :D
11. Za co kochasz siatkówkę? 
Za walkę do końca, emocje jakie wywołuje, za wszystko. 

Chciałabym prosić każdego kto dotarł do końca opowiadania, żeby skomentował je. Chcę wiedzieć ile was było. :)

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział C

        Czekałam na ciąg dalszy, który nie nadszedł. Pit przyglądał mi się jakby sprawdzał czy wiem o czym mówi.
-Powiesz w końcu?- spytałam.
-Hania jest opiekunką. Póki nie zrobią sobie z Fabianem własnych dzieci może dla nas pracować- zaśmiał się.
-Żartujesz? Brat nic mi nie powiedział. Już ja mu wygarnę.
Mąż zaśmiał się tylko i mnie przytulił. Zajrzałam do bliźniaków, a potem poszłam się wykąpać. Następnego dnia po treningu Pit przyprowadził do nas Drzyzgę. Rozgrywający chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam. Miał zdziwioną minę.
-Zataiłeś coś przede mną- założyłam ręce na piersi.
Zbladł. Widziałam jak zastanawia się i szuka w głowie informacji o co może chodzić. Dość zabawnie to wyglądało.
-Czemu mi nie powiedziałeś, że Hania jest nianią?- spytałam i uśmiechnęłam się.
-Boże Inia nie strasz- też się uśmiechnął- Zapomniałem. Nie sądziłem, że to ważne. A czemu?
-Bo chcę wrócić do gry, a ona może mi w tym pomóc i mieć stałą pracę.
-Aaa- zrozumiał w końcu- naprawdę chcesz wrócić do drużyny?- spytał, a gdy kiwnęłam głową przytulił mnie- To świetnie. Na wspólnych treningach będziemy razem ćwiczyć.
-Nie łudź się- koło nas pojawił się Pit.
-No weź. Nie odstąpisz mi czasem Ingi?- zrobił słodkie oczka.
-Nie mnie pytaj tylko trenera. Ćwiczymy pozycjami, a skoro Inia jest atakującą to do pary przypada jej Jochen lub Dawid. Nawet po naszym ślubie trener się nie zgodził, żebyśmy razem ćwiczyli- dodał.
-Oj tam. Ubłagam go.
-No to powodzenia- mąż poklepał Drzyzgę po plecach i poszedł do dzieci.
Usiadłam z bratem w salonie. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Podawał ciągle nowe pomysły na przekonanie trenera do wspólnych ćwiczeń. Niektóre były absurdalne. Gdy wyśmiałam kolejną propozycję założył ręce na piersi.
-Jak jesteś taka mądra to sama coś wymyśl.
-O nie Fabianku. Ty chcesz ze mną ćwiczyć, ty kombinujesz- uśmiechnęłam się.
-No weź.
Wtedy zadzwonił dzwonek. Wstałam, żeby otworzyć. Wiedziałam, że to Hania, bo zadzwoniłam do niej rano i poprosiłam, żeby przyszła.
-Cześć- przytuliłam ją.
-Cześć. Chciałam ze mną porozmawiać.
-Tak. Wchodź.
Zdziwiła się na widok Fabiana. Zajęła miejsce obok niego.
-Napijesz się czegoś?- spytałam.
-Wody.
Przyniosłam napój i zajęłam swoje miejsce. Nie wiedziałam od czego mam zacząć. Wzięłam głęboki oddech.
-Słuchaj, bo Piotrek powiedział mi, że jesteś opiekunką.
-Tak- potwierdziła.
-A obecnie opiekujesz się jakimiś dziećmi?- dopytywałam.
-No teraz nie- spuściła głowę.
-To o ile się zgodzisz już masz się kim zajmować.
-Co?- podniosła głowę zdziwiona.
-Posłuchaj. Bardzo chcę wrócić na boisko, ale nie mogę zostawić dzieci samych na przykład podczas wspólnych treningów- tłumaczyłam.
-Na prawdę?- ucieszyła się.
-No pewnie- uśmiechnęłam się
-Dziękuję- przytuliła mnie mocno.
-Czyli się zgadzasz?
-No jasne.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, a potem Fabian z Hanią musieli już iść. Pożegnałam się i zaglądnęłam do Pita.
-I jak?- spytał.
-Super. Od jutra zaczyna.
-Od jutra?- zmarszczył brwi.
-Jeszcze dziś dzwonię do trenera zapytać się czy mogę wrócić do treningów już jutro- zaczęłam tłumaczyć.
-Aaa jasne.
Pocałował mnie, a ja poszłam wykonać telefon. Oczywiście nie było żadnego problemu. Zadowolona spakowałam torbę. Uśmiechnęłam się na myśl, że będę mogła w końcu znów stanąć na boisku. Następnego dnia Hania przyszła o umówionej porze. Wpuściłam ją. Pożegnałyśmy się i wyszliśmy z Piotrkiem. Po 15 minutach byliśmy na hali. Udałam się do szatni. Dziewczyny rzuciły się na mnie.
-W końcu wracasz- uśmiechnęła się Kaśka.
-No nie mogłam się już doczekać.
-A jak dzieci?- spytała Agnieszka.
-Bardzo dobrze.
Przebrałyśmy się i wyszłyśmy na salę. Zobaczyłam Fabiana, który tłumaczył coś trenerowi, a ten tylko kiwał głową. W końcu rozgrywający uśmiechnięty wrócił na boisko. Rozciągnęliśmy się i przeprowadziliśmy rozgrzewkę. Wtedy na środek wyszedł trener.
-Chciałbym bardzo serdecznie powitać Ingę- pokazał na mnie- Która wraca po urodzeniu dzieci. Cieszymy się, że w końcu znów jesteś z nami.
Uśmiechnęłam się i podziękowałam.
-Dobrze. To teraz dobiorę was w pary. Piotrek z Agnieszką, Jochen z Kasią, Ania z Alkiem i Inga z Fabianem na drugą stronę- wyliczał.
-Co?- powiedział zszokowany Pit- Dlaczego on z Inią?
-Bo mnie o to prosił.
-To nie fair. Gdy po ślubie ja prosiłem to trener się nie zgodził.
-Nie byłeś przekonujący. A teraz nie marudź i ćwicz.
Widziałam jak mąż strzela focha, ale posłusznie wziął piłkę i zaczął odbijać. Drzyzga stał już obok mnie.
-Udało mi się- powiedział uśmiechnięty.
-Ale jak?- spytałam.
-Wytłumaczyłem, że jesteśmy rodzeństwem i chcemy nadrobić stracony czas. Bez problemu się zgodził.
Zaczęliśmy odbijać. W pewnym momencie zaczęłam się wygłupiać z rozgrywającym. Dołączył do nas Igła i Paul. Śmiechu było co niemiara. Bardzo mi tego brakowała. W końcu przyszło do grania. Byłam w zespole z Fabianem, Igłą, Pitem, Anią, Agnieszką i Alkiem.
-Widzę, że rodzinny zespół- zaśmiał się Kosa.
-Który złoi wam tylko- dodał Krzysiek.
Grzesiek tylko wystawił mu język. Zaśmiałam się. Stało się tak jak powiedział Ignaczak. Wygraliśmy 3:0 do 20,19 i 15. Gdy reszta została na dodatkowych ćwiczeniach my już poszliśmy do szatni. Przebrałam się i pożegnałam z dziewczynami. Przed halą czekał na mnie Piotrek. Wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu. Pożegnaliśmy się z Hanią, a potem poszłam się wykąpać. Wysuszyłam włosy i weszłam do sypialni.
-Jutro ja z tobą ćwiczę- powiedział od razu.
Zaśmiałam się i go przytuliłam.
-A jak przekonasz trenera?- spytałam.
-Nijak. Powiem mu, że ćwiczę z żoną i tyle- pocałował mnie.

To mamy setny rozdział. Został już tylko epilog. Strasznie trudno rozstać mi się z tym blogiem, ale nic nie może przecież wiecznie trwać. Proszę komentujcie.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział XCIX

         Postanowiliśmy z Fabianem, że przenocujemy na Białorusi. Musieliśmy wynająć pokój w hotelu, bo tato akurat gdzieś wyjechał. Były tam tłumy. Nie wiedziałam co się dzieje. Baliśmy się, że nie będzie nic.
-Jest tylko jeden dwuosobowy pokój- poinformowała nas recepcjonistka- Z łóżkiem małżeńskim- dodała po chwili.
-Słucham?- myślałam, że źle usłyszałam.
-Biorą państwo?
Spojrzałam na rozgrywającego. Dla niego była to zabawna sytuacja. Kiwną lekko głową.
-Bierzemy- zwrócił się do dziewczyny.
Wzięliśmy klucz i poszliśmy do pokoju. Drzyzga co chwilę na mnie zerkał i uśmiechał się. Miałam ochotę go walnąć.
-Przestań w końcu- powiedziałam.
-No co? Siostrzyczko nie denerwuj się tak- przytulił mnie.
-Jakby się Piotrek dowiedział- szepnęłam.
-To co?- zdziwił się- Jesteśmy rodzeństwem. Nie ma powodów, żeby się wściekać.
-W sumie racja- uśmiechnęłam się- Ale i tak śpisz na podłodze.
Zaśmiał się tylko. Weszliśmy do pokoju. Poszłam do łazienki się trochę odświeżyć. Gdy wyszłam wpadłam na brata.
-Puścisz mnie?- spytałam.
-Nie- uśmiechnął się szeroko.
-Czemu?
-Bo muszę nadrobić wiele, wiele, wiele, wiele- walnęłam go, a on się zaśmiał- lat- dokończył.
-Dobra dość- wyswobodziłam się z jego ramion- Idziemy na jakiś obiad?
-Jasne, ale to ty się tu orientujesz gdzie można dobrze zjeść, więc prowadzisz.
Po pięciu minutach wchodziliśmy już z hotelu. Szłam z rozgrywającym pod rękę. Zaraz za parkiem było dobra knajpka. Niestety co to byłby za wyjazd gdyby nie było żadnych nieprzyjemnych sytuacji.
-Inga!- usłyszałam swoje imię i się odwróciłam.
-O Boże- szepnęłam.
-Co jest?- spytał Drzyzga.
W naszą stronę biegła Nadia. Miałam ochotę się przed nią ukryć. Podeszła i zmierzyła wzrokiem Fabiana.
-Co to? Mąż już ci się znudził?- spytała po rosyjsku.
-Nie- odpowiedziałam wkurzona.
-Przecież widzę- wskazała na rozgrywającego, który był zdezorientowany, bo nic nie rozumiał.
-To nie twój interes.
-Czekaj zadzwonię do twojego męża i powiem mu co tu się dzieje.
-Po pierwsze nie masz numeru do Piotrka, a po drugie nic nie wiesz.
-To mi wyjaśnij- położyła ręce na biodrach.
-Nie mam takiego obowiązku- powiedziałam tylko i zwróciłam się do brata po polsku- Chodźmy stąd.
Ruszyliśmy w stronę knajpki. Drzyzga co chwilę na mnie spoglądał. Nie miałam ochoty mu tego wyjaśniać, ale powinnam.
-To była Nadia- zaczęłam- Nienawidzi mnie- dodałam.
-Czemu?
-To dość skomplikowane- zmarszczyłam brwi.
-Chętnie posłucham.
-No dobra- westchnęłam- Znasz historię moją i Aleksa?- upewniłam się.
-Tak.
-Po tym jak wróciłam z Serbii zmieniłam się. Nie dopuszczałam do siebie facetów. Bałam się zaangażować. Dbałam o siebie, żeby kiedyś zemścić się na Atanasijeviczu. Chłopaki latali za mną, ale ja ich nie dostrzegałam. Jeden z nich podobał się Nadii. Gdy mu to powiedziała uznał, że nie może z nią być, bo nie przypomina mnie.
-Żartujesz?- zaśmiał się Fabian.
-Nie. Po tym znienawidziła mnie. Na każdym kroku starała się zatruć mi życie. Co prawda nie wychodziło jej to póki Alek był przy mnie. Zawsze wyciągnął mnie z tarapatów. Potem wyjechał do Polski, a ja zostałam sama. Wiele razy starała się mi dokuczyć. Raz podrzuciła mi coś w sklepie i powiedziała, że to ukradłam. Na szczęście kamery nagrały całą sytuację.
-Ona jest chora- pokręcił głową.
-Miałam dość. Gdy tylko Alek powiedział, że jest okazja, żebym przeprowadziła się do Rzeszowa od razu się zgodziłam. Najszybciej jak się dało znalazłam się w Polsce.
-Dobrze zrobiłaś- przytulił mnie- A teraz dość smutnych historii. Idziemy zjeść coś dobrego- mrugnął do mnie.
Spędziliśmy miły wieczór. Gdy wróciliśmy do hotelu byliśmy padnięci. Wzięłam prysznic i położyłam się. Po mnie łazienkę zajął Drzyzga. Poczułam, że ktoś nade mną stoi. Otworzyłam oczy.
-Fabian co ty robisz?- spytałam.
-Mogę?- zrobił słodkie oczka.
-No chodź.
Odchyliłam kołdrę, a on wśliznął się pod nią i mnie przytulił. Uśmiechnęłam się i zasnęłam. Następnego dnia z samego rana ruszyliśmy w stronę Rzeszowa. Cały czas się śmiałam. Żałowałam tych straconych lat.
-Inia posłuchaj- zaczął Fabian- Bo za miesiąc biorę ślub z Hanią i potrzebuję twojej pomocy- mówił niepewnie.
-No już. Mów o co chodzi.
-Pomożesz mi kupić garnitur?
-No pewnie- wybuchnęłam śmiechem- I o to bałeś się zapytać?
-Nie wiedziałem czy znajdziesz czas. Trójka dzieci.
-Na zakupy zawsze znajdę czas- uśmiechnęłam się- Przy okazji ty pomożesz mi znaleźć sukienkę na wasz ślub.
-To się wkopałem- szepnął.
-Oj nie przesadzaj.
W końcu dotarliśmy do Rzeszowa. Drzyzga odstawił mnie do domu. Pożegnaliśmy się i weszłam do domu. Od progu przywitał mnie mąż.
-Cześć kochanie- pocałował mnie.
-Cześć Pit.
-Widzę, że jesteś padnięta.
-Troszeczkę. Jak dzieci?
-Dobrze, śpią już.
-A jak się sprawowały?- dopytywałam.
-No powiedzmy, że było ciężko, ale dałem radę z pomocą Hani.
-Co takiego się działo?- zdziwiłam się.
-Bliźniaki ząbkują i nie chciały przestać płakać, ale na szczęście teraz śpią.
-To dobrze- uśmiechnęłam się.
-I jest jeszcze jedna sprawa- widziałam, że był zadowolony z siebie.
-Coś nabroił?
-Ja miałbym coś nabroić? No coś ty?
-No dobra mów.
-Rozmawiałem dziś z twoim trenerem i możesz wrócić do drużyny- powiedział i uśmiechnął się szeroko.
-Piotrek, a co z dziećmi?
-Sprawa jest dość łatwa. Gdy cię nie było dowiedziałem się czegoś ciekawego o czym Fabian nie raczył nam powiedzieć. 

Za opóźnienie bardzo przepraszam. Trochę nawaliłam przyznaję, ale miałam taki młyn w szkole, że nie miałam czasu pisać. Dodałam rozdziały na blogi gdzie miałam je napisane wcześniej. Dobra nie zanudzam was. Niedługo pojawi się kolejny rozdział. Komentujcie :) Zapraszam też na bloga o Krzysztofie Ignaczaku  http://juz-wiem-dokad-zmierzam.blogspot.com/