piątek, 13 grudnia 2013

Epilog

         Stałam koło ołtarza i patrzyłam na zdenerwowanego Fabiana. Uśmiechnęłam się, podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu.
-Będzie dobrze- szepnęłam.
-Łatwo ci mówić. Ty już jesteś po ślubie.
-No właśnie. Więc wiem, że nie trzeba się denerwować- zapewniałam.
-Dobra, ale gdzie jest Alek?- spytał.
-A nie wiem- rozglądnęłam się- Powinien już tutaj być- zdziwiłam się.
-Jest moim świadkiem. Jeśli nie przyjdzie to nie wiem co zrobię- znów zaczął się denerwować.
-Przyjdzie.
-A jeśli nie?- Drzyzga wszystko widział w czarnych barwach.
-To twoim świadkiem zostanie Piotrek.
Zaczęłam się kierować do zakrystii. Zastałam tam pięknie wyglądającą Hanię. Uśmiechnęła się na mój widok.
-I jak samopoczucie?- spytałam.
-Bardzo dobrze. A Fabian?
-Zdenerwowany tak chyba nie był nawet przed finałem Plusligi.
-Faceci- powiedziałyśmy równo i wybuchnęłyśmy śmiechem.
Zostałam świadkiem Hani. Pomogłam jej się uczesać. Po chwili do zakrystii wpadł zdyszany Achrem. Miał rozpiętą koszulę i nie zawiązany krawat. Zmierzyłam go wzrokiem i położyłam ręce na biodrach.
-Nie mów, że zapomniałeś.
-No coś ty- zapewnił- Ola zaczęła rodzić w nocy.
-Co? Czemu ja nic nie wiedziałam?
-Myślisz, że miałem do tego głowę? Cały czas byłem na porodówce. Ledwo zdążyłem zahaczyć o dom i się przebrać.
-Dobra- przerwałam- Jaka płeć?
-Dwie dziewczynki- uśmiechnął się.
-Cudownie. A jak się czuje Ola?
-Jest zmęczona, ale szczęśliwa. Kazała bardzo przeprosić, ale lekarze jej nie puścili.
-To dobrze, że nie puścili. Nie mogą tego zrobić. A teraz zapinaj tą koszulę, a ja ci krawat zawiąże i leć do ołtarza, bo Fabian się strasznie denerwuje.
-Już, już- zrobił to o co go prosiłam- Ładnie wyglądasz- powiedział do Hani.
-Dziękuję- uśmiechnęła się lekko.
-A mi to nigdy tego nie powiesz.
-Oczywistych rzeczy się nie mówi- szepnął mi na ucho i pocałował w policzek- Lecę.
Uśmiechnęłam się i odwróciłam do Hani. Siedziała i miała spuszczoną głowę.
-Ej co jest?- kucnęłam obok niej.
-Ty i Alek jesteście bardzo zgranym rodzeństwem prawda?
-No pewnie. To mój brat i kocham go. Zawsze mi pomagał, mogłam na niego liczyć w każdej sprawie.
-Fabian nigdy nie będzie dla ciebie kimś tak ważnym.
-Hania to nie tak- zaczęłam chodzić po pokoju- Chociaż … chyba masz rację. Z Alkiem się wychowywałam. Jest mi o wiele bliższy niż Fabian. Czy musimy o tym rozmawiać?- zrobiłam błagalną minę.
-W sumie to nie.
Po chwili Hania już szła do ołtarza. Widziałam jak rozgrywający uśmiecha się i zaczęłam się zastanawiać nad słowami jego narzeczonej. Prawdą jest, że dużo czasu straciliśmy i już go nie nadrobimy. Nigdy nie będę z Fabianem tak blisko jak z Alkiem.
-Ja Hanna biorę sobie ciebie Fabianie za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy Święci.
-Ja Fabian biorę sobie ciebie Hanno za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy Święci.
Założyli sobie obrączki i pocałowali się. Cieszyłam się ich szczęściem. Gdy wychodzili z kościoła obsypaliśmy ich ryżem. Podczas wesela pierwszy taniec należał do młodej pary. Wtedy podszedł do mnie Alek.
-Mogę prosić?- powiedział uśmiechnięty.
-Jasne- wstałam.
-A ja?- usłyszałam głos Piotrka.
-Alek był pierwszy- zaśmiałam się tylko i poszłam z bratem na parkiet.
Tańczyliśmy a powoli więcej par do nas dołączało. Śmiałam się, bo Achrem co chwilę się wydurniał. Widać było, że jest szczęśliwy.
-Inia a ty planujesz więcej dzieci?- spytał.
-Wiesz raczej nie.
-Ale czemu?- zdziwił się.
-Bo trójka mi wystarczy. Chcę już grać cały czas.
-Zobaczysz, że zajdziesz w ciąże- powiedział uśmiechnięty szeroko.
-No raczej nie- od razu zaprzeczyłam.
-Zobaczysz- powtórzył.
Wtedy był tak zwany „odbijany” i wylądowałam z Fabianem. Uśmiechał się.
-Co się tak szczerzysz?- spytałam.
-Bo jestem szczęśliwy. W końcu jesteśmy całą rodziną tu.
Długo się bawiliśmy. Tańczyłam chyba ze wszystkimi siatkarzami i nogi mi odpadały. Usiadłam mężowi na kolanach.
-Jedziemy już?
-Jasne.
Poszliśmy po kurtki. Wtedy podbiegł do nas Drzyzga i zmierzył nas wzrokiem.
-Już idziecie?
-Wiesz mamy dzieci. Jak zostaniesz ojcem to też będziesz szybko z imprez wychodził. Alek już dawno się urwał- dodałam.
-Serio?- rozglądnął się- A gdzie Ola?
-Taki jesteś zakręcony, że się nie zorientowałeś, że ich nie ma? Ola zaczęła rodzić w nocy. Mają córeczki.
Pożegnaliśmy się i wyszliśmy. Po 15 minutach byliśmy w domu. Z dziećmi został ojciec Piotrka. Gdy wróciliśmy wszyscy już spali. Wykąpałam i położyłam się obok Pita. Odwrócił się do mnie i pocałował. Gdy zaczął całować mnie p[o szyi przypomniały mi się słowa brata.
-Kochanie jestem zmęczona.
-Inia- powiedział błagalnie.
Uległam. Spędziliśmy cudowną noc. Zasnęłam wtulona w niego. Następnego dnia tato Pita musiał jechać. Pożegnaliśmy się z nim.

Jakiś czas później:

          Siedziałam w hotelu i trzymałam rękę na brzuchu. Akurat teraz Aleks musiał brać ślub kiedy mi zostały dwa tygodnie do porodu. Gdy Alek dowiedział się, że jestem w ciąży śmiał się w niebo głosy. Sama na początku nie wierzyłam jak lekarz mi powiedział, że spodziewam się dziecka. Hania też była w dziewiątym miesiącu. Koło mnie usiadł Pit.
-Jak się czujesz?- spytał uśmiechnięty.
-Dobrze. Piotrek mówiłeś, że trójka wystarczy.
-Ej to nie tylko moja robota- podniósł ręce do góry.
Pokręciłam głową. Przebraliśmy się i wyszliśmy. Po chwili byliśmy w kościele. Aleks stał elegancki przy ołtarzy. Przypomniało mi się jak przed swoim ślubem z Piotrkiem wyobraziłam to sobie. Ja i Atanasijević już nigdy nie będziemy dla siebie tylko przyjaciółmi. Jednak coś nas kiedyś łączyło, ale każde znalazło szczęście gdzie indziej choć tak bardzo ciągnęło mnie do niego. Wiedziałam, że dobrze się stało. Do kościoła weszła Francesca. Ślicznie wyglądała. Po ślubie udaliśmy się na wesele. Nie czułam się tam tak swobodnie jak u Fabiana. Znałam mało osób i nie mogłam dużo tańczyć. Dość szybko poprosiłam Piotrka żebyśmy wyszli. Przy samochodzie złapał nas Aleks.
-Dziękuję, że przyjechaliście- podał rękę Pitowi, a potem mnie przytulił- Czwarte dziecko- zaśmiał się- A planowane chociaż?
-Aleks- warknęłam.
-Dobra nic nie mówię.
Pokręciłam tylko głową i pojechaliśmy.

Miesiąc później:

        Siedziałam w domu z Lizką, Krzysiem, Bartkiem i Leną. Hania urodziła synka, Błażeja. Postanowiłam nie wracać już do gry. Uznałam, że nie dam rady pogodzić siatkówki z dziećmi. Piotrek wspierał mnie w tym. Mimo że nigdy nie będę już profesjonalnie grała siatkówka nadal będzie w moim życiu. W końcu Pit gra. Będziemy dalej iść z siatkówką przez życie.
  
No to teraz najtrudniejsze. Chciałam podziękować wam za wszystko. Za tysiące wyświetleń, komentarzy. Będzie mi bardzo brakowało was i tego opowiadania. Jeśli lubicie mój styl pisania to zapraszam na inne moje blogi  http://juz-wiem-dokad-zmierzam.blogspot.com/ http://moni2824-siatkarskie-szczescie.blogspot.com/ Zostałam nominowana do Libster awards przez łasicę i Pannę A. Chętnie odpowiem na wasze pytania. 

Pytania od łasicy:
1. Od kiedy Siatkówka?
Od trzeciej klasy podstawówki.
2. Jaki jest Twój ulubiony Siatkarz? I dlaczego?
Krzysztof Ignaczak. Za charakter, walkę do końca i Igłą Szyte.
3. Jaki mecz zapadł Ci w pamięć?
Na pewno mecz finałowy Resovii, gdy przerwała panowanie Skry. Finał Ligi Światowej i piąty mecz ćwierćfinałowy ze Skrą.
4. Co sądzisz o Nowym Trenerze Reprezentacji Polski w Piłce Siatkowej Mężczyzn?
Nie jestem do niego przekonana, ale mam nadzieję, że się mylę.
5. jakiej drużynie kibicujesz?
Asseco Resovii Rzeszów.
6. Skąd wziął się Twój pomysł o blogu?
W sumie nie wiem. Mam bujną wyobraźnię to staram się ją przelać, żeby mieć więcej miejsca w głowie :D
7. Kim chcesz być w przyszłości?
Lekarzem sportowym.
8. Jesteś jakąś adminką na fb? Jakiego fp?
Jestem na: https://www.facebook.com/pages/Jej-odda%C5%82em-serce-swe-Resovia/500694599977165
9. Jaki sport jest w Twoim życiu oprócz Siatkówki?
Żużel.
10. Grasz w siatkówkę w jakimś klubie?
W klubie nie. W szkole chodzę na sks-y i na zawody.
11. Lubisz Zbyszka Bartmana?
Tak.

 Pytania od Panny A:
1. Od kiedy siatkówka?
Od trzeciej klasy podstawówki.
2. Kiedy założyłaś bloga?
W marcu.
3. Co cię nakłoniło do założenia bloga?
Chyba nuda.
4. Ulubiony klub siatkarski?
Asseco Resovia Rzeszów
5. Twoim marzeniem związanym z siatkówką jest...?
Pojechanie na finał Mistrzostw Świata
6. Jakiego siatkarza/siatkarkę chciałabyś spotkać w swoim mieście?
Matta Andersona
7. Byłaś na jakimś meczu? Jeśli tak to jakim?
Chodzę na wszystkie mecze Resovii na Podpromiu.
8. Co sądzisz na temat nowego trenera reprezentacji?
Nie jestem do niego przekonana, ale chcę się mylić.
9. Ulubiony siatkarz/siatkarka?
Krzysztof Ignaczak
10. Co byś zrobiła gdybyś dowiedziała się, że twoim bratem jest siatkarz?
Skakałabym z radości :D
11. Za co kochasz siatkówkę? 
Za walkę do końca, emocje jakie wywołuje, za wszystko. 

Chciałabym prosić każdego kto dotarł do końca opowiadania, żeby skomentował je. Chcę wiedzieć ile was było. :)

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział C

        Czekałam na ciąg dalszy, który nie nadszedł. Pit przyglądał mi się jakby sprawdzał czy wiem o czym mówi.
-Powiesz w końcu?- spytałam.
-Hania jest opiekunką. Póki nie zrobią sobie z Fabianem własnych dzieci może dla nas pracować- zaśmiał się.
-Żartujesz? Brat nic mi nie powiedział. Już ja mu wygarnę.
Mąż zaśmiał się tylko i mnie przytulił. Zajrzałam do bliźniaków, a potem poszłam się wykąpać. Następnego dnia po treningu Pit przyprowadził do nas Drzyzgę. Rozgrywający chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam. Miał zdziwioną minę.
-Zataiłeś coś przede mną- założyłam ręce na piersi.
Zbladł. Widziałam jak zastanawia się i szuka w głowie informacji o co może chodzić. Dość zabawnie to wyglądało.
-Czemu mi nie powiedziałeś, że Hania jest nianią?- spytałam i uśmiechnęłam się.
-Boże Inia nie strasz- też się uśmiechnął- Zapomniałem. Nie sądziłem, że to ważne. A czemu?
-Bo chcę wrócić do gry, a ona może mi w tym pomóc i mieć stałą pracę.
-Aaa- zrozumiał w końcu- naprawdę chcesz wrócić do drużyny?- spytał, a gdy kiwnęłam głową przytulił mnie- To świetnie. Na wspólnych treningach będziemy razem ćwiczyć.
-Nie łudź się- koło nas pojawił się Pit.
-No weź. Nie odstąpisz mi czasem Ingi?- zrobił słodkie oczka.
-Nie mnie pytaj tylko trenera. Ćwiczymy pozycjami, a skoro Inia jest atakującą to do pary przypada jej Jochen lub Dawid. Nawet po naszym ślubie trener się nie zgodził, żebyśmy razem ćwiczyli- dodał.
-Oj tam. Ubłagam go.
-No to powodzenia- mąż poklepał Drzyzgę po plecach i poszedł do dzieci.
Usiadłam z bratem w salonie. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Podawał ciągle nowe pomysły na przekonanie trenera do wspólnych ćwiczeń. Niektóre były absurdalne. Gdy wyśmiałam kolejną propozycję założył ręce na piersi.
-Jak jesteś taka mądra to sama coś wymyśl.
-O nie Fabianku. Ty chcesz ze mną ćwiczyć, ty kombinujesz- uśmiechnęłam się.
-No weź.
Wtedy zadzwonił dzwonek. Wstałam, żeby otworzyć. Wiedziałam, że to Hania, bo zadzwoniłam do niej rano i poprosiłam, żeby przyszła.
-Cześć- przytuliłam ją.
-Cześć. Chciałam ze mną porozmawiać.
-Tak. Wchodź.
Zdziwiła się na widok Fabiana. Zajęła miejsce obok niego.
-Napijesz się czegoś?- spytałam.
-Wody.
Przyniosłam napój i zajęłam swoje miejsce. Nie wiedziałam od czego mam zacząć. Wzięłam głęboki oddech.
-Słuchaj, bo Piotrek powiedział mi, że jesteś opiekunką.
-Tak- potwierdziła.
-A obecnie opiekujesz się jakimiś dziećmi?- dopytywałam.
-No teraz nie- spuściła głowę.
-To o ile się zgodzisz już masz się kim zajmować.
-Co?- podniosła głowę zdziwiona.
-Posłuchaj. Bardzo chcę wrócić na boisko, ale nie mogę zostawić dzieci samych na przykład podczas wspólnych treningów- tłumaczyłam.
-Na prawdę?- ucieszyła się.
-No pewnie- uśmiechnęłam się
-Dziękuję- przytuliła mnie mocno.
-Czyli się zgadzasz?
-No jasne.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, a potem Fabian z Hanią musieli już iść. Pożegnałam się i zaglądnęłam do Pita.
-I jak?- spytał.
-Super. Od jutra zaczyna.
-Od jutra?- zmarszczył brwi.
-Jeszcze dziś dzwonię do trenera zapytać się czy mogę wrócić do treningów już jutro- zaczęłam tłumaczyć.
-Aaa jasne.
Pocałował mnie, a ja poszłam wykonać telefon. Oczywiście nie było żadnego problemu. Zadowolona spakowałam torbę. Uśmiechnęłam się na myśl, że będę mogła w końcu znów stanąć na boisku. Następnego dnia Hania przyszła o umówionej porze. Wpuściłam ją. Pożegnałyśmy się i wyszliśmy z Piotrkiem. Po 15 minutach byliśmy na hali. Udałam się do szatni. Dziewczyny rzuciły się na mnie.
-W końcu wracasz- uśmiechnęła się Kaśka.
-No nie mogłam się już doczekać.
-A jak dzieci?- spytała Agnieszka.
-Bardzo dobrze.
Przebrałyśmy się i wyszłyśmy na salę. Zobaczyłam Fabiana, który tłumaczył coś trenerowi, a ten tylko kiwał głową. W końcu rozgrywający uśmiechnięty wrócił na boisko. Rozciągnęliśmy się i przeprowadziliśmy rozgrzewkę. Wtedy na środek wyszedł trener.
-Chciałbym bardzo serdecznie powitać Ingę- pokazał na mnie- Która wraca po urodzeniu dzieci. Cieszymy się, że w końcu znów jesteś z nami.
Uśmiechnęłam się i podziękowałam.
-Dobrze. To teraz dobiorę was w pary. Piotrek z Agnieszką, Jochen z Kasią, Ania z Alkiem i Inga z Fabianem na drugą stronę- wyliczał.
-Co?- powiedział zszokowany Pit- Dlaczego on z Inią?
-Bo mnie o to prosił.
-To nie fair. Gdy po ślubie ja prosiłem to trener się nie zgodził.
-Nie byłeś przekonujący. A teraz nie marudź i ćwicz.
Widziałam jak mąż strzela focha, ale posłusznie wziął piłkę i zaczął odbijać. Drzyzga stał już obok mnie.
-Udało mi się- powiedział uśmiechnięty.
-Ale jak?- spytałam.
-Wytłumaczyłem, że jesteśmy rodzeństwem i chcemy nadrobić stracony czas. Bez problemu się zgodził.
Zaczęliśmy odbijać. W pewnym momencie zaczęłam się wygłupiać z rozgrywającym. Dołączył do nas Igła i Paul. Śmiechu było co niemiara. Bardzo mi tego brakowała. W końcu przyszło do grania. Byłam w zespole z Fabianem, Igłą, Pitem, Anią, Agnieszką i Alkiem.
-Widzę, że rodzinny zespół- zaśmiał się Kosa.
-Który złoi wam tylko- dodał Krzysiek.
Grzesiek tylko wystawił mu język. Zaśmiałam się. Stało się tak jak powiedział Ignaczak. Wygraliśmy 3:0 do 20,19 i 15. Gdy reszta została na dodatkowych ćwiczeniach my już poszliśmy do szatni. Przebrałam się i pożegnałam z dziewczynami. Przed halą czekał na mnie Piotrek. Wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu. Pożegnaliśmy się z Hanią, a potem poszłam się wykąpać. Wysuszyłam włosy i weszłam do sypialni.
-Jutro ja z tobą ćwiczę- powiedział od razu.
Zaśmiałam się i go przytuliłam.
-A jak przekonasz trenera?- spytałam.
-Nijak. Powiem mu, że ćwiczę z żoną i tyle- pocałował mnie.

To mamy setny rozdział. Został już tylko epilog. Strasznie trudno rozstać mi się z tym blogiem, ale nic nie może przecież wiecznie trwać. Proszę komentujcie.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział XCIX

         Postanowiliśmy z Fabianem, że przenocujemy na Białorusi. Musieliśmy wynająć pokój w hotelu, bo tato akurat gdzieś wyjechał. Były tam tłumy. Nie wiedziałam co się dzieje. Baliśmy się, że nie będzie nic.
-Jest tylko jeden dwuosobowy pokój- poinformowała nas recepcjonistka- Z łóżkiem małżeńskim- dodała po chwili.
-Słucham?- myślałam, że źle usłyszałam.
-Biorą państwo?
Spojrzałam na rozgrywającego. Dla niego była to zabawna sytuacja. Kiwną lekko głową.
-Bierzemy- zwrócił się do dziewczyny.
Wzięliśmy klucz i poszliśmy do pokoju. Drzyzga co chwilę na mnie zerkał i uśmiechał się. Miałam ochotę go walnąć.
-Przestań w końcu- powiedziałam.
-No co? Siostrzyczko nie denerwuj się tak- przytulił mnie.
-Jakby się Piotrek dowiedział- szepnęłam.
-To co?- zdziwił się- Jesteśmy rodzeństwem. Nie ma powodów, żeby się wściekać.
-W sumie racja- uśmiechnęłam się- Ale i tak śpisz na podłodze.
Zaśmiał się tylko. Weszliśmy do pokoju. Poszłam do łazienki się trochę odświeżyć. Gdy wyszłam wpadłam na brata.
-Puścisz mnie?- spytałam.
-Nie- uśmiechnął się szeroko.
-Czemu?
-Bo muszę nadrobić wiele, wiele, wiele, wiele- walnęłam go, a on się zaśmiał- lat- dokończył.
-Dobra dość- wyswobodziłam się z jego ramion- Idziemy na jakiś obiad?
-Jasne, ale to ty się tu orientujesz gdzie można dobrze zjeść, więc prowadzisz.
Po pięciu minutach wchodziliśmy już z hotelu. Szłam z rozgrywającym pod rękę. Zaraz za parkiem było dobra knajpka. Niestety co to byłby za wyjazd gdyby nie było żadnych nieprzyjemnych sytuacji.
-Inga!- usłyszałam swoje imię i się odwróciłam.
-O Boże- szepnęłam.
-Co jest?- spytał Drzyzga.
W naszą stronę biegła Nadia. Miałam ochotę się przed nią ukryć. Podeszła i zmierzyła wzrokiem Fabiana.
-Co to? Mąż już ci się znudził?- spytała po rosyjsku.
-Nie- odpowiedziałam wkurzona.
-Przecież widzę- wskazała na rozgrywającego, który był zdezorientowany, bo nic nie rozumiał.
-To nie twój interes.
-Czekaj zadzwonię do twojego męża i powiem mu co tu się dzieje.
-Po pierwsze nie masz numeru do Piotrka, a po drugie nic nie wiesz.
-To mi wyjaśnij- położyła ręce na biodrach.
-Nie mam takiego obowiązku- powiedziałam tylko i zwróciłam się do brata po polsku- Chodźmy stąd.
Ruszyliśmy w stronę knajpki. Drzyzga co chwilę na mnie spoglądał. Nie miałam ochoty mu tego wyjaśniać, ale powinnam.
-To była Nadia- zaczęłam- Nienawidzi mnie- dodałam.
-Czemu?
-To dość skomplikowane- zmarszczyłam brwi.
-Chętnie posłucham.
-No dobra- westchnęłam- Znasz historię moją i Aleksa?- upewniłam się.
-Tak.
-Po tym jak wróciłam z Serbii zmieniłam się. Nie dopuszczałam do siebie facetów. Bałam się zaangażować. Dbałam o siebie, żeby kiedyś zemścić się na Atanasijeviczu. Chłopaki latali za mną, ale ja ich nie dostrzegałam. Jeden z nich podobał się Nadii. Gdy mu to powiedziała uznał, że nie może z nią być, bo nie przypomina mnie.
-Żartujesz?- zaśmiał się Fabian.
-Nie. Po tym znienawidziła mnie. Na każdym kroku starała się zatruć mi życie. Co prawda nie wychodziło jej to póki Alek był przy mnie. Zawsze wyciągnął mnie z tarapatów. Potem wyjechał do Polski, a ja zostałam sama. Wiele razy starała się mi dokuczyć. Raz podrzuciła mi coś w sklepie i powiedziała, że to ukradłam. Na szczęście kamery nagrały całą sytuację.
-Ona jest chora- pokręcił głową.
-Miałam dość. Gdy tylko Alek powiedział, że jest okazja, żebym przeprowadziła się do Rzeszowa od razu się zgodziłam. Najszybciej jak się dało znalazłam się w Polsce.
-Dobrze zrobiłaś- przytulił mnie- A teraz dość smutnych historii. Idziemy zjeść coś dobrego- mrugnął do mnie.
Spędziliśmy miły wieczór. Gdy wróciliśmy do hotelu byliśmy padnięci. Wzięłam prysznic i położyłam się. Po mnie łazienkę zajął Drzyzga. Poczułam, że ktoś nade mną stoi. Otworzyłam oczy.
-Fabian co ty robisz?- spytałam.
-Mogę?- zrobił słodkie oczka.
-No chodź.
Odchyliłam kołdrę, a on wśliznął się pod nią i mnie przytulił. Uśmiechnęłam się i zasnęłam. Następnego dnia z samego rana ruszyliśmy w stronę Rzeszowa. Cały czas się śmiałam. Żałowałam tych straconych lat.
-Inia posłuchaj- zaczął Fabian- Bo za miesiąc biorę ślub z Hanią i potrzebuję twojej pomocy- mówił niepewnie.
-No już. Mów o co chodzi.
-Pomożesz mi kupić garnitur?
-No pewnie- wybuchnęłam śmiechem- I o to bałeś się zapytać?
-Nie wiedziałem czy znajdziesz czas. Trójka dzieci.
-Na zakupy zawsze znajdę czas- uśmiechnęłam się- Przy okazji ty pomożesz mi znaleźć sukienkę na wasz ślub.
-To się wkopałem- szepnął.
-Oj nie przesadzaj.
W końcu dotarliśmy do Rzeszowa. Drzyzga odstawił mnie do domu. Pożegnaliśmy się i weszłam do domu. Od progu przywitał mnie mąż.
-Cześć kochanie- pocałował mnie.
-Cześć Pit.
-Widzę, że jesteś padnięta.
-Troszeczkę. Jak dzieci?
-Dobrze, śpią już.
-A jak się sprawowały?- dopytywałam.
-No powiedzmy, że było ciężko, ale dałem radę z pomocą Hani.
-Co takiego się działo?- zdziwiłam się.
-Bliźniaki ząbkują i nie chciały przestać płakać, ale na szczęście teraz śpią.
-To dobrze- uśmiechnęłam się.
-I jest jeszcze jedna sprawa- widziałam, że był zadowolony z siebie.
-Coś nabroił?
-Ja miałbym coś nabroić? No coś ty?
-No dobra mów.
-Rozmawiałem dziś z twoim trenerem i możesz wrócić do drużyny- powiedział i uśmiechnął się szeroko.
-Piotrek, a co z dziećmi?
-Sprawa jest dość łatwa. Gdy cię nie było dowiedziałem się czegoś ciekawego o czym Fabian nie raczył nam powiedzieć. 

Za opóźnienie bardzo przepraszam. Trochę nawaliłam przyznaję, ale miałam taki młyn w szkole, że nie miałam czasu pisać. Dodałam rozdziały na blogi gdzie miałam je napisane wcześniej. Dobra nie zanudzam was. Niedługo pojawi się kolejny rozdział. Komentujcie :) Zapraszam też na bloga o Krzysztofie Ignaczaku  http://juz-wiem-dokad-zmierzam.blogspot.com/

piątek, 22 listopada 2013

Rozdział XCVIII

-Cześć Inia- Aleks przytulił mnie i pocałował w policzek.
-Cześć. Co ty tu robisz i kto to jest?- spytałam szeptem.
-Chciałem ci przedstawić Fran, moją dziewczynę- objął ją.
-Dziewczynę?
Byłam w szoku. Nie wspominał mi, że kogoś poznał, a dość często ze sobą rozmawiamy. Była dość niską blondynką co trochę śmiesznie wyglądało gdy stała przy Aleksie. Nie wiedziałam co mam myśleć.
-Możemy wejść?- spytał atakujący.
-A jasne- odsunęłam się.
Rozebrali się i weszliśmy do salonu. Na widok mojego ojca i reszty towarzystwa Atanasijević zatrzymał się i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Chyba w czymś przeszkodziłem.
-No mamy takie spotkanie rodzinne.
-To może my przyjdziemy kiedy indziej.
-Chodźcie- powiedział Alek- Im nas więcej tym weselej, a jeszcze naszego małego braciszka brakuje- zaśmiał się.
-Jakiego braciszka?- zdziwił się Aleks.
-To dość długo historia.
-Ja opowiem!- Achrem podniósł rękę do góry jak małe dziecko, wtedy zadzwonił dzwonek.
-To opowiadaj, a ja idę otworzyć.
Usłyszałam początek historii. Okazało się, że teraz przyszedł już Fabian z Hanią.
-Przepraszam za spóźnienie. Nie sądziłem, że o tej godzinie będą takie korki na mieście- od razu zaczął się tłumaczyć.
-Nie ma sprawy. Czujcie się jak u siebie. Inga- podałam rękę dziewczynie brata.
-Hania- uścisnęła mi ją i uśmiechnęła się.
Weszliśmy do salonu. Zrobił się już tam mały tłok. Na szczęście, gdy usiadłam Pitowi na kolanach, a Ola Alkowi to wszyscy się pomieścili.
-No nie zła historia- powiedział Atanasijević- Jak w jakimś filmie.
-Zgadza się. Aleks, a nie przedstawisz nam swojej towarzyszki?- spytał Fabian.
-A tak. To Fran, moja dziewczyna.
-Fran?- zdziwił się mój mąż- Dziwne imię.
-Fran to skrót od Francesca- wytłumaczył atakujący- To teraz twoja kolej. Przedstaw koleżankę.
-To Hania, moja narzeczona.
-Narzeczona? Czemu nie mówiłeś?- spytałam- Myślałam, że bliźniaki nie mają przed sobą tajemnic.
-Oj no przepraszam. Mam za to dla was niespodziankę- wziął od ukochanej jakieś koperty- To są zaproszenia na nasz ślub.
-Żartujesz? Bosko!- przytuliłam go.
Reszta wieczoru minęła spokojnie. Fran usiadła Aleksowi na kolanach i go pocałowała. Zmarszczyłam brwi. Byłam zazdrosna. Teraz wiedziałam co czuł atakujący, gdy widział mnie z Piotrkiem. Oczywiście, że kochałam męża całym sercem i nikt więcej się dla mnie nie liczył, ale mnie i Aleksa zawsze będzie coś łączyć. Kiedyś go kochałam. Zazdrość była normalna. Bałam się, że stracę przyjaciela. Gdy wszyscy wyszli zabrałam się za zmywanie. Wtedy pojawił się koło mnie Pit. Przytulił mnie od tyłu.
-Może zostawisz to teraz?- zaczął całować mnie po szyi.
-Piotrek tato tu jest.
-I co z tego? On będzie u siebie spał, a my będziemy u siebie … - przerwałam mu.
-Pit!
-No co?
-Idź zobacz co u dzieci co? - spytałam.
-Dobra.
Skończyłam zmywać i poszłam pod prysznic. Gorąca woda mnie rozluźniła. Tyle się wydarzyło jednego dnia. Wyszłam z łazienki. Mąż już siedział na łóżku. Uśmiechnął się i pociągnął mnie sobie na kolana.
-Dzieciaki śpią, twój tata też mówił, że idzie się już położyć- zaczął mnie całować.
Nie opierałam się. Wsunęłam Piotrkowi ręce we włosy i przyciągnęłam go mocniej do siebie. Wyczułam, że się uśmiecha. Po chwili leżeliśmy już w łóżku. Rano, gdy się obudziłam nie było go przy mnie. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół. Środkowy robił śniadanie w kuchni. Stanęłam w progu i uśmiechnęłam się. W końcu mnie zauważył.
-O wstałaś już. Naleśniki gotowe.
Postawił talerz na stole. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.
-A gdzie tato?
-Poszedł na spacer z Elizą, a bliźniaki śpią.
Po śniadaniu poszłam się przebrać. Wtedy zadzwoniła mi komórka. Nie mogłam jej znaleźć. Okazało się, że była pod łóżkiem.
-Halo?- szybko odebrałam.
-Inia?- to była Ola.
-Nie Święty Mikołaj.
-Nie rób sobie żartów.
-To nie zadawaj głupich pytań. Co jest?
-Byłam u lekarza.
-I co?
-Będziemy z Alkiem mieć bliźniaki- pisnęła.
-To cudownie!
Jeszcze chwilę porozmawialiśmy, ale wtedy obudzili się chłopcy i musiałam kończyć. Pit zajął się jednym, a ja drugim. Dość długo nie chcieli się uspokoić.

Tydzień później:

        Jechałam z Fabianem na Białoruś. Hania pomagała Piotrkowi z dziećmi. Drzyzga co chwilę na mnie spoglądał.
-O co chodzi?- spytałam w końcu.
-O nic takiego.
-No mów.
-Po prostu nigdy nie miałem rodzeństwa, a teraz okazało się, że mam brata i siostrę. Nie mogę się do tego przyzwyczaić.
-A to aż takie złe?- zmarszczyłam brwi.
-Nie!- zaprzeczył szybko- Zawsze chciałem mieć rodzeństwo.
Długo rozmawialiśmy. Ja opowiadałam Fabianowi całe swoje życie, a on mi swoje. Często się śmialiśmy. Żałowałam tych wielu straconych lat. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Spojrzałam na brata.
-Chodźmy- wzięłam go za rękę.
Pokazałam mu grób mamy. Zapaliliśmy znicz i pomodliliśmy się. Dość długo tam siedzieliśmy. Chciałam, żeby Fabian mógł ją znać. W końcu wróciliśmy do samochodu. Rozgrywający nie odzywał się. Westchnęłam.
-Fabian chyba nie powinnam cię tu przyprowadzać.
-Nie prawda. Cieszę się, że mnie tu wzięłaś. Dziękuję.
-Nie ma za co- przytuliłam go.

Przepraszam, że tak późno, ale miałam zawalony tydzień w szkole. Wybraliście, że bohaterem nowego bloga ma być Krzysztof Ignaczak. Oto i ten blog: http://juz-wiem-dokad-zmierzam.blogspot.com/ Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Wracamy do zabawy. Zasady znacie ;)

poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział XCVII

         Fabian zaskoczył mnie tym pytaniem. Nie sądziłam, że będzie chciał jechać na Białoruś. Chociaż to stamtąd naprawdę pochodzi. Patrzył na mnie i czekał na odpowiedź. Widziałam, że się denerwuje.
-Pewnie, że z tobą pojadę- uśmiechnęłam się
-Dziękuję- odwzajemnił uśmiech.
-Tylko będę musiała znaleźć kogoś do opieki nad dziećmi.
-Weźmy je ze sobą- zaproponował.
-Nie możemy. Ona są za małe. Nie powinny tyle jeździć. Już raz były ostatnio na Białorusi.
-Wiem. Piotrek się nimi zajmie dobrze.
-A podczas treningów?
-Może … - zaciął się na chwilę- Zajmie się nimi Hania.
-Hania?- zdziwiłam się- Kto to jest?
-Moja dziewczyna- widziałam, że jest niepewny i starannie dobiera słowa- Jesteśmy razem od niedawna, ale ufam jej i mogłaby się zająć dzieciakami pod nieobecność Pita.
-Chce ją poznać.
-Kiedy?- spytał podenerwowany.
-Jak najszybciej. Muszę mieć pewność, że jest odpowiednia dla mojego braciszka- zaśmiałam się i rozgrywający też się wyluzował.
-Nie ma sprawy. Może jutro?
-Jasne. Tylko u mnie. Od razu zobaczy chłopców i Lizkę.
-No jasne.
Wtedy wrócił ojciec. Oznajmił, że razem z nami pojedzie na Białoruś, oraz chętnie pozna dziewczynę Drzyzgi. Bałam się, że tata odkryje co kiedyś się działo czyli zazdrość Piotrka o to, że Fabian mnie kocha. Nie chciałam by o tym wiedział. Alek pojawił się koło nas i objął mnie ramieniem.
-Ty też będziesz chciał poznać Hanię?- spytał go ojciec.
-A kto to?- zdziwił się mój brat.
-Dziewczyna Fabiana.
-O to przestałeś już latać za Inga?- zaśmiał się.
Wstrzymałam oddech. Wtedy dotarło do Achrema co właśnie powiedział. Rozgrywający też był w szoku. Również wolał przemilczeć ten fakt.
-Ja nigdy nie latałem za Inią- zaprzeczył.
-Czekajcie. Chcę poznać prawdę- ojciec patrzył na nas.
-No dobrze- westchnęłam- Ale niech opowie to Fabian. Ja nie wiem co on czuł dokładnie. Lepiej to opisze.
-Zgoda- przytaknął Drzyzga- Gdy poznałem Ingę pomogłem jej z Artiomem. Dużo czasu wtedy spędziliśmy razem. Dobrze czułem się w jej towarzystwie. Czułem jakbyśmy znali się od zawsze- prychną- Czułem do niej od początku coś, ale nie umiałem tego nazwać. W końcu zrozumiałem, że ją kocham. Jednak nie było to jakieś głębokie uczucie. Sam nie wiedziałem jak to nazwać. Chciałem się opiekować Inią, ale nie chciałem zabierać jej Piotrkowi. Teraz wiem, że to była miłość braterska. Wtedy nie wiedzieliśmy o tym, a Pit widział we mnie konkurencję. Był zwyczajnie zazdrosny o żonę i nic dziwnego. Trafiła mu najwspanialsza dziewczyna na świecie- mrugnął do mnie.
-Nie podlizuj się- wystawiłam mu język.
Zaśmiał się tylko. Wtedy spojrzałam na tatę. Nie odzywał się tylko przyglądał nam się badawczo. W końcu się uśmiechnął.
-Wy się od razu rozpoznaliście tylko nie umieliście tego pojąć- powiedział.
-Chyba tak.
Wstałam i usiadłam Fabianowi na kolanach. Przytulił mnie. Wtedy do salonu wszedł mój mąż i udał, że strzela focha.
-Nie no myślałem, że ten etap mamy już za sobą.
-On się dopiero zaczyna kochanie. Teraz mogę mu siadać na kolanach, a ty nie masz prawa być zazdrosny.
Pokręcił głową. Podszedł i pociągnął mnie. Pisnęłam lekko. Wylądowałam na kolanach Piotrka. Widziałam, że był zadowolony.
-Teraz jest dobrze.
-Wariat jesteś.
-Ale twój.
-I z tego się cieszę- pocałowałam go.
Resztę wieczoru opowiadaliśmy Fabianowi o rodzinie. Oczywiście nie obyło się bez opowieści o cioci Kseni i jej szarpaniu Alka za policzki. Brat zaczął mnie łaskotać, bo nie chciał, żeby kolejna osoba dowiedziała się o tym. Z pomocą przyszedł mi rozgrywający.
-Ej powinieneś stać za mną murem. Jak brat- naburmuszył się przyjmujący.
-Wiesz wydaje mi się, że powinienem bronić siostry jak wilk. Zresztą to moja bliźniaczka.
W końcu wszyscy musieli iść. Fabian obiecał, że następnego dnia przyjdzie z Hanią. Cieszyłam się, że znalazł sobie kogoś. Zaczęłam szykować listę zakupów dla Piotrka. Wtedy do kuchni wszedł tato.
-Inga- podniosłam na niego wzrok.
-Tak?
-Wiem, że nie powinienem o to pytać, ale muszę wiedzieć. Między tobą i Fabianem nigdy nic nie było prawda?
-Tato! Myślisz, że mogłabym zdradzić Piotrka?
-Nie tylko … och po prostu nie umiem sobie jeszcze tego wszystkiego ułożyć.
-Ja też nie, ale bardzo się cieszę, że mam drugiego brata i to bliźniaka.
Następnego dnia rano Pit był na zakupach, a potem pojechał na trening. Mogłam spokojnie zająć się jedzeniem, bo tato chciał pobyć z wnukami. Postanowiłam zrobić zapiekankę i szarlotkę. Gdy wkładałam je do piekarnika przyszedł ojciec z Lizką na rękach.
-One są cudowne- powiedział.
-Dzieci?
-Tak. Chciałbym mieć je cały czas przy sobie.
-Tato- zacząłem, ale mi przerwał.
-Wiem, wiem. Ty nie możesz się przeprowadzić na Białoruś, a ja nie mogę do Polski ze względu na pracę.
-Chciałabym być bliżej ciebie, ale to niemożliwe.
-Wiem. Może kiedyś- westchnął- Pięknie pachnie. Co to?
-Zapiekanka i szarlotka.
Wieczorem miałam już wszystko przygotowane. Stół był nakryty, jedzenie gorące. Alek z Olą i Igorem już byli. Czekaliśmy tylko na Fabiana z Hanią.
-Gdzie oni są?- spytałam.
-Nie wiem. Może do nich zadzwonić?- zasugerował Piotrek.
-Poczekajmy jeszcze pięć minut- zaproponował Alek.
Westchnęłam i odłożyłam komórkę. Usiedliśmy i czekaliśmy dalej, ale nikt nie przychodził. Już chciałam zadzwonić, gdy usłyszałam dzwonek.
-Ja otworzę- powiedziałam, gdy mąż się zrywał- Nie obchodzi mnie, że to mój brat. Spóźnił się ponad pół godziny i urządzę mu wykład.
-Tylko nie przesadź- powiedział Achrem- Bo się wystraszy i nie wróci.
-Bardzo śmieszne braciszku- wystawiłam mu język.
Szybko otworzyłam drzwi i już chciałam się odezwać, ale mnie zamurowało.
-O matko. To ty.

No to jest kolejny. Jutro rozdział na pewno się nie pojawi, bo idę na dyskotekę. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Komentujcie ;)

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział XCVI

       Rozgrywający był w szoku. Po chwili uśmiechnął się. Widziałem, że mu ulżyło. Wiedział, że mu wierzymy.
-Chłopaki dzięki- powiedział.
-Nie ma sprawy braciszku- powiedział zadowolony Alek- Tylko wiesz- trochę posmutniał- Media nie muszą o tym wiedzieć.
-Wstydzisz się mnie?- spytał Drzyzga.
-Nie no coś ty- od razu zaprzeczył- Ale jak się reporterzy dowiedzą to zaczną węszyć i nie dadzą nam spokoju.
-Racja- przyznał Fabian.
-Posłuchaj- zacząłem- Inia dzwoniła do ojca i mu o wszystkim powiedziała. Ma przyjechać jak szybko się da, czyli dziś pewnie już tu będzie.
-Mój biologiczny ojciec- szepnął rozgrywający- A matka?- spytał nagle.
Spojrzałem zdziwiony na Alka. Spuścił tylko głowę i wyszedł z hali. Wiedziałem, że nie chce o tym rozmawiać.
-Posłuchaj- zacząłem- Pamiętasz jak zostałeś z Ingą i broniłeś ją przed Artiomem?
-Pewnie.
-Widzisz on … potrącił matkę Ini i Alka to znaczy waszą- poprawiłem się- Trafiła do szpitala i tam umarła.
-Co?!
-Nie czytałeś żadnych artykułów? Było o tym głośno, bo wtedy Inia mało nie poroniła.
-Nie czytam czegoś takiego. Dla mnie to plotki.
-Jasne. Dobra przyjdź wieczorem. Poznasz ojca. Ja muszę lecieć do żony i dzieci.
-Pewnie. Cześć.
Prze halą stał Achrem. Westchnąłem i podszedłem do szwagra. Nawet na mnie nie spojrzał. Wiedziałem, że mu ciężko.
-Alek on nie wiedział i … - przerwał mi.
-Wiem, ale po prostu nie lubię o tym myśleć.
-Rozumiem cię. Przyjdziesz wieczorem?- spytałem.
-Jasne. Spotkanie rodzinne. Wezmę Olę z Igorem.
-To widzimy się potem.
Pożegnaliśmy się i pojechałem do domu. Na miejscu tak jak myślałem był już teść. Gdy wszedłem od razu podbiegła do mnie Lizka. Wziąłem ją na ręce i poszedłem do salonu, gdzie Inga rozmawiała z ojcem.
-Cześć tato- powiedziałam i usiadłem obok żony- Wieczorem przyjdzie Fabian i Alek z Olą i Igorem.
-To dobrze. Chcę go poznać. Długo się już znacie?- spytał Ini.
-Tak. To od obronił mnie przed Artiomem.
-Widać już dawno był dla ciebie ważny- uśmiechnął się lekko- Od zawsze myślałem, że on umarł, a teraz okazało się, że to było oszustwo. Nie mogę w to uwierzyć.
-Ja też nie- szepnęła żona.

Inga:

         Nie miałam pojęcia co powiedzieć ojcu. Cieszyłam się, że mam drugiego brata, ale znałam go już długi i nagle okazało się, że jesteśmy rodzeństwem. Tato nie wiedział co się wcześniej działo, czyli zazdrości Piotrka przez Drzyzgę. Nie chciałam, żeby się dowiedział. To było dawno. Teraz już wiemy czemu mnie kochał. Wtedy usłyszałam dzwonek i poszłam otworzył. Był to Alek z Olą i synkiem.
-Cześć- powiedziałam- Wchodźcie.
-Inia- szwagierka mnie przytuliła- Pewnie jest ci ciężko.
-Trochę, ale Fabian pewnie ma gorzej. Dowiedział się, że jest adoptowany, ma poznać biologicznego ojca.
-W sumie racja. Masz bliźniaka- pisnęła.
Uśmiechnęłam się.
-Oluś wiesz, że skoro ja mam bliźniaka, urodziłam bliźniaki to ty też możesz je urodzić?- spytałam zadowolona.
-Ja jestem za- włączył się Alek.
-Chyba muszę pojechać do lekarza i zrobić USG- widziałam, że jest w szoku.
-Zrób, zrób. Bliźniaki to u nas rodzinne. Chodźcie do salonu.
Usiedli, a ja zrobiłam herbatę. Czekaliśmy już tylko na rozgrywającego. Bałam się, że nie przyjdzie. Spojrzałam na zegarek. Było już dość późno. Wtedy usłyszałam dzwonek. Wstałam, żeby otworzyć. Widziałam, że ojciec był zdenerwowany.
-Cześć Fabian- uśmiechnęłam się lekko.
-Cześć … siostra- powiedział i przytulił mnie.
-Wszyscy już są. Czekamy tylko na ciebie.
-No tak- westchnął.
-Denerwujesz się?
-No pewnie.
-Uspokój się. Wszystko będzie dobrze. Cieszymy się, że jesteś.
-Dziękuję.
Objął mnie i weszliśmy razem do salonu. Ojciec wstał. Widziałam, że miał łzy w oczach. W końcu tyle lat myślał, że jego syn nie żyje.
-Tato to Fabian- przedstawiłam ich.
-Fabian- szepnął.
-Tak. Ja … czuję się trochę niezręcznie. Niszczę wasz rodzinny spokój, ale po prostu chciałem poznać prawdziwą rodzinę.
-Przestań. Nie burzysz naszego spokoju. Cieszę się, że nas znalazłeś. Inaczej nadal myślałbym, że moje dziecko nie żyje.
Spojrzałam na resztę i pokazałam im, żebyśmy wyszli. Posłuchali mnie. Zmyliśmy się. Uznałam, że lepiej będzie jeśli oni porozmawiają sami. My będziemy im tylko przeszkadzać. Piotrek przytulił mnie.
-Dogadają się.
-Mam nadzieję- szepnęłam.
-Mogę zobaczyć bliźniaki?- spytała Ola.
-Pewnie. Tylko cicho, bo śpią, a nie chcę ich obudzić.
-No jasne.
Brat razem ze szwagierką przyglądali się bliźniakom, a ja z mężem poszłam położyć Elizę. Mała zadawała wiele pytań.
-A czemu wujek Fabian rozmawia z dziadziem?
-Bo muszą wyjaśnić sobie wiele rzeczy.
-A jakich?
-Widzisz wujek Fabian to mój brat i długo się z ojcem nie widział. Chcą sobie wszystko opowiedzieć.
-A to wujek Krzysiu to też twój brat?- dopytywała.
-Nie. Tylko wujek Alek i Fabian.
Na szczęście przestała dalej pytać. Wyszłam z jej pokoju i zeszłam na dół. Siedział tam tylko rozgrywający.
-A gdzie tata?
-W toalecie. Inia mam do ciebie prośbę- zaczął.
-Jaką?
-Pojedziesz ze mną na grób mamy?

Rozdział miał wyglądać inaczej, ale już trudno. Mam nadzieję, że mimo wszystko się podoba. Bawimy się dalej ;) 

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział XCV

-Powiesz w końcu?- spytał.
-Jesteśmy rodzeństwem- powiedziałam ze łzami w oczach.
-Co?- nie mógł uwierzyć- Inga o czym ty mówisz? Przecież to niemożliwe.
-Możliwe. To wszystko przez cholernego lekarza- rozpłakałam się i wtuliłam w męża.
Przytulił mnie mocno i gładził po plecach. Po tym co usłyszałam od Drzyzgi nie umiałam sobie tego poukładać. To wszystko brzmiało jak jakiś chory żart, ale niestety była to prawda. Usiedliśmy w salonie, a Pit wziął mnie na kolana.
-Opowiedz wszystko- poprosił.
-Wiem tyle co powiedział mi Fabian. Chciałam zadzwonić do ojca, ale zostawiłam telefon u Oli w szpitalu.
-Wiem. Alek go przyniósł. Powiedz co mówił Fabian.
-Jego rodzice powiedzieli mu, że został adoptowany. Oni nie mogli mieć dzieci. Wtedy uznał, że chce poznać swoich prawdziwych rodziców. Wynajął detektywa. Ustalił, że gdy się urodził lekarze po prostu go sprzedali- popłakałam się zupełnie.
-Inia spokojnie- pocałował mnie w czoło- Co było dalej?
-Powiedzieli moim rodzicom, że jedno dziecko umarło. Nadal nie rozumiem jakim cudem to się stało.
-A ciało dziecka?
-Tego samego dnia w szpitalu umarła jakaś kobieta przy porodzie. Dziecko też przy tym zginęło, a ona nie miała żadnej rodziny.
-Wiesz jak to brzmi?
-Wiem, ale to prawda. Fabian zrobił testy. Jesteśmy bliźniakami.
Wtedy usłyszałam płacz bliźniaków. Wstałam Piotrkowi z kolan i poszłam do nich. Dość szybko ich uspokoiłam. Będą mieli nowego wujka. Nadal to do mnie nie docierało. Takie historie się przecież normalnym ludziom nie zdarzają. Zaczęłam szukać telefon. Gdy go już znalazłam wybrałam numer.
-Halo?
-Cześć tato- powiedziałam.
-Inia- wyczułam, że się uśmiecha.
-Znalazłam brata- zakomunikowałam od razu.
-O czym ty mówisz?- nie rozumiał.
-Właściwie to on mnie znalazł.
Opowiedziałam wszystko ojcu. Popłakał się i obiecał, że niedługo przyjedzie do Rzeszowa, żeby poznać Fabiana. Potem wybrałam numer Alka i poprosiłam, żeby przyjechał do mnie. Drzyzga poprosił mnie, żebym to ja mu powiedziała o wszystkim. Pół godziny później brat siedział już w salonie. Nie chciał na początku uwierzyć. Powtarzał, że to kłamstwo, jednak w końcu się uspokoił i przytulił mnie.
-Inia co teraz?- spytał.
-Jak to co? Mamy brata i musimy się z nim jakoś dogadać. Tato przyjedzie, żeby go poznać.
-To jest takie nieprawdopodobne.
-Wiem.
Alek przytulił mnie. W pewnym momencie uśmiechnął się.
-Co cie tak bawi?
-Wiesz, ze zawsze chciałem mieć brata?
-Nie.
-Chciałem mieć z kim grać w piłkę, jakieś strzelanki, ale pogodziłem się z tym, że mam tylko siostrę, a teraz okazuje się inaczej.
-Ej ja ci nie wystarczałam?
-Pewnie, że mi wystarczałaś. Przecież wiesz, że nie umiałem bez ciebie wytrzymać nawet tu w Rzeszowie i cię ściągnąłem.
-Wiem. Dzięki tobie poznałam Piotrka- uśmiechnęłam się lekko.


Pit:

        Po tym co mi powiedziała żona byłem w szoku. Zresztą nie tylko ja. Ten świat jednak jest mały. Na szczęście mogłem już być spokojny o Fabiana. On i Inga nie mogą być razem. Kochają się, bo są rodzeństwem. Gdy Alek poszedł Inia bawiła się z Elizą, a ja robiłem kolację. Naszej rodzinie już nic nie mogło zaszkodzić.
-Co pichcisz?- obok pojawiła się żona z Lizką na rękach.
-Jajecznicę na cebulce. Może być?
-Pewnie.
Zjedliśmy, a potem położyłem córkę. W sypialni siedziała Inia. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją.
-Piotrek musimy pogadać.
-O czym?
-O mojej karierze.
Zamurowało mnie. Nie sądziłem, że będzie chciała teraz o czymś takim rozmawiać.
-A co z nią?- spytałem.
-Chcę wrócić do gry- zakomunikowała.
-Inia wiesz, że zrobiłbym dla ciebie wszystko i chcę, żebyś była szczęśliwa, ale co będzie z dziećmi, gdy wrócisz do drużyny?
-Piotrek nie wiem jeszcze, ale nie umiem siedzieć w domu bezczynnie. Muszę wrócić na boisko, bo zwariuję.
-No dobra- westchnąłem- Jak wymyślimy co zrobić z dziećmi to wrócisz. Tylko na razie nie widzę żadnego wyjścia. Ola jest w ciąży i to byłoby dla niej za duże obciążenie, moja mama odpada- wyliczałem.
-Wiem, że to będzie ciężkie, ale chcę w końcu pomóc drużynie.
-Rozumiem cię doskonale. Nie umiesz żyć bez siatkówki tak samo jak ja. Coś wymyślimy. Nie martw się.
-Dziękuję.
Pocałowała mnie i poszliśmy spać. Następnego dnia pojechałem na trening. Starałem się zachowywać tak jakby nic się nie zdarzyło. Alek zresztą tak samo. Fabian wydawał się smutny. Pewnie myślał, że uważamy to wszystko za kłamstwo skoro z nim nie rozmawiamy. Achrem podszedł do mnie.
-To co po treningu?
-Po treningu- potwierdziłem.
Podzielili nas na dwa zespoły. Byłem z Alkiem, Drzyzgą, Perłą, Igłą, Paulem i Jochenem. Mecz był na styku. Wygraliśmy pierwszą partię do 23, drugą do 24. Trzecią przegraliśmy do 22. W czwartej się spiliśmy i skończyliśmy 25:18. W szatni szybko się przebrałem i wyszedłem. Zaraz za mną pojawił się Alek.
-I co?- spytałem.
-Zaraz wyjdzie- zatarł ręce- Pewnie myśli, że jesteśmy źli.
-To się chłop zdziwi. Mi to na rękę, że jesteście rodzeństwem.
-Masz pewność, że z Ingą nie będzie.
-Dokładnie.
Wtedy usłyszeliśmy kroki i ustawiliśmy się po dwóch stronach wejścia. Gdy wyłonił się rozgrywający skoczyliśmy na niego.
-Ej!- krzyknął.
-Witaj w rodzinie- powiedzieliśmy równo z przyjmującym.

Kolejny rozdział dla was. Bawimy się dalej :) Ktoś pytał czy może tej zabawy użyć do swojego bloga. Jak najbardziej ;) Było też pytanie ile rozdziałów jeszcze zostało. Chciałabym do 100 dobić, a jak będzie to zobaczymy.