piątek, 31 maja 2013

Rozdział XXXIX

       Siedziałam w domu i przeglądałam gazetkę z wózkami dla dzieci. Do porodu zostało jeszcze dużo czasu, ale chciałam mieć wszystko przygotowane. Do domu wszedł zdenerwowany Pit.
-Kochanie co się stało?- odłożyłam gazetkę i podeszłam do niego.
-Ten kretyn Aleks śmiał przyjść do mnie i mówić, że się całowaliście we Włoszech!
A jednak. Dobrze, że zrobiłam to pierwsza, bo inaczej nie wiem w co by Piotrek uwierzył. Chciałam go jakoś uspokoić. Przytuliłam go, a on odwzajemnił uścisk. Spojrzałam mu w oczy i pocałowałam. Westchnął.
-Nie chciałem cię denerwować, ale się wkurzyłem. Przepraszam- położył mi ręce na policzkach.
-Nie ma za co- uśmiechnęłam się.
-A co robiłaś zanim ci przerwałem?
-Oglądałam wózki.
-Ooo- wziął gazetkę i posadził mnie sobie na kolanach.
Chwilę przerzucał strony i odrzucał wszystko po kolei. W końcu jednak wskazał ten, który najbardziej mu się podoba.
-Ale on jest zielony- narzekałam.
-No dla chłopaka jak znalazł.
-A jak będzie dziewczynka? Nie lepiej niebieski kupić? Uniwersalny.
-W sumie racja- zaśmiał się.
-Wolałbyś chłopca?
-Mi to obojętne. Najważniejsze, żeby dziecko było zdrowe- uśmiechnął się i pocałował mnie.
Wtuliłam się w Pita. Przy nim czułam się bezpiecznie. Chciałam, żeby to trwało jak najdłużej, ale zadzwonił dzwonek. Westchnęłam i poszłam otworzyć.
-O cześć braciszku- uśmiechnęłam się.
-Cześć Inia- pocałował mnie w policzek i wszedł.
-Co cię sprowadza?
-Musimy jechać na Białoruś- zaczął zdenerwowany- Mama miała wypadek i leży w szpitalu w ciężkim stanie.
-Co?- zdenerwowałam się.
-Kochanie spokojnie- Pit mnie objął- Nie wolno ci się denerwować- gładził mnie po ramieniu.
-Alek ja pojadę sama- powiedziałam cicho.
-Nie ma mowy. Jadę z tobą.
-Masz mecz w niedzielę. Drużyna cię potrzebuje. Zostań dam sobie radę sama. Najwyżej dołączysz po meczu o ile trener ci pozwoli.
-Niech będzie chociaż nie podoba mi się to.
Przytulił mnie, a mnie wtedy naszło jedno pytanie.
-Alek, a czemu ty o tym wiesz, a ja nie?
-Tata nie chciał cię denerwować, bo spodziewasz się dziecka. Ja też długo się zastanawiałem czy ci mówić, ale uznałem, że masz prawo wiedzieć.
-Dobrze uznałeś, a tak w ogóle co to za wypadek?
-Jakiś kretyn potrącił ją na przejściu.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, a potem brat wyszedł. Wzięłam laptopa i zaczęłam szukać najbliższego pociągu na Białoruś. Miał być następnego dnia wieczorem. Środkowy przytulił mnie.
-Najchętniej pojechałbym z tobą.
-Musisz pomóc drużynie. Dam sobie radę- położyłam mu ręce na policzkach i pocałowałam.
Mąż pomógł mi się spakować. Bałam się o mamę. Z tego co Alek mówił była w ciężkim stanie i najbliższe 24 godziny miały zadecydować o jej życiu. Następnego dnia byłam cała w nerwach. Nie mogłam sobie znaleźć miejsca i chciałam już jechać na Białoruś. W końcu Pit wrócił z treningu i zawiózł mnie na dworzec.
-Zadzwoń jak będziesz coś wiedzieć i uważaj na siebie- przytulił mnie- Nie dźwigaj nic, nie denerwuj się- wyliczał dalej.
-Kochanie wiem, że jestem w ciąży i znam swoje ograniczenia.
-Będę tęsknił.
-Ja też- pocałowałam go.
Wsiadłam do pociągu i pojechałam. Próbowałam się dodzwonić do ojca, ale nie odbierał. Dopiero za piątym razem udało mi się z nim porozmawiać.
-Tato czemu nie odbierałeś?- mówiłam po rosyjsku.
-Inia- wyczułam, że płacze- Mama jest w bardzo ciężkim stanie. Przez noc pogorszyło jej się. Lekarze nie dają jej zbyt dużo szans na przeżycie.
-Niedługo będę.
-Czekam.
Rozłączyłam się i rozpłakałam. Nie chciałam jej stracić, jednak gdyby odeszła, a ja bym się z nią nie pożegnała nie wybaczyłabym sobie tego. Podróż dłużyła mi się strasznie. Chciałam już być przy niej, wziąć za rękę. Gdy dotarłam na miejsce razem z walizką pojechałam do szpitala. Na korytarzu zastałam ojca.
-Tato- podbiegłam do niego- Co z mamą?
-Inga- przytulił mnie- Nie wiem. Lekarze u niej są.
Czekałam na korytarzu. W końcu pojawili się.
-Panie doktorze co z moją mamą?
-Pani Achrem?
-Nie to znaczy tak.
-To jak w końcu?- nie rozumiał.
-Achrem to moje panieńskie nazwisko, ale to teraz nie ważne. Co z moją mamą?- powtórzyłam pytanie.
-Pani mama jest w bardzo ciężkim stanie. Nie możemy dać gwarancji, że przeżyje.
Po policzku poleciały mi łzy. Nie wierzyłam w to co się dzieje.
-Tato, ale kto ją potrącił?
-Nie wiadomo. Uciekł z miejsca wypadku. Inia jesteś w ciąży, masz za sobą długą drogę. Jedź do mieszkania odpocząć.
-Nie zostawię mamy.
-Musisz dbać o dziecko- położył mi ręce na ramionach- Zawiadomię cię jakby coś się działo.
-No dobra- pocałowałam go w policzek i wyszłam.
Wzięłam taksówkę i po 15 minutach byłam w mieszkaniu. Wstawiłam walizkę do swojego starego pokoju. Spojrzałam na półkę, gdzie było moje zdjęcie z mamą. Wzięłam je do ręki i po moim policzku znów poleciały łzy. Szybko je otarłam i wyszłam się przewietrzyć. Zadzwonił mi telefon. Alek.
-Inia miałaś zadzwonić jak dotrzesz- powiedział na wstępie.
-Przepraszam. Pojechałam od razu do szpitala.
-I co z mamą?
-Jest w ciężkim stanie. Lekarze nie dają żadnej gwarancji, że przeżyje. Alek boję się.
-Spokojnie. Nie możesz się denerwować.
-Jak mam się nie denerwować?! Moja mama leży w szpitalu i nie wiadomo czy przeżyje!
-Nasza mama!
Zakręciło mi się w głowie i mało nie upadłam. Usiadłam na ławce i podniosłam telefon do ucha.
-Halo Inga?
-Już jestem.
-Co się dzieje?
-To nic. Zakręciło mi się w głowie. Nie mów Piotrkowi proszę.
Wstałam z ławki, ale to był błąd. Tym razem straciłam przytomność. Nie wiem po jakim czasie się ocknęłam. Zobaczyłam nad sobą znajomą postać.
-Inia wszystko dobrze?- spytał z troską w głosie.
-Nie- odpowiedziałam- Co ty tu robisz?

Przepraszam za porę, ale spotkanie z mistrzem polski i wszystko jasne :D Dziś w szkole u mnie był Perłowski i było super ;) Wytypował mnie do konkursu mam z nim zdjęcie :D Żyć nie umierać. Ok nie zanudzam was. 10 komentarzy=nowy rozdział

czwartek, 30 maja 2013

Rozdział XXXVIII

        Gdy Ola wyszła podeszłam do Piotrka i usiadłam mu na kolanach. Uśmiechnął się lekko i mnie przytulił.
-Musimy coś zrobić, żeby ten kretyn się od nas w końcu odczepił- powiedział- Skąd mu w ogóle przyszedł pomysł do głowy, że rozbije nasze małżeństwo i będzie z tobą?
-Muszę ci coś powiedzieć- zaczęłam niepewnie.
-Co?
Nie miałam pojęcia co nastąpi po tym wyznaniu, ale musiał wiedzieć, bo jeżeli ja mu nie powiem to zrobi to Aleks. Wzięłam głęboki oddech.
-Gdy Aleks porwał mnie do Włoch trafiłam do szpitala, a tam...- zacięłam się na chwilę. Nie mogło mi to przejść przez gardło- Pocałował mnie.
-CO?!- środkowy się zdenerwował.
Czekałam na jego słowa jak na wyrok. Pewnie zaraz powie, że jestem szmatą, że jestem nic nie warta. Nie sprzeciwiałabym się, w końcu nie broniłam się przed tym pocałunkiem. Po moim policzku poleciały łzy. Nie chciałam stracić tego co zbudowałam, czyli rodziny.
-Jak go znajdę to go zabiję!- spojrzał na mnie- Kochanie cała się trzęsiesz- powiedział już spokojnie i mnie pocałował.
-Ale nie jesteś na mnie zły?- spytałam zdziwiona.
-Nie mam powodu, żeby być na ciebie zły. To wszystko jego wina. To on cię stąd zabrał, to przez niego trafiłaś do szpitala. To tylko i wyłącznie jego wina.
Przytulił mnie i pocałował w czoło, a ja wiedziałam już, że trafił mi się najwspanialszy facet na świecie. Uśmiechnęłam się i wpiłam się w jego usta. Zaczęłam rozpinać mu koszulę, a on nie pozostał mi dłużny i moja bluzka leżała już gdzieś w kącie pokoju. Pit wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Pozbyliśmy się spodni, a środkowy sięgał do zapięcia stanika na plecach. Jakie zdziwienie zobaczyłam w jego oczach, gdy go tam nie znalazł. Pierwszy raz ubrałam biustonosz z zapięciem z przodu. Rozpięłam stanik i znów pocałowałam środkowego. Szybkim ruchem zdjął mi majtki, a ja droczyłam się z nim, ocierałam biodrem o jego krocze, ale nie zdejmowałam jego bokserek. W końcu stracił cierpliwość. W tamtym momencie wiedziałam, że znalazłam mężczyznę swojego życia. Wyrozumiały, kochający, czuły. Lepszego nie mogłam sobie wymarzyć.
-To co teraz robimy?- wsparłam się na łokciu i spojrzałam na męża.
-Może jakaś kolacja?- zaproponował.
-Przez sytuacje z Olą i Aleksem nie miałam czasu nic przygotować.
-To idziemy do restauracji- uśmiechnął się i spojrzał na zegarek- Masz godzinę na przygotowanie- zaśmiał się.
Szybko wstałam i zaczęłam przeglądać szafę. Nie wiedziałam na co się zdecydować. W końcu położyłam wybrany strój na łóżku i poszłam się wykąpać. Włosy wyprostowałam i zrobiłam lekki makijaż. Wyszłam w ręczniku i ubrałam się. W salonie czekał na mnie Piotrek. W czarnych jeansach i koszuli w kratkę wyglądał bardzo przystojnie. Uśmiechnęłam się i usiadłam obok niego.
-To jedziemy?- spytałam.
Zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu. Uśmiechnął się i mnie pocałował.
-Ale ja ma piękną żonę. Jedziemy.
Pojechaliśmy do tej samej restauracji, w której Pit mi się oświadczył. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy przypomniałam sobie tę scenę. Środkowy zauważył moją minę i szepnął mi na ucho.
-Nawet nie wiesz jak się denerwowałem przed tymi oświadczynami.
-Skąd wiesz, że o tym myślałam?
-Zgadywałem- zaśmiał się.
Usiedliśmy przy stoliku i przeglądaliśmy menu, gdy ktoś się do nas dosiadł. Spojrzałam w bok i zobaczyłam Igłę z Sebą.
-Cześć wam- libero uśmiechnął się- Można dotrzymać wam towarzystwa?
-Jasne- odwzajemniłam uśmiech- A co wy tu robicie?
-Iwona wyjechała z Dominiką do rodziców, bo kupili nowe mieszkanie i trzeba pomóc im je urządzić.
-Jak się wykręciłeś?- zapytał mój mąż.
-Treningami rzecz jasna- wypiął dumnie pierś- A Seba błagał mnie, żebym coś wymyślił, żeby on też nie musiał jechać.
-Aż się boję- powiedziałam.
-Nie ma czego. Tyle, że … Seba będzie musiał być na każdym naszym treningu.
Spojrzałam na Nowakowskiego i wybuchnęliśmy śmiechem.
-Nie mów, że się tak wkopałeś- zaśmiał się Piotrek- Na ostatnim treningu, na który zabrałeś Sebę wyszedłeś zły jak osa. Dostrzegał każdy moment w którym nie ćwiczyłeś i mówił to trenerowi, a ty dostawałeś dodatkowe kółka.
-Obiecał, że teraz tak nie będzie. W końcu uratowałem go przed babcią, która na każdym spotkaniu łapie go za policzki i wygłasza teksty typu „jaki słodki malec”.
Spojrzeliśmy na Sebę i zaśmialiśmy się.
-Tato- zrobił groźną minę- Przynajmniej nie zżeram babci ciasteczek i nie zwalam na kota- wystawił język.
Wieczór miną nam w miłej atmosferze. Większość czasu śmialiśmy się, żartowaliśmy.

Aleks:

        Nie wiedziałem co robić. Olka mi już nie ufała i powiedziała, że nie ma zamiaru niszczyć małżeństwa Ingi i Piotrka. Traciłem już nadzieję, że kiedyś z nią będę. Mogłem już zrobić tylko jedno. Wątpiłem, żeby Inia powiedziała Piotrkowi, że ją pocałowałem w szpitalu. Jeśli ja to zrobię jest szansa, że ją zostawi. Następnego dnia czekałem przed podpromiem na środkowego. Wyszedł razem z Achremem. Gdy mnie zobaczył zrobił się czerwony. Alek musiał go trzymać, żeby do mnie nie podbiegł, ale sam do niego podszedłem.
-Wątpię, żeby Inia ci się do tego przyznała, więc ja to robię. Całowałem ją we Włoszech. Pewnie jesteś zły?
-Myślisz, że to ci coś daje?! Powiedziała mi o wszystkim i nie jestem zły na nią tylko na ciebie! To ty ją porwałeś, to przez ciebie wylądowała w szpitalu, to ty ją pocałowałeś!
-Powiedziała ci?- ostatnia szansa legła w gruzach.
-Jest ze mną szczera. Alek puść już ochłonąłem.
Przyjmujący posłusznie puścił Piotrka, a ten podszedł do mnie.
-Zostaw nas w spokoju. Nie rozumiesz, że nie masz u Ini żadnych szans? Jesteśmy po ślubie, spodziewamy się dziecka. Ile razy trzeba ci to powtarzać, żebyś zrozumiał? Robisz z siebie idiotę.
-Już nie trzeba.
Odwróciłem się i poszedłem do hotelu. Sprawdziłem najbliższy lot do Włoch. Był jutro rano. Spakowałem się i rzuciłem na łóżko. Zrobiłem z siebie pośmiewisko. Starałem się o nią, chociaż byłem z góry skazany na porażkę i to przez jeden błąd z przeszłości. Zadzwonił mi telefon. Kostek. Westchnąłem i odebrałem.
-Halo?
-Siema. Jak ci idzie?
-Nijak.
-Ale jak to? Przecież znalazłem dla ciebie Olkę. Pojechałeś po nią i miała ci pomóc rozbić małżeństwo Ingi.
-Ona już nie chce mi pomóc! Dowiedziała się, że Inia jest w ciąży, i że ją okłamałem.
-Jak?
-Od Ingi! Zastała nas pod swoim mieszkaniem.
-Jesteś idiotą?! Dlaczego razem tam poszliście?
-Nie ważne. Jutro wracam do Włoch i zostawiam ją w spokoju. Piotrek ma rację robię z siebie idiotę próbując ją zdobić. Ona mnie nie chce.
Rozłączyłem się.

Rozdział dla was. Ciężko mi było dziś pisać, bo przez komers wróciłam po 23 i spałam do 11, ale coś tam wyszło. 10komentarzy = nowy rozdział :)

środa, 29 maja 2013

Rozdział XXXVII

        Spojrzałem Ini w oczy. Chciałem wiedzieć wszystko co powiedziała jej Olka. Ta dziewczyna psuła mi małżeństwo, a ja nie mogłem na to pozwolić, nie kiedy wszystko się układało i spodziewaliśmy się dziecka. Inga nie mogła się denerwować, musiałem ją chronić.
-Mówiła, że mnie z nią zdradziłeś- szepnęła- I, że jest z tobą w ciąży.
-Inia- wziąłem ją na kolana i pocałowałem- Kocham cię. Nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobił.
-Wiem. Wybacz, że w ciebie zwątpiłam.
-Nie mam czego ci wybaczać- pogłaskałem ją po policzku- Miałaś prawo się zdenerwować, ale teraz już wiesz, że ona kłamie.
-Tylko po co? Co chce tym osiągnąć?
-Chce, żebyśmy się rozwiedli i gdyby nie Alek złożyłabyś pozew.
-Piotrek co ona ci mówiła dziś przed treningiem?
-Chciała do mnie wrócić.
-Dlaczego się kiedyś rozstaliście?
-To dość długa historia, ale kończy się tym, że mnie zdradziła.
-Opowiedz.
-No dobra- wziąłem głęboki oddech- Olkę poznałem jeszcze w Częstochowie. Chodziliśmy razem do szkoły, przysiadała się do mnie na lekcjach, podchodziła na przerwach. Lubiłem ją, nawet bardzo, ale w sumie nic do niej nie czułem. Dopiero po roku na zabawie szkolnej zdałem sobie sprawę, że mi się podoba. Wcześniej traktowałem ją jak przyjaciółkę, ale gdy zobaczyłem, że z kimś tańczy wkurzyłem się. Po zabawie zaproponowałem, że ją odprowadzę, a pod domem pocałowałem ją i zostaliśmy parą. Wszystko robiliśmy razem, ale po jakimś czasie zaczęło się psuć. Przez treningi i mecze miałem dla niej mniej czasu i często się o to kłóciliśmy. Raz odwołali nam trening. Uznałem, że spędzę z Olką trochę więcej czasu dzięki temu, ale jak do niej przyjechałem to miała już towarzystwo.
-Kochanie- pocałowała mnie.
-Nie martw się o mnie. Niczego nie żałuję. Dzięki temu przeniosłem się do Rzeszowa i poznałem ciebie, a już niedługo zostaniemy rodzicami- uśmiechnąłem się.
-Myślisz, że będzie to chłopiec czy dziewczynka?- spytała.
-Nie ważne. Grunt, żeby było zdrowe.
-Ale nad imionami moglibyśmy pomyśleć- zasugerowała.
-Masz jakieś pomysły?
-Dla dziewczynki mam. Co powiesz na Elizę?
-Jestem za, a na drugie?
-Ty wybierz.
-Może ….-zaciąłem się. Nie miałem pomysły- Kinga- strzeliłem.
-Kinga?
-No ty jesteś Inga to niech ona będzie Kinga. Tak podobnie.
-Ale masz pomysły- pocałowała mnie- Podoba mi się. A dla chłopca?
-Może Kuba, Patryk, Arek- wyliczałem.
-Zastopuj. Nie miałeś wymieniać imion tylko znaleźć jakieś dla swojego syna. Które ci się najbardziej podoba?
-Hmm. A może Bartek?
-Ale Bartosz czy Bartłomiej?
-Bartosz.
-Po Kurku?- zaśmiała się.
-Ej pomógł cię sprowadzić z Włoch i jest moim przyjacielem. Zawsze mamy razem pokój na zgrupowaniach.
-Dobra. Zgadzam się. Podoba mi się. A na drugie?
-Ty wybierz.
-Może Kamil?
-No idealnie- zaśmiałem się- Teraz czekać tylko na poród, bo chrzestnym zostanie Alek, a chrzestną Ola.
Uśmiechnęła się i pocałowała mnie.

Inga:

      Następnego dnia Piotrek pojechał na trening, a ja wyszłam na zakupy. Chciałam zrobić romantyczną kolację. Gdy kupiłam wszystko i wracałam do domu zobaczyłam Aleksa rozmawiającego z Olką. Zaczęłam podejrzewać, że współpracują ze sobą. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do nich. Atakujący chciał mnie przytulić, ale go odepchnęłam.
-Można wiedzieć co wy tu robicie?
-Ja przyszłam przekonać się czy już zostawiłaś Piotrka. W końcu moje dziecko musi mieć ojca- położyła sobie rękę na brzuchu.
-Tak? A w którym jesteś miesiącu?
-W pierwszym.
-Szybko się zorientowałaś, że jesteś w ciąży. Mam dla ciebie wiadomość. Ja jestem w drugim i moje dziecko też potrzebuje ojca- uśmiechnęłam się.
-Ale...- spojrzała na Aleksa- Nie mówiłeś, że spodziewa się dziecka!
-To ty za tym stoisz?!- zdenerwowałam się.
-Inia wysłuchaj mnie- złożył błagalnie ręce- Ja już nie wiedziałem co mam robić.
-I dlatego wymyśliłeś coś takiego?! Jak ją namówiłeś?!
-Możemy spokojnie porozmawiać?- spytała.
-No dobra.
Poszłyśmy do mieszkania zostawiając Aleksa samego. Chciałam, żeby mi to wszystko wyjaśniła. Położyłam w kuchni zakupy i usiadłyśmy w salonie.
-Słucham- powiedziałam- Wyjaśnij mi to wszystko, bo nic z tego nie rozumiem.
-To wszystko przez Aleksa. Znalazł mnie i prosił o pomoc.
-Ale skąd wy się znacie?
-Nie znamy. To znaczy teraz już tak. Chciał, żebym wróciła do Piotrka, żebym rozbiła wasze małżeństwo.
-Powiedział czemu?
-Mówił, że do siebie nie pasujecie, że nie jesteście szczęśliwi i go zdradzasz, a on o tym nie wiem.
-Czemu mi to tłumaczysz skoro myślałaś, że go zdradzam?
-Bo jesteś w ciąży. Nie powiedział mi tego i dało mi to do myślenia. Zresztą, gdybyś go nie chciała i zdradzała wykorzystałabyś to, że mówiłam, że on cię zdradza i złożyłabyś pozew o rozwód.
-Ja się go nigdy nie pozbędę- złapałam się na głowę.
-Powiedz czemu on chce zepsuć twoje małżeństwo?
Nie wiem czemu, ale zaufałam jej i opowiedziałam całą historię.
-Trzeba coś zrobić, żeby przestał zatruwać wam życie. Nie rozumiem go. Przecież jesteście po ślubie i będziecie mieli dziecko. On nie ma już szans. Czy ma?
-Nie ma.
W tym momencie usłyszałam otwieranie drzwi. Ola wstrzymała oddech.
-Cześć kochanie- zawołał Piotrek.
Gdy wszedł do salonu mocno się zdziwił. Widziałam jak wzbiera w nim złość.
-Co ona tu robi? Co znowu ci nagadała?
-Piotrek wszystko w porządku- podeszłam do niego i położyłam ręce na policzkach- Przyznała, że kłamała i wszystko mi wytłumaczyła.
-Czyli co?
Spojrzałam na nią. Kiwnęła głową na znak, że wszystko mu powtórzy. Usiedliśmy, a środkowy z niedowierzaniem jej słuchał.
-Czy on ma nie po kolei w głowie?

Mimo tego, że było mało czasu udało wam się. Oto rozdział. 10 komentarzy=nowy rozdział. A ja lecę się na komers szykować. Rozdział troszkę dłuższy, bo tak chcieliście, ale wydaje mi się, że wrócę do poprzedniej długości.

wtorek, 28 maja 2013

Rozdział XXXVI

-Inia o czym ty mówisz?- byłem w szoku- Jaki rozwód?
-Myślałam, że mnie kochasz, ale się pomyliłam! Nie chcę cię znać! Składam papiery rozwodowe!
W tym momencie z hali wyszedł Alek. Gdy zobaczył co się dzieje podbiegł do nas.
-Co się dzieje? Dlaczego ona płacze?- przytulił Ingę i spojrzał na mnie.
-Ja nic nie wiem. Nie chce mi powiedzieć.
-Alek proszę zabierz mnie stąd- szepnęła.
Nic nie mówiąc zaprowadził ją do samochodu. Gdy odjechali poczułem jak wzbiera we mnie złość i bezsilność. Nie rozumiałem co się dzieje. Nawet nie zauważyłem jak koło mnie stanął Kosa.
-Pit co się stało?
-Nie mam pojęcia! Inga chce się ze mną rozwieść!
-Co?! Coś ty zrobił?!
-Właśnie nic!
-Czekaj... to nie Olka?- spytał i wskazał samochód.
Przyglądnąłem się i zamarłem. To była ona. Biegłem, żeby z nią porozmawiać. Chciałem wiedzieć co zrobiła, ale odjechała. Myślałem, że szlag mnie trafi.
-To jej wina- powiedział Grzesiek- Musiała nagadać coś Ini.
-Nienawidzę jej! Nie zniszczy mi małżeństwa! Nie pozwolę na to!
-Daj jej czas na rozmowę z Alkiem. Wie co robi Olka i powinien przemówić Indze do rozsądku.

Inga:

        Myślałam, że serce mi pęknie. Piotrek, mój mąż, mężczyzna, którego wybrałam, mężczyzna, który obiecywał mi miłość, wierność, uczciwość małżeńską i, że mnie nie opuści aż do śmierci przed Bogiem zdradził mnie. Nie dość tego Olka powiedziała mi, że jest w ciąży tak jak ja. Całe moje życie legło w gruzach. Podczas jazdy nie odezwałam się do brata, ani słowem, a on też mnie o nic nie pytał. Dopiero, gdy dotarliśmy do domu wziął mnie na kanapę i posadził sobie na kolanach.
-Inia mów co się dzieje- pogłaskał mnie po policzku.
-On mnie zdradził!- powiedziałam i znów wybuchnęłam płaczem.
-Co? Skąd to wiesz?
-Od Olki jego byłem. Mówiła, że są razem i, że spodziewa się jego dziecka.
-Inia pomyśl racjonalnie. Kiedy miałby cię zdradzać? Szczególnie, że ona dziś dopiero wróciła i zobaczyła się z Piotrkiem.
-Jesteś tego pewny?
-Na 100%! Ona cię okłamała! Pit cię kocha i nigdy nie zrobiłby ci czegoś takiego. Będziecie mieli dziecko- dotknął mojego brzucha- Stworzycie prawdziwą rodzinę. Uwierz on cię nie zdradził. Wróć do niego.
-Alek, ale dlaczego ona chce zniszczyć moje małżeństwo?- nie rozumiałam.
-Bo chciała wrócić do Piotrka, a on jej nie chciał, bo kocha ciebie- uśmiechnął się.
Wtuliłam się w brata. Wierzyłam mu, bo wiedziałam, że chce dla mnie jak najlepiej. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu, do męża. Wszystko mu wyjaśnić i poprosić o to, żeby mi wybaczył, że w niego zwątpiłam.
-Spokojnie wybaczy ci- Alek czytał mi w myślach- Jakby co masz wymówkę- zaśmiał się.
-Jaką- spojrzałam na niego zdziwiona.
-Hormony ci buzują i nie wiesz co robisz.
-Bardzo śmieszne. Ale to jest jakiś pomysł. Mogę robić co zechcę, a potem wykręcę się ciążą.
-A kobiecie w ciąży grzech nie wybaczyć- zaśmiał się.
-Alek?- zaczęłam niepewnie.
-Co jest?
-Odwieziesz mnie do domu?- zrobiłam błagalne oczka.
-Jasne- wstałam mu z kolan, a on objął mnie ramieniem i wyszliśmy- Tylko żadnych gorących przeprosin- zażartował.
-Alek- dostał ode mnie w ramie- To chyba nie twój interes.
-Ej nie zapominaj, że jesteś w ciąży. Nie wolno przesadzać.
-Jak ty mnie czasem wkurzasz!
-Ale za to mnie kochasz- uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
Otworzył mi drzwi i zajął miejsce kierowcy. W głowie układałam sobie co powiem Piotrkowi. Zwątpiłam w niego i źle się z tym czułam. W końcu dotarliśmy na miejsce.
-Iść z tobą?- brat spojrzał na mnie.
-Nie- uśmiechnęłam się- Dziękuję, że mi pomagasz. Bez ciebie nie dałabym sobie rady.
-Taka rola starszego brata. Trzeba dbać o małą siostrzyczkę.
-To mogłeś sobie darować.
-Właśnie nie- zaśmiał się.
-No dobra. To pa- pocałowałam go w policzek i wyszłam z auta.
Gdy odjeżdżał pomachałam mu. Wzięłam głęboki oddech i weszłam do mieszkania. W salonie siedział Pit. Miał schowaną głowę w kolanach. Strasznie mi się go żal zrobiło. Cicho podeszłam do niego i usiadłam obok. Podniósł głowę, a ja pocałowałam go. Wyczułam, że się uśmiecha i też się uśmiechnęłam. Gdy się od siebie odsunęliśmy spojrzałam mu w oczy.
-Przepraszam- szepnęłam.
-Nie masz za co. Powiedz tylko, co Olka ci nagadała?

 Spisaliście się świetnie, wiec dalej 10 komentarzy = nowy rozdział. Czas macie do jutra do 16, bo później nie dam rady dodać rozdziału, bo idę na komers :)

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział XXXV

        Nadal nic nie mówiąc patrzyłam na Piotrka i się uśmiechałam. Alka zaczęło już to denerwować. Dopytywał się, a my nie wyjawialiśmy mu nic.
-Jak nie to nie. Foch.
-No już braciszku- zaśmiałam się- Chcemy zaaranżować taką sytuację, w której będę w pokoju zamknięta z Kosą i Igła.
-I co to da?
-Mówiliśmy ci, że będzie trzeba na to trochę poczekać nie?- włączył się Pit- No więc zrobimy to jak Inia będzie w dziewiątym miesiącu ciąży.
-Czekaj, czekaj- uśmiechnął się- Chcecie ich wrobić, że niby zaczniesz rodzić, a nie będziecie mogli wyjść?
-Dokładnie- powiedziałam równo z mężem.
-Oj już chciałbym zobaczyć ich panikę, gdy będę myśleć, że muszą odebrać poród- zaczęliśmy się śmiać- Macie racje warto będzie czekać. A oni myśleli, że zapomnieliśmy.
-Serio?- spytałam.
-No słyszałem ostatnio jak rozmawiali. Mówili, że chyba im się upiecze, bo teraz już zapomnieliśmy o tym małym incydencie.
-Oj to mocno się zdziwią szczególnie, że jeszcze chwilę sobie poczekają. Tylko będzie trzeba wtajemniczyć resztę zespołu- zastrzegłam.
-A to po co?- zdziwił się mój brat.
-Bo pomyśleliśmy, że zamkniemy ich w szatni- pośpieszył z wyjaśnieniami środkowy- A wtedy reszta zespołu musi wiedzieć, że trzeba z niej szybko wyjść.
-Myślę, że nie powinno być z tym problemu. Oni też chętnie zobaczą to przedstawienie- zaśmiałam się.

Pit:

         Następnego dnia pojechałem na trening. Przed halą spotkałem moją byłą dziewczynę- Olę. Zdziwiłem się na jej widok. Podeszła do mnie i lekko się uśmiechnęła.
-Cześć Piotrek- zaczęła.
-Cześć, ale co ty tutaj robisz?
-Przyszłam, bo chciałam cię zobaczyć.
-Co?- nic z tego nie rozumiałam, przecież zerwaliśmy dwa lata temu- Żartujesz sobie?
-Nie. Przez ten czas od naszego rozstania dużo myślałam i chciałabym do ciebie wrócić. Wiem, że masz żonę, ale może nadal mnie kochasz?
Myślałem, że sobie żartuję, że dziś pierwszy kwietnia, ale ona mówiła śmiertelnie poważnie.
-Oszalałaś? Mam żonę i to powinno dać ci do myślenia. Kocham Inie i nie mam zamiaru jej zostawiać.
-Zastanów się. Było nam kiedyś dobrze.
-Było dopóki mnie nie zdradziłaś.
Po tych słowach poszedłem do szatni. Kosa z Alkiem od razu zauważyli, że coś jest nie tak. Gdy zostaliśmy sami w szatni zaczęło się przesłuchanie.
-No gadaj co się dzieje?- Grzesiek usiadł obok mnie.
-Olka wróciła.
-Ty sobie chyba żartujesz?- wkurzył się- Ma dziewczyna wyczucie. Chciała do ciebie wrócić?
-Niestety.
-Co?- Alek zerwał się- Ona nie wie, że masz żonę?
-No właśnie wie.
-To co ona sobie myślała? Że zostawisz dla niej żonę w ciąży?- Achrem dalej nie mógł w to uwierzyć. Rozumiałem go w końcu chciała, żebym się rozwiódł z jego siostrą.
-Nie wiem co sobie myślała, ale nie mam zamiaru więcej z nią rozmawiać, a teraz chodźmy na trening, bo się trener wkurzy.
Trening przebiegał dość spokojnie. Gdy trener podzielił nas na drużyny na salę weszła Inga. Uśmiechnięty podbiegłem do niej i pocałowałem.
-Kochanie, ale miła niespodzianka.
-Chciałam ci dopingować na treningu.
-A mi?- koło nas zjawił się Alek.
-Tobie też braciszku- przytuliła go.
-Ej też chcę- pojawił się koło nas Igła i przytulił do Ingi.
Zaśmiała się tylko. Usiadła na trybunach i oglądała mecz. Moja drużyna wygrała. Zadowolony podbiegłem do żony.
-Przebiorę się i jedziemy do domu- zakomunikowałem.
-Ok- uśmiechnęła się- Zaczekał na zewnątrz.
Szybko poszedłem do szatni i się przebrałem. Po chwili już wychodziłem z hali. Zobaczyłem zapłakaną Inię. Podbiegłem do niej.
-Kochanie co jest?- chciałem ją przytulić, ale mnie odtrąciła.
-Nie nazywaj mnie tak. Chcę rozwodu!

No jest kolejny. Podnosimy poprzeczkę 10 komentarzy = nowy rozdział. 

sobota, 25 maja 2013

Rozdział XXXIV

        Siedziałam w samolocie. Wracałam do Polski, do męża. Wiedziałam, że to jest moje życie, że muszę zapomnieć o Aleksie. Jestem żoną i będę matką. Nie mogę popełniać żadnych głupot. Gdy dotarłam na miejsce zaczęłam szukać go wśród tłumu co nie było trudne. Podbiegł do mnie, przytulił tak, że wisiałam w powietrzu i zakręcił. Gdy w końcu postawił mnie za ziemi wpił się w moje usta.
-Kochanie nawet nie wiem jak się o ciebie martwiłem- spojrzał mi w oczy- Nic ci nie zrobił?
-Nie. Wszystko w porządku.
-A jak dziecko?
-Też dobrze. Lekarz powiedział, że ciąża nie jest zagrożona, ale muszę się oszczędzać i zdrowo odżywiać.
-Już ja o to zadbam.
Objął mnie ramieniem i poszliśmy do samochodu. W drodze opowiedziałam mu cały przebieg zdarzeń. Pominęłam to, że Aleks mnie pocałował, bo bałam się reakcji Piotrka. Gdy dotarliśmy do domu usiadłam na kanapie. Środkowy zajął miejsce obok mnie.
-Piotrek mogę zadać ci pytanie?
-Pytaj o co chcesz.
-Dlaczego ty mnie tak kochasz?- spojrzałam mu w oczy.
-Nie wiem- zaśmiał się- Nie kocham cię za coś. Kocham cię za nic. Nie musisz nic robić, a i tak cię kocham.
-Bezwarunkowo- szepnęłam.
-Tak, a czemu pytasz?
-A chciałam wiedzieć- uśmiechnęłam się lekko- Pit zapomnieliśmy o Kosie i Igle.
-A co z nimi?- zdziwił się.
-No mieliśmy im się odpłacić za ten numer z wyścigiem.
-Faktycznie ożywił się- Masz jakiś pomysł?
-Jeden, ale będzie trzeba na to chwilę poczekać.
-Zamieniam się w słuch- uśmiechnął się.
Zaczęłam mu wszystko tłumaczyć. Gdy skończyłam Nowakowski wybuchnął śmiechem.
-Aż mi trochę żal Grześka i Krzyśka, ale chce zobaczyć ich miny. Miałaś głowę- pocałował mnie w czoło.
-No jakoś samo przyszło. Odechce im się takich numerów.
-No na pewno.

Aleks:

           Od razu ze szpitala pojechałem do Kurka. Byłem zdeterminowany, żeby odebrać od niego Ingę. Gdy dotarłem na miejsce dzwoniłem wiele razy, ale nikt nie otwierał.
-Czego tu chcesz?
Za mną stał przyjmujący.
-Bartek proszę daj mi pogadać z Ingą, zabrać ją do siebie.
-Tobie zupełnie odbiło?! Inia jest żoną Piotrka mojego przyjaciela. W życiu bym mu czegoś takiego nie zrobił.
-To daj mi chociaż z nią porozmawiać.
-Nie!
-Ale dlaczego?
-Bo jej u mnie nie ma- uśmiechnął się.
-Ale gdzie jest?
-Właśnie wracam z lotniska. Wsadziłem ją w samolot do Polski. Wróciła do męża. A teraz sorry, ale muszę wziąć torbę i jechać na trening.
Wyminął mnie i wszedł do mieszkania.

Alek:

         Jechałem do Pita. Musiałem zobaczyć Ingę. Byłem wściekły na Aleksa za to co zrobił. Jak mógł ją porwać?! Kretyn jeden. Zadzwoniłem dzwonkiem.
-Cześć braciszku- otworzyła mi siostra.
-Boże Inga- przytuliłem ją- Wiesz jak się o ciebie martwiłem?- zacząłem gadać po rusku.
Weszliśmy do mieszkania i usiedliśmy na kanapie.
-Mów co się wydarzyło tylko prawdę- zastrzegłem nadal mówiąc w ojczystym języku- Pit i tak nas nie zrozumie- wskazałem na szwagra.
-Alek, ale co ja mam ci powiedzieć- również gadała po rusku- Porwał mnie chciałam uciec, źle się poczułam i wylądowałam w szpitalu.
-Nie tknął cię?- chciałem się upewnić.
-Nie możecie mówić po polsku?- denerwował się środkowy.
-Pocałował mnie- spuściła głowę.
-Co?! Inia, ale jak kiedy?
-W szpitalu, ale nie gadajmy o tym.
-No dobra.
-Ej no proszę was- Nowakowski już się niecierpliwił.
-Trzeba się uczyć języków- zaśmiałem się już po polsku.
-Chyba będę musiał, bo nie chcę znów nic z waszej rozmowy nie rozumieć. Alek słuchaj Inia wymyśliła jak ukarać Kose i Igłę za ten numer z wyścigiem.
-O dawaj- ożywiłem się.
-No więc będzie trzeba na to chwilkę poczekać, ale myślę, że będzie warto- środkowy uśmiechnął się.
-Ale co chcecie zrobić?
Popatrzyli na siebie i się uśmiechnęli. 


Kochani jesteście niesamowici. To teraz kolejne 5 komentarzy ;)
PS: Rozdział miał być jutro, ale koleżanka bardzo chciała dziś, więc dodaje. Mam nadzieję, że nie maci mi tego za złe ;)

piątek, 24 maja 2013

Rozdział XXXIII

         Aleks spojrzał mi w oczy. Było w nich widać nadzieję. Nie wiedziałam co mam robić. Bez słowa wyszedł, a ja myślałam, że mi serce pęknie. Po policzku poleciały mi łzy. Nie miałam pojęcia czego chcę. Z jednej strony Pit. Kocha mnie, będziemy mieli dziecko, a z drugiej Aleks. Nie wiem co do niego czuję. Czasem mam ochotę uciec od tego wszystkiego, wykorzystać okazję i z nim zostać. Jednak wiem, że byłoby to nie fair względem Piotrka. W co ja się wpakowałam?
-Inia- spojrzałam na drzwi.
-Cześć Bartek- uśmiechnęłam się lekko- Skąd wiedziałeś, że tu jestem?
-Pit dzwonił. Trener nie pozwolił mu pojechać po ciebie, więc mnie wysłał. Jak się czujesz?
-Dobrze. Ciąża nie jest na szczęście zagrożona.
-To świetnie- przytulił mnie- Kiedy cię wypiszą?
-Jutro.
-Kurcze, a nie możesz dziś wyjść? Jutro mam trening obowiązkowy.
-Chyba mogłabym wyjść na własne życzenie.
-Wyjdziesz?- zrobił błagalne oczka.
-Zawołaj lekarza- zaśmiałam się.
Po pół godzinie wszystko było załatwione. Razem z Kurkiem udałam się do jego mieszkania. Musiałam uciec od tego wszystkiego. Ułożyłam sobie życie bez Aleksa i wtedy on wrócił i wywrócił je znów do góry nogami. Musiałam się od tego odciąć.
-Tu masz pokój gościnny- pokazał mi Bartek- Jutro mam wsadzić cię w samolot do Rzeszowa.
-Jasne, dziękuję za pomoc- pocałowałam go w policzek i poszłam się odświeżyć.
Po szybkim prysznicu w ręczniku wyszłam.
-Bartek- stanęłam przed Kurkiem.
-Uuu no teraz nie mam najmniejszej ochoty odsyłać cię do Polski- zaśmiał się za co dostał poduszką.
-Nie mam piżamy. Możesz mi jakąś koszulkę pożyczyć?- spytałam.
-Jasne.
Po chwili byłam już ubrana w o wiele za dużą koszulkę Siuraka. Sięgała mi lekko przed kolano.
-Dobranoc- powiedziałam i pocałowałam przyjaciela w policzek.
Położyłam się i długo nie mogłam zasnąć. Rozmyślałam nad tym co robić. Kogo kocham najbardziej na świecie? Z kim chcę dzielić życie? Zasnęłam nie znając nadal odpowiedzi na te pytania. Następnego dnia obudziłam się wcześnie rano. Bartek jeszcze spał. Postanowiłam zrobić śniadanie. Otworzyłam lodówkę. No tak prawie pusta. Na szczęście było kilka jajek, więc zabrałam się za omlety. Po chwili Kurek wszedł i pocałował mnie w policzek.
-Normalnie anioł. Ja cię chyba naprawdę stąd nie wypuszczę- zaśmiał się
-Pit by się już na maxa wkurzył- również się uśmiechnęłam.
Po śniadaniu Bartek zawiózł mnie na lotnisko. Pożegnaliśmy się i wsiadłam do samolotu.

Aleks:

          Gdy wyszedłem od Ingi poczułem, że znów mam szansę z nią być. Uśmiechnąłem się na tę myśl i wróciłem do domu. Chciałem jakoś wszystko przygotować na jej wyjście ze szpitala. Wszystko miało być idealne. Kupiłem kwiaty, owoce, sok, bo szampana nie może pić, świeczki. Miałem nadzieję, że uda mi się ją przekonać, żeby ze mną została, żeby złożyła pozew o rozwód. Następnego dnia wstałem wcześnie rano i wszystko przygotowałem. Zadzwonił mi telefon. Kostek.
-No co tam?- odebrałem.
-Hej to ja się pytam. Ponoć porwałeś Ingę.
-A skąd ty to wiesz?- zdziwiłem się.
-Wieści szybko się rozchodzą- zaśmiał się- No dobra mów jak tam się z nią sprawy układają?
-Właśnie chyba dobrze. Wczoraj ją pocałowałem.
-I co dała ci w twarz?- zaczął się śmiać.
-Nie dała i mam nadzieję, że namówię ją, żeby ze mną została.
-No to trzymam kciuki. Dobra muszę kończyć. Powodzenia.
-No cześć.
Rozłączyłem się i ubrałem. Aż mnie niosło po Ingę do szpitala. Gdy już tam dotarłem wziąłem bukiet kwiatów z samochodu i wszedłem.
-Przepraszam- zatrzymałem lekarza- Kiedy Inga Ach... znaczy Nowakowska dostanie wypis?
-Ale pani Inga wyszła już wczoraj na żądanie razem ze znajomym. Przepraszam muszę iść do innych pacjentów.
Zamurowało mnie.
-Zaraz- zatrzymałem doktora- A jak wyglądał ten znajomy?
-Nie zwracam na to uwagi, ale pielęgniarki mówiły, że to siatkarz...Kurek chyba.
-Dziękuję.
Wysłał Bartka. Zabrał mi ją. Znowu.

Kochani kolejny rozdział pojawi się w niedzielę tylko jeśli będzie pod tym 5 komentarzy.

środa, 22 maja 2013

Rozdział XXXII

       Byłem zły. Trener nie pozwolił mi wziąć kilku dni wolnego, żeby pojechać po Ingę. Na treningu starałem się robić wszystko jak najlepiej, bo miałem nadzieję, że dzięki temu dostanę wolne. Jednak nie udało się. Myślałam nawet, żeby bez zgody wyjechać, ale Kosa mnie powstrzymał.
-Pit słuchaj może Kurek po nią podjedzie?- wymyślał coraz to nowe plany, ale akurat ten przypadł mi do gustu.
-W końcu gadasz do rzeczy- od razu chwyciłem za telefon.
Wybrałem numer i czekałem. W końcu odebrał.
-Siema Piter co tam?
-Hej Siurak słuchaj mam do ciebie wielką prośbę- zacząłem.
-No grubo się zaczyna. Gadaj o co chodzi?
-O moją żonę.
-O Ingę? A co z nią?
-Ona jest w ciąży- zacząłem.
-Ooo chłopie gratulację! No kto by pomyślał, że tak szybko tatusiem zostaniesz!
-Tylko jest mały problem. Aleks ją porwał do Włoch.
-Co?! A to dupek!
-I tu mam do ciebie prośbę. Mógłbyś ją zabrać od niego? Mi trener nie pozwolił wyjechać, a przez tego kretyna wylądowała w szpitalu.
-Ale co się stało? Coś z dzieckiem?
-Właśnie nic nie wiem. Pomożesz?
-Jasne.
-Dzięki. Jestem ci wdzięczny.
-Spoko. Nie zostawię Ini i dziecka. W końcu będę wujkiem- zaśmiał się.

Inga:

         Leżałam na sali w szpitalu. Brzuch już przestał mnie na szczęście boleć. Lekarze badali mnie i co chwile coś ze sobą konsultowali. Byłam zdenerwowana, bo nie wiedziałam co z moim dzieckiem. Wszyscy wyszli, a ja zostałam sama. Poczułam łzy na policzku. Ktoś zapukał.
-Proszę- powiedziałam.
Do sali wszedł Aleks. Miałam ochotę dać mu w twarz, ale nie miałam na to siły.
-Inia- zaczął niepewnie.
-Wyjdź- starałam się, żeby zabrzmiało to wrogo- Przez ciebie tu leże. Jeśli coś się stało z dzieckiem to nigdy ci tego nie wybaczę!
-Proszę nie mów tak- usiadł obok mojego łóżka.
-A co ja mam mówić?- denerwowałam się- To wszystko twoja wina! Nie wiem co ci przyszło do głowy, gdy zabrałeś mnie od Piotrka. Myślałeś, że to coś zmieni? Że się dla ciebie rozwiodę? Będę miała z Pitem dziecko o ile przez ciebie go nie stracę- dodałam.
-Nie możesz go stracić. Nie pozwolę na to chociaż wolałbym, żebyś to ze mną była w ciąży.
-Wiesz, że mogło tak być?- spytałam- Gdybyś mnie wtedy tak nie potraktował mogłabym być teraz twoją żoną, nosić pod sercem twoje dziecko. Ale to już niemożliwe.
Wtedy wszedł lekarz. Przeglądał jakieś kartki, a ja zaczęłam się jeszcze bardziej denerwować. W końcu spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
-Niech się pani nie denerwuje. Z dzieckiem wszystko w porządku.
Odetchnęłam z ulgą. Zobaczyłam, że Atanasijevićowi też ulżyło. Przeniosłam wzrok na doktora.
-Nie wolno się pani denerwować, ani przemęczać w tym głowa pani męża- spojrzał na Aleksa, a ten się uśmiechnął.
-To nie jest mój mąż- powiedziałam od razu- To osoba przez którą tu leże. Mój mąż niedługo przyjedzie.
Był zdziwiony, ale już nic nie powiedział o atakującym i znów zwrócił się do mnie.
-Zatrzymamy panią na obserwacji, ale jeśli wszystko będzie dobrze już jutro pani stąd wyjdzie.
-Dziękuję doktorze.
Gdy wyszedł spojrzałam na Aleksa. Spuścił wzrok. Odwróciłam głowę w drugą stronę. Poczułam rękę na policzku. Atakujący spojrzał mi w oczy, a potem złożył na moich ustach delikatny pocałunek.

Oddaję rozdział. Proszę komentujcie :)

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział XXXI

     Gdy dolecieliśmy na miejsce nie próbowałam uciec, bo nie miałam pojęcia gdzie jestem. Aleks zabrał mnie do jakiegoś mieszkania i zamknął w sypialni. Kopałam w drzwi, błagałam, żeby mnie wypuścił, żeby pozwolił mi wrócić do męża, ale nic do niego nie docierało.
-Aleks!- nie wytrzymywałam już- Wypuść mnie!
-Nie, dopóki nie będę pewny, że mi nie uciekniesz.
-Tej pewności nigdy nie będziesz miał. Nie możesz mnie tu więzić!
-Nie będę. Idę teraz na trening, a potem pogadamy.
-Aleks!- zdenerwowałam się.
Gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami usiadłam na łóżku, schowałam twarz w dłoniach i rozpłakałam się. Po chwili przypomniałam sobie, że mam telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni i włączyłam. Pit tyle razy próbował się do mnie dodzwonić. Szybko wybrałam jego numer.
-Inga, gdzie ty jesteś?! Wiesz jak się o ciebie bałem?!
-Piotrek błagam pomóż mi- głos mi się łamał.
-Inia gdzie jesteś?
-We Włoszech.
-Co?! Ale jak?!
-Aleks mnie porwał. Teraz zamknął mnie w sypialni i poszedł na trening. Błagam zabierz mnie stąd- po policzku znów poleciały mi łzy.
-Jadę po ciebie. Kocham cię, nie daj mu się.
-Nie dam. Też cię kocham.
Rozłączyłam się i rozglądnęłam po pokoju. Na ścianie wisiało moje zdjęcie z Aleksem, które dałam mu, gdy się ujawniłam. Obok niego moje samo na boisku. Westchnęłam i wyjrzałam przez okno. Zaraz. To mieszkanie jest na parterze. Otworzyłam okno i wyskoczyłam. Popatrzyłam w górę i uśmiechnęłam się. Wtedy ktoś objął mnie od tyłu.
-Mogłem się domyślić, że będziesz chciała to zrobić- powiedział Atanasijević.
-Puść mnie!- wyrywałam się.
-Nie uciekniesz mi tak łatwo.
Poczułam pocałunek na policzku. Zaczęłam się mocniej wyrywać, ale on też wzmocnił uścisk. Wtedy poczułam przeszywający ból w brzuchu i krzyknęłam.
-Inia co się dzieje?- atakujący się przestraszył.
-Nie wiem, boli mnie brzuch- zwijałam się z bólu.
Wziął mnie na ręce i wsadził do samochodu. Zadzwonił do trenera i powiedział, że nie będzie na treningu. W szpitalu szybko się mną zajęli.
-Choruje pani na coś?- zapytał lekarz na wstępie.
-Nie panie doktorze, ale ja jestem w ciąży- powiedziałam i znów złapałam się za brzuch.

Aleks:

       Po tych słowach serce mi mało nie stanęło. Nie daruję sobie jeśli coś jej się stanie, lub dziecku. Lekarze, gdy usłyszeli o ciąży szybko wzięli ją na badania. Nie umiem opisać co czułem. Ona by mnie znienawidziła, gdyby coś się jej dziecku stało z mojej winy. Czekałem na korytarzu i nie umiałem się uspokoić. Zadzwonił mi telefon. Kovacević. Czego on może teraz chcieć.
-Błagam powiedz mi, że tego nie zrobiłeś!- usłyszałem na wstępie.
-Ale czego?
-Powiedz, że nie porwałeś Ingi!
-No właśnie porwałem.
-Oszalałeś?! Pit do mnie dzwonił z prośbą o pomoc! Kretynie ona jest w ciąży! Nie wolno jej się denerwować!
-Teraz to wiem- powiedziałem cicho.
-Coś ty zrobił?!
-Jestem z Inią w szpitalu. Lekarze ją badają, bo strasznie źle się poczuła- mówiłem skruszony.
-Jesteś idiotą!- krzyknął i się rozłączył.

Pit:

          Zwróciłem się o pomoc do Nikoli. Miał wybadać wszystko i dać mi znać. Nie wierzyłem, że ten dupek zrobi coś takiego! Przecież jestem z Ingą po ślubie, spodziewamy się dziecka. Na co on liczył? Zadzwonił mi telefon. Odebrałem szybko.
-I co?
-Piotrek nie mam zbyt dobrych wiadomości.
-Mów co się stało?
-Ten idiota wszystko psuje!
-Ale co się stało?- denerwowałem się.
-Inia jest w szpitalu. Przez Aleksa strasznie źle się poczuła i jest w szpitalu.
Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. Jeśli przez tego kretyna Inia poroni to ja przysięgam, że go zabije!

Rozdział dziś dodaje, bo mnie dobra wena naszła :) Mam nadzieję, że się spodoba. Komentujcie :)