Szybko
się przebrałem i wyszedłem z szatni. Zaraz za mną szedł Drzyzga
i wołał, ale się nie zatrzymałem. W końcu złapał mnie za
łokieć.
-Piotrek
musimy pogadać.
-Nie
mamy o czym- zatrzymałem się- Albo czekaj. Jest jedna sprawa-
odwróciłem się przodem do niego- Trzymaj łapy z dala od mojej
żony.
-Ja
naprawdę nie chcę ci jej odebrać.
-Ale
ją kochasz.
-Nic
na to nie poradzę.
-Nie
zbliżaj się do Ingi.
-Możesz
przestać już tak mnie traktować? Pozostańmy przyjaciółmi.
-Chyba
żartujesz- prychnąłem i poszedłem na salę.
Trening
leciał mi strasznie wolno. Gdy przyszedł czas na grę i
dowiedziałem się, że jestem w drużynie z Fabianem gotowało się
we mnie. Zupełnie nie mogliśmy się zgrać. Trener to zauważył i
kazał nam zostać dłużej.
-Co
się z wami dzieje?- spytał.
-Nic-
warknąłem.
-Przecież
widzę. Musicie jakoś to rozwiązać, bo cierpi na tym drużyna.
-To
nie takie proste- powiedziałem.
-Nie
odchodzi mnie czy to jest proste, czy nie. Jutro na treningu ma być
dobrze.
Poszedł
i zostawił nas samych. Westchnąłem. Spojrzałem na rozgrywającego,
a potem poszedłem do szatni.
-Pit
czekaj!
-Co
chcesz?
-Trener
ma racje. Nasze kłótnie nie mogą wpływać na drużynę.
-Ale
wpływają.
Zostawiłem
go i szybko się przebrałem. W domu byłem po 15 minutach.
Zauważyłem samochód Alka.
-Cześć-
powiedziałem.
-Cześć.
W
salonie Inia rozmawiała z bratem.
-Piotrek
musimy pogadać- zaczęła niepewnie.
-A
o czym?- zdziwiłem się.
-O
Fabianie. Musisz w końcu przestać go źle traktować.
-Nie
umiem. Koniec rozmowy.
-Nie.
Przestań się tak zachowywać. On za chwilę tu będzie, a ty masz
być miły.
-Chyba
żartujesz? Nie umiem być dla niego miły!
-Więc
się nauczysz.
-Inia
to nie jest dobry pomysł.
-Ja
uważam, że to idealny pomysł- wtrącił się Alek- Przez waszą
kłótnię cierpi drużyna. Musicie to skończyć.
Wtedy
usłyszałem dzwonek. Żona poszła otworzyć. Po chwili weszła do
pokoju z Drzyzgą. Od razu wezbrał we mnie gniew.
Inga:
Musiałam
jakoś pogodzić tę dwójkę. Przeze mnie przestali się przyjaźnić.
Alek przyjechał, by mi powiedzieć co się dzieje na treningach. Od
razu zadzwoniłam do Fabiana i zaprosiłam go do nas. Konfrontacja
mogła się udać, jednak Pit nie zareagował dobrze na jego widok.
Widziałam jak się spina. Westchnęłam i usiadłam z nim na
kanapie.
-Posłuchajcie-
zaczęłam- Musicie w końcu zakopać topór wojenny. Gracie w jednym
zespole, który was potrzebuje.
-Nie
ma mowy, żebyśmy byli przyjaciółmi- mąż założył ręce na
piersi.
-Chodź
na minutkę.
Zaciągnęłam
go do kuchni. Wiedziałam, że nie powinnam tego robić, ale była to
ostatnia rzecz jaka mi przyszła do głowy.
-Zrób
to dla mnie.
-Inia
nie umiem.
-Jeśli
mnie kochasz zrób to.
-To
jest poniżej pasa- wytknął mi.
-Nie
dajesz mi wyboru.
-No
dobrze. Spróbuję.
Wróciliśmy
do salonu. Fabian miał niepewną minę. Na szczęście mąż
zachowywał się poprawnie. Oczywiście nie byli już z powrotem
przyjaciółmi, ale przynajmniej jakoś się dogadywali. Miałam
nadzieję, że będzie tylko lepiej. W końcu Fabian i Alek musieli
iść. Pożegnałam się z nimi razem z Pitem i poszliśmy do
sypialni. Zarzuciłam mężowi ręce na szyję.
-Dziękuję-
uśmiechnęłam się.
-To
dlatego, że bardzo cię kocham- pocałował mnie- Wiesz Eliza śpi,
bliźniaki śpią- zaczął mówić Piotrek i jak na zawołanie
usłyszeliśmy płacz.
Zaśmiałam
się tylko. Ja zajęłam się Krzysiek, a Pit Bartkiem. Na szczęście
szybko zasnęli. Wzięłam piżamę i chciałam iść do łazienki,
ale zatrzymał mnie mąż.
-Idę
z tobą- uśmiechał się.
Odwzajemniłam
uśmiech i wpuściłam go. Następnego dnia Piotrek z Lizką
pojechali na trening, a Alek przyjechał po mnie.
-Pomóc
ci?- spytał.
-Tak.
Weź wózek i zanieś do samochodu.
Zrobił
to o co prosiłam, a później podałam mu Krzysia. Po 15 minutach
byliśmy na hali. Bliźniaki na szczęście spały, a ja siedziałam
na trybunach i czekałam aż się zacznie trening. Wtedy przyszedł
trener.
-Inia-
uśmiechnął się.
-Dzień
dobry.
-A
ta dwójka to pewnie Bartuś i Krzyś. Śliczni chłopcy.
-Dziękuję-
uśmiechnęłam się.
-Posłuchaj-
zaczął- Bardzo dobrze, że przyszłaś. Może ty przemówisz
Piotrkowi do rozumu. Musi przestać kłócić się z Fabianem.
-Wiem
Alek u mnie był. Rozmawiałam z nim i mam nadzieję, że coś
zrozumiał. Jestem tu, żeby to sprawdzić.
Trener
pokiwał głową. Wtedy na salę weszli siatkarze. Piotrek trzymał
Lizkę na rękach. Córka szybko mnie zauważyła i się wyrywała.
Mąż postawił ją na ziemi i podbiegła do mnie. To samo uczynili
wszyscy zawodnicy. Przyglądali się bliźniakom i je nosili. W końcu
musieli zająć się treningiem. Z uwagą przyglądałam się
Fabianowi i Pitowi. Zachowywali się bardzo dobrze. Nawet mąż
klepnął rozgrywającego po plecach. Cieszyłam się, że ich
relacje się poprawiają. Gdy wszyscy udali się do szatni Igła do
mnie podbiegł.
-Inia-
przytulił mnie uradowany.
-Cześć.
-Mam
pomysł!- był podekscytowany.
-Jaki
pomysł?- nie rozumiałam.
-Na
kawał dla Piotrka, Alka i Fabiana.
-To
mów!
Chciałam przeprosić za to, że rozdział nie pojawił się wczoraj, ale byłam na urodzinach u przyjaciółki i nie zdążyłam dodać. 20 komentarzy = nowy rozdział