Nie
mogłam uwierzyć. Fabian się we mnie zakochał. Dobrze się czułam
w jego towarzystwie, ale nigdy nie dałam mu nadziei na to, że
będziemy razem. Zawsze patrzyłam na niego jak na przyjaciela, bo
miałam Piotrka, którego pomimo kłótni kochałam. Mąż widząc w
jakim jestem szoku przytulił mnie.
-Spokojnie.
Nie zbliży się do ciebie- szepnął.
-Nie.
Piotrek nie o to mi chodzi. Muszę z nim porozmawiać. Na pewno nie
będę go unikać. Jesteśmy przyjaciółmi mimo wszystko.
-No
on chyba liczy na coś więcej.
-Ale
niczego więcej nie dostanie. Możesz być pewien- położyłam mu
ręce na policzkach i pocałowałam go.
Zaczął
błądzić ustami po mojej szyi i dekolcie. Wziął mnie na ręce i
zaniósł do sypialni. Był delikatny i czuły. Uważał, żeby nie
zrobić krzywdy mi i dzieciom. Gdy leżeliśmy Pit położył głowę
na moim brzuchu i zaczął go głaskać.
-Nie
mogę się już doczekać aż się wreszcie urodzą.
-Ja
też- uśmiechnęłam się i zaczęłam gładzić męża po głowie.
Następnego
dnie Pit szykował się na trening. Od razu do niego podeszłam i
pocałowałam. Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
Zarzuciłam mu ręce na szyję.
-Kochanie-
zaczęłam słodko.
-Tak?-
uśmiechnął się niczego jeszcze nieświadomy.
-Ja
i Lizka jedziemy z tobą na trening.
-Co?
O nie, nie, nie.
-Ale
Piotrek … - zaczęłam.
-Żadne
ale. Tobie nie wolno się denerwować, a tak będzie Fabian.
-Skoro
nie wolno mi się denerwować to nie kłóć się ze mną tylko
jedźmy.
-Inga-
powiedział błagalnym głosem.
-Kobiecie
w ciąży nie wolno odmawiać- wystawiłam mu język.
-Ej
to jest poniżej pasa.
-Może
i jest. Może i jest, ale wiesz, że zrobię wszystko, żeby postawić
na swoim- uśmiechnęłam się- I jestem uparta.
-Jak
osioł- westchnął- Dobra w takim razie przebierz się, a ja ubiorę
Elizę.
-Dzięki-
dałam mu buziaka i poszłam szukać rzeczy.
Po
15 minutach byliśmy na hali. Wzięłam córkę za rękę i poszłam
na salę. Siedział już tam trener. Podeszłam do niego.
-Dzień
dobry.
-O
Inia cześć- uśmiechnął się.
-Co
się mówi?- zwróciłam się do Lizki.
-Dzień
dobry- szepnęła i podeszła do trenera.
-Cześć
mała- wziął ją na ręce.
-Mogę
ją z trenerem zostawić na chwilę?
-No
pewnie. Chodź nauczymy cię odbijać- ruszył z Elizą na parkiet.
Uśmiechnęłam
się i wróciłam pod szatnię. Wiedziałam dokładnie co chcę
zrobić. Po chwili wszedł rozgrywający. Podszedł do mnie i chciał
przytulić.
-Może
lepiej nie- spuściłam głowę.
-Rozmawiałam
z Piotrkiem- stwierdził.
-Tak.
Fabian ja nie wiem. Może robiłam coś i ty myślałeś, że mi na
tobie zależy, że moglibyśmy być razem, ale ja kocham Piotrka i
tylko jego. Zależy mi na tobie, ale jako na przyjacielu. Nie na
mężczyźnie.
-Wiem-
westchnął- Tak naprawdę to nigdy nie miałaś się dowiedzieć o
tym, że się w tobie zakochałam, ale Pit nie dał mi dojść do
słowa. Ty nic nie zrobiłaś. To moja wina. Jak to się mówi serce
nie sługa. Chcę żebyś wiedziała, że zależy mi na naszej
przyjaźni. Stłumię to w sobie.
Pit:
Przysłuchiwałem
się rozmowie Drzyzgi z Ingą. Zacząłem żałować, że tak na
niego naskoczyłem. Wydawał się szczery. Naprawdę nie chciał mi
jej zabrać. Koło mnie stał Alek i też słuchał.
-Teraz
też uważasz, że masz powód, żeby być zazdrosny?- spytał mój
szwagier.
-Nie-
spuściłem głowę.
Wyszedłem
z ukrycia i podszedłem do żony. Pokręciła głową, gdy mnie
zobaczyła. Objąłem ją i przytuliłem.
-Wszystko
słyszałeś?
-Tak.
-Jesteś
niemożliwy.
-Jeśli
chodzi o ciebie to zrobię wszystko.
-To
idź już na salę. Trener zajmuje się Lizką. Trzeba go odciążyć.
-A
ty?- zdziwiłem się.
-Muszę
zamienić kilka słów z bratem.
-Dobra-
pocałowałem ją i poszedłem na parkiet.
Przejąłem
od trenera córkę i bawiłem się z nią. Po chwili dołączył do
mnie Igła z Kosą. Eliza była zachwycona. Ganiała po boisku i cały
czas się uśmiechała. W końcu Inga z Alkiem się pokazali. Achrem
był … zawstydzony? Ciężko to było określić. Byłem ciekawy o
czym rozmawiali. W końcu nadszedł czas na trening. Inia z małą
siedziały na trybunach i się przyglądały. Trafiłem do zespołu z
Igłą, Fabianem, Dawidem, Perłą, Peterem i Alkiem. Mecz był
zacięty. Niestety tym razem moja drużyna przegrała. Za karę
musieliśmy robić dodatkowe ćwiczenia. Spojrzałem na żonę. Córka
śmiała się. Również się uśmiechnąłem.
-A
co ci tak wesoło?- spytał Krzysiek- Aż tak bardzo lubisz ćwiczyć.
-Nie.
Ale jak to daje radość małej to mogę cały czas ćwiczyć.
-No
tak. Młody ojciec- westchnął libero.
Szybko
wykonałem swoje ćwiczenia i podszedłem do Ini.
-Leć
do szatni- powiedziała- Musimy jeszcze do sklepu skoczyć.
-Już.
Zaraz wracam.
Pocałowałem
ją w usta, a córkę w czoło i poszedłem do szatni. Zacząłem się
przebierać, ale coś mnie tknęło i spojrzałem na Alka.
-Szwagier
co ci Inga powiedziała?
-Co?-
zaczerwienił się- Nic.
-No
mów- nagle pojawił się Igła.
-Dajcie
wy mi wszyscy spokój- zabrał torbę i wyszedł.
-Co
o tym sądzisz?- spytał mnie Krzysiek.
-Nie
mam pojęcia. Ale postaram się coś wybadać u Ini.
-To
działaj, a ja tymczasem jadę do Alka.
-Przecież
on ci nic nie powie.
-Zobaczymy.
Wiesz jeśli Ola nic nie wie i dowie się ode mnie to może
wydobędzie to z niego, a w tym czasie ja będę grzecznie siedział
i się przysłuchiwał.
-Ale
masz pomysły- pokręciłem głową.
Szybko
skończyłem się przebierać i pojechałem z żoną do domu.
-Położysz
Lizkę?- spytała.
-Pewnie.
Wziąłem
córkę na ręce i zaniosłem do pokoju. Była zmęczona, więc
szybko zasnęła. W sypialni zastałem przebraną już żonę. Szybko
wziąłem prysznic i dołączyłem do niej. Zacząłem głaskać ją
po brzuchu.
-Kochanie.
-Hmm?
-O
czym rozmawiałaś z Alkiem przed treningiem?
No jest kolejny. Nie zgadliście. Na zdjęciu był jeden z członków Kabaretu Młodych Panów. 20 komentarzy = nowy rozdział