Dni
mijały bardzo szybko. Nim się obejrzałam sezon reprezentacyjny się
skończył i mieliśmy jechać na Białoruś. Piotrek pojechał do
sklepu, a ja zajęłam się pakowaniem. Wtedy do sypialni weszła
Eliza.
-Co
jest kochanie?- posadziłam ją na łóżku.
-Mama
wyjeżdża.
-Nie
ja, tylko wszyscy jedziemy dziadka odwiedzić- pocałowałam ją w
główkę- Idź wybierz, które zabawki bierzesz.
Gdy
wszystko wylądowało w walizce wrócił mój mąż. Zaczął pakować
rzeczy do samochodu, a ja poszłam zrobić jakieś kanapki. Wtedy
znów podeszła Lizka i pociągnęła mnie za nogawkę.
-Zmęczona-
powiedziała.
-Czekaj
zaraz sobie pośpisz- wzięłam ją na ręce i pogłaskałam po
głowie- Ty masz gorączkę- jeszcze raz sprawdziłam jej czoło.
-Możemy
jechać- w kuchni pojawił się Pit.
-Mała
jest rozpalona.
-Co?-
podszedł szybko i sprawdził- Jedziemy do lekarza- od razu
zakomunikował- Zadzwonię do Alka i powiem, że dojedziemy później.
-Idę
ją przebrać i idziemy.
Po
15 minutach byliśmy na miejscu. Lekarz badał Elizę, a ja
siedziałam i czekałam. W końcu skończył i usiadł za biurkiem.
-To
tylko przeziębienie. Przepiszę jej leki i powinno być wszystko
dobrze.
-Ulżyło
mi.
-Ale
pani też powinna się zbadać.
-Ja?-
zdziwiłam się.
-No
tak. Jest pani strasznie blada.
-To
wszystko przez ciążę.
-A
który to miesiąc?- spytał.
-Szósty.
-To
zawroty głowy powinny już przejść i mdłości też. Nadal uważam,
że badania są konieczne.
-Naprawdę
nie trzeba- zaczęłam protestować.
-A
ja popieram lekarza- odezwał się Piotrek- Idź na badania. Nawet
jeśli są twoim zdaniem zbędne będę spokojniejszy.
-No
dobra, ale tylko dla ciebie.
-W
takim razie wypiszę pani skierowanie. Na jutro.
-Ale
mieliśmy wyjechać.
-Zdrowie
jest chyba ważniejsze?
-Oczywiście.
Dołączymy po badaniach.
Wzięłam
receptę dla Lizki i skierowanie dla mnie. Pożegnaliśmy, a potem
wróciliśmy do domu. Położyłam ją w łóżeczku i wysłałam
męża po leki. Sama siedziałam przy córce i głaskałam ją po
głowie. W końcu zasnęła. Usłyszałam dźwięk telefonu.
-Halo?
-Cześć
siostra. Co z małą?
-Jest
tylko przeziębiona na szczęście.
-To
dobrze. Czyli dojedziecie niedługo?
-Wiesz
co … Lekarz z Piotrkiem stwierdzili, że powinnam iść na badania
i dla świętego spokoju zgodziłam się. Więc dojedziemy trochę
później.
-To
tak. Twoje zdrowie i dzieci najważniejsze. Dobra muszę kończyć.
Zadzwoń, gdy będziecie wyjeżdżać. Kocham cię, pa.
-Ja
ciebie też. Pa.
Odłożyłam
komórkę i zerknęłam na skierowanie. Nie kojarzyłam tych badań,
więc wpisałam ich nazwy w internecie. Kliknęłam w pierwszą
lepszą stronę i przeraziłam się. To nie mogła być prawda. Nie
mogę mieć białaczki! Wyłączyłam komputer i poszłam pod
prysznic. Mąż nie mógł wiedzieć jakie to badanie. Nie chciałam
go martwić. Następnego dnia stawiłam się w szpitalu. Piotrek
został z Lizką w domu. Strasznie się denerwowałam. W końcu
przyszedł po mnie lekarz.
-Dzień
dobry- przywitał się- To co? Gotowa na badania.
-Nie
wiem. Panie doktorze czy … czy ja mogę mieć białaczkę?
-To
wszystko okaże się po badaniach.
Westchnęłam.
Czyli mogę ją mieć. Co wtedy z ciążą? Nie rozumiałam z tego
nic. Przecież po tym jak zemdlałam na meczu zrobili mi chyba
wszystkie możliwe badania i nic one nie wykazały. Nie znałam się
na medycynie, ale chyba już wtedy powinno być coś wiadomo. Po
dwóch godzinach mogłam wracać do domu, jednak musiałam się
przewietrzyć. Chodziłam po parku. Byłam zbyt zdenerwowana i nie
chciałam, żeby Piotrek się czegoś domyślił. Usiadłam na ławce
i położyłam rękę na brzuchy. Dzieci strasznie się ruszały.
Nagle podszedł do mnie tłum fanów. Podpisałam im wszystko i
ustawiałam się do zdjęć. Gdy już poszli postanowiłam wrócić
do domu.
-Inia!-
usłyszałam wołanie.
-O
cześć Fabian- uśmiechnęłam się lekko.
-A
co ty tu robisz?- spytał- Nie powinnaś być na Białorusi?
-Powinnam,
ale Elizka jest przeziębiona, a ja byłam na badaniach i nam się
wyjazd przesunął trochę- westchnęłam.
-Jakich
badaniach?
-Może
nie rozmawiajmy o tym tutaj.
-Okej.
Idziemy do mnie- objął mnie.
Po
drodze napisałam SMS-a do męża, że wrócę później. Drzyzga
poszedł zrobić herbatę, a ja czekałam w salonie. W końcu wrócił
i usiadł obok mnie.
-To
mów co się dzieje.
Wzięłam
głęboki oddech i wszystko mu wytłumaczyłam. Gdy się wygadałam
od razu zrobiło mi się lżej.
-Piotrek
wie?
-Pewnie,
że nie. Nie chcę go denerwować póki to nie jest konieczne.
-A
to, że ty w tym stanie się denerwujesz to dobrze?
-Fabian
powiem mu jak dostanę wyniki.
-Pójdziesz
po nie sama?
-Tak.
-Idę
z tobą- zakomunikował od razu. Kiedy mają być?
-Jutro,
ale nie musisz naprawdę.
-Muszę.
Jesteśmy przyjaciółmi i nie zostawię cię.
-Dzięki-
przytuliłam się do niego- Ja muszę już iść. Piotrek czeka w
domu.
-Odwiozę
cię.
Po
10 minutach byliśmy na miejscu. Pożegnaliśmy się i weszłam do
domu. Po chwili koło mnie pojawił się mąż.
-Gdzie
byłaś?
-U
Fabiana.
-Ale
po co?
-Musiałam
się przewietrzyć po badaniach, spotkałam go i poszliśmy pogadać.
Przecież to nic złego. Nie rozumiem czemu na mnie naskakujesz.
Czekaj … Ty jesteś zazdrosny- uśmiechnęłam się- O Fabiana.
-Nie
jestem zazdrosny.
-Jutro
jadę z nim po badania- powiedziałam.
-Ale
czemu z nim?- os razu zapytał.
-A
jednak jesteś- zaśmiałam się.
-Inga.
Nie powinnaś mnie tak podchodzić.
-Ja
ci tylko powiedziałam, że jadę z przyjacielem po wyniki badań.
Następnego
dnia Pit został znów w domu z Lizką, a ja z rozgrywającym
stawiłam się w szpitalu. W końcu poprosili nas do gabinetu.
Usiadłam, a Drzyzga staną za mnie i położył mi ręce na
ramionach. Spojrzałam na doktora. Wziął głęboki oddech.
No to kolejny rozdział pojawi się za dwa tygodnie, gdy wrócę z wakacji. Zrobicie mi niespodziankę i zostawicie po sobie ślad w postaci komentarzy? Miło by mi było. Do usłyszenia za dwa tygodnie ;)