Szybko
zaczęłam się ubierać. Strasznie się bałam o przyjaciółkę.
Ona nie mogła stracić tego dziecka. Wtedy wstał Pit.
-Gdzie
idziesz?- spytał zaspany.
-Alek
dzwonił. Ola jest w szpitalu, bo źle się poczuła. Jadę do mniej.
-Jadę
z tobą- zakomunikował.
-Nie
możesz. Musisz zostać z dziećmi w domu. Na razie nadal śpią.
-Racja.
Dzwoń jak tylko czegoś się dowiesz- poprosił.
-No
jasne. Ty też jakbym musiała wracać do dzieci.
-Dam
radę.
-Nie
zdążyłam mleka odciągnąć- zaczęłam tłumaczyć- Gdy bliźniaki
zgłodnieją będę musiała wrócić.
-I
tak dam radę.
-Mam
nadzieję. Ja lecę. Pa- pocałowałam męża i wyszłam.
Taksówka
stała już pod domem. Podałam adres i pojechaliśmy. Zaczęłam się
zastanawiać co jest Oli. Oby to nie było nic groźnego. Nie
zasłużyli na to. Długo przyjaciółka nie mogła zajść drugi raz
w ciążę. W końcu byłam pod szpitalem. Zapłaciłam kierowcy i
weszłam do środka. Recepcjonistka spojrzała na mnie.
-Szukam
Aleksandry Achrem.
-Jest
pani z rodziny?- spytała.
-Tak.
To moja szwagierka.
-Sala
102.
-Dziękuję.
Ruszyłam
korytarzem i zaczęłam szukać odpowiedniego pokoju. W końcu
zobaczyłam brata. Również mnie dostrzegł i wstał. Podeszłam, a
ona wziął mnie w ramiona i mocno przytulił. Wyczułam, że płacze.
Bałam się najgorszego.
-Alek?
Czy Ola … ?- nie umiałam dokończyć.
-Nie
wiem. Nic mi nie chcą powiedzieć.
-Jak
to nie chcą? Muszą!
-Inia
próbowałem, ale co chwilę słyszę: nie teraz, za chwilę, jestem
zajęty.
-Nie
mają prawa.
Wtedy
z sali wyszedł lekarz. Brat podszedł do niego.
-Co
z moją żoną?- spytał.
-Nie
teraz- odpowiedział doktor.
Już
chciał odejść, ale zagrodziłam mu drogę.
-Najpierw
nam pan powie co z moją szwagierką i jej dzieckiem.
-No
dobrze- westchną- Pani Achrem musiała się przemęczyć lub
zdenerwować stąd złe samopoczucie. Zrobiliśmy różne badania dla
pewności właśnie idę po wyniki, więc przepraszam.
-Czyli
ani jej, a ni dziecku nic nie grozi?- musiałam wiedzieć.
-Nie.
-A
możemy do niej wejść?
-Tak,
ale nie na długo.
-Dziękuję.
Wyminą
mnie i poszedł, a ja przytuliłam brata. Widziałam, że spadł mu
kamień z serca. Mnie zresztą też.
-Alek
co się stało, że Ola tu wylądowała? Nosiła coś?
-Zdenerwowała
się- widziałam, że nie chce mówić dalej.
-Czym?-
dopytywałam.
-Tobą-
powiedział prawie bezgłośnie.
-Słucham?-
nie wierzyłam własnym uszom.
-Inga
ja powiedziałem jej o tym co się u ciebie działo. Kłótnie z
teściową, oskarżenie o zdradę, twoja decyzja o rozwodzie. Bała
się o ciebie, o twoją rodzinę, małżeństwo. To chyba przez to
tak się zdenerwowała.
-To
moja wina.
Przysiadłam
na krzesełku i schowałam głowę w kolanach. Nie mogłam uwierzyć,
że z mojej winy Ola mogła stracić dziecko. Gdybym była bardziej
wytrzymała, gdybym starała się ignorować docinki teściowej nie
doszłoby do tego.
-Inia?-
Alek mnie objął, ale mu się wyrwałam.
-Nie
rozumiem jak możesz mnie przytulać. To moja wina, że Ola tu
trafiła.
-Nie
mów tak.
-Ale
to prawda.
Wstałam
i wybiegłam ze szpitala. Słyszałam jeszcze jak Alek mnie woła,
ale się nie odwróciłam. Szłam przez park, a po moich policzkach
leciały łzy. Bardzo się cieszyłam, że przyjaciółka nie
poroniła. Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Wtedy zadzwonił mi
telefon. Był to Pit. Otarłam łzy i odebrałam.
-Tak?
-Inia
dzwonił do mnie Alek.
-Czyli
już wiesz- znów się popłakałam.
-Kochanie
nie płacz. Wróć do domu.
-Muszę
pomyśleć.
-Wróć.
Proszę. Trzeba bliźniaki nakarmić.
-No
tak- westchnęłam- Zaraz będę.
Rozłączyłam
się i zaczęłam zmierzać w stronę domu. Po 15 minutach byłam na
miejscu. Weszłam, a koło mnie momentalnie pojawił się mąż i
wziął mnie w ramiona. Wtuliłam się w niego. Potrzebowałam kogoś
bliskiego.
-Nie
zadręczaj się. Najważniejsze, że wszystko jest dobrze.
-Ale
to przeze mnie.
-Nie
Inia. To nie twoja wina.
-Moja.
Wyjechałam na Białoruś, zostawiłam cię, mało nie zniszczyłam
naszego małżeństwa- zaczęłam wyliczać.
-To
nie ty tylko moja matka mało go nie zniszczyła.
-Ale
to ja podjęłam decyzję o wyjeździe. Gdybym była silniejsza.
-Przestań.
I tak dużo wytrzymałaś nie mając we mnie wsparcia. Nie wierzyłem,
że matka może coś takiego mówić.
-Muszę
nakarmić dzieci- chciałam się wyswobodzić z jego objęć, ale
mnie nie puścił.
-Śpią.
-Ale
przez telefon mówiłeś, że trzeba ich nakarmić.
-Musiałem
cię tu jakoś ściągnąć, a to był najlepszy sposób.
Pokręciłam
tylko głową. Usiedliśmy w salonie. Mąż nadal mnie przytulał.
Skoro brat się o mnie martwił może nie miał do mnie żalu za to
co się stało. Bałam się reakcji Oli. Zadzwoniła mi komóra.
-Halo?
-Inia-
to był Alek- Możesz przyjechać do szpitala?
-Oli
się pogorszyło?- przestraszyłam się.
-Nie,
ale chce z tobą porozmawiać. Przyjedziesz?- spytał.
-Tak.
-Czekam-
rozłączył się.
-Piotrek
jadę pogadać z Olą.
Pokiwał
tylko głową. Ubrałam się i pojechałam do szpitala. Nie
wiedziałam co chce mi powiedzieć. Czy oskarży o to, że przeze
mnie mogła stracić dziecko? Przed szpitalem czekał na mnie brat.
-Inia-
przytulił mnie.
-Cześć.
Weszliśmy
razem. Pod salą wzięłam głęboki oddech i zapukałam, a potem
pociągnęłam za klamkę.
-Ola?
No to mamy kolejny. Bawimy się dalej, zasady znacie ;)
Nie ! Inia nie oskarżaj się o to ! Wszystko jest dobrze :)
OdpowiedzUsuńoo :) pierwsza :D
UsuńDobrze, że to nic poważnego, Ola jest silna, a Inia nie może się tak obwiniać ;)
OdpowiedzUsuńC
OdpowiedzUsuńU
D
O
W
N
Y
!
:
)
z jednej strony lekka wina Inii, a z drugiej nie... nie wiem co o tym myśleć. /Bambo
OdpowiedzUsuńBędę szczera, jak dla mnie ten rozdział jest słaby pisałaś lepsze, ale to moje zdanie. /K.
OdpowiedzUsuńDziękuję za szczerą opinię. Nie będę ukrywać, że sama nie jestem z tego rozdziału zadowolona i będzie on już jednym z ostatnich na tym blogu.
UsuńDlaczego jednym z ostatnich? :(
Usuńżarty sobie z nas robisz?!
UsuńINIA NIE BÓJ SIĘ BĘDZIE DOBRZE :) /Marti.
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Oli nic nie jest :) Inia nie ma czego się obwiniać to nie jej wina.
OdpowiedzUsuńNie rób mi tego :( /Moniś
OdpowiedzUsuńInteresujący
OdpowiedzUsuńNie chcę słyszeć, że zaraz kończysz, no chyba, że napiszesz opowiadanie z Krzysztofem Ignaczakiem w roli głównej ! :)
OdpowiedzUsuńSuper xd
OdpowiedzUsuńwydaje mi się, że Inia za bardzo się tym wszystkim przejęła
OdpowiedzUsuńmuah :* świetny rozdział :* czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńzakochałam się w twoim blogu, a ty chcesz go kończyć, no nie ładnie, nie ładnie ... :D
OdpowiedzUsuńciekawy ;)))
OdpowiedzUsuń:-D
OdpowiedzUsuńNie możesz mi tego zrobić !
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuńNIE NIE NIE !
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Nie kończ tego szybko, bo bardzo fajnie czyta się tego bloga :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńInia będzie dobrze, Ola nie gryzie ! :))))))
OdpowiedzUsuńdobre koleżanko ! (y) hahahaha
UsuńAlek jest dobrym bratem :)
OdpowiedzUsuńInia będzie dobrze ^^
OdpowiedzUsuńNie mam pojecia czego Inia sie boi
OdpowiedzUsuńŚwietnie ! :D Moni nie strasz nas ! :C
OdpowiedzUsuń:>>>>
OdpowiedzUsuńKocham cie z dnia na dzien coraz bardziej :)
OdpowiedzUsuńNie koncz tego bloga tak szybko c: pozdrawiam Karo
OdpowiedzUsuńFajny :d bedzie dzisiaj prawda? Bo to juz 35 :d
OdpowiedzUsuńo której rozdział?
OdpowiedzUsuńSuper jak zawsze! Czekam na następny ;* :p
OdpowiedzUsuń