czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział XCIII

    Szybko zaczęłam się ubierać. Strasznie się bałam o przyjaciółkę. Ona nie mogła stracić tego dziecka. Wtedy wstał Pit.
-Gdzie idziesz?- spytał zaspany.
-Alek dzwonił. Ola jest w szpitalu, bo źle się poczuła. Jadę do mniej.
-Jadę z tobą- zakomunikował.
-Nie możesz. Musisz zostać z dziećmi w domu. Na razie nadal śpią.
-Racja. Dzwoń jak tylko czegoś się dowiesz- poprosił.
-No jasne. Ty też jakbym musiała wracać do dzieci.
-Dam radę.
-Nie zdążyłam mleka odciągnąć- zaczęłam tłumaczyć- Gdy bliźniaki zgłodnieją będę musiała wrócić.
-I tak dam radę.
-Mam nadzieję. Ja lecę. Pa- pocałowałam męża i wyszłam.
Taksówka stała już pod domem. Podałam adres i pojechaliśmy. Zaczęłam się zastanawiać co jest Oli. Oby to nie było nic groźnego. Nie zasłużyli na to. Długo przyjaciółka nie mogła zajść drugi raz w ciążę. W końcu byłam pod szpitalem. Zapłaciłam kierowcy i weszłam do środka. Recepcjonistka spojrzała na mnie.
-Szukam Aleksandry Achrem.
-Jest pani z rodziny?- spytała.
-Tak. To moja szwagierka.
-Sala 102.
-Dziękuję.
Ruszyłam korytarzem i zaczęłam szukać odpowiedniego pokoju. W końcu zobaczyłam brata. Również mnie dostrzegł i wstał. Podeszłam, a ona wziął mnie w ramiona i mocno przytulił. Wyczułam, że płacze. Bałam się najgorszego.
-Alek? Czy Ola … ?- nie umiałam dokończyć.
-Nie wiem. Nic mi nie chcą powiedzieć.
-Jak to nie chcą? Muszą!
-Inia próbowałem, ale co chwilę słyszę: nie teraz, za chwilę, jestem zajęty.
-Nie mają prawa.
Wtedy z sali wyszedł lekarz. Brat podszedł do niego.
-Co z moją żoną?- spytał.
-Nie teraz- odpowiedział doktor.
Już chciał odejść, ale zagrodziłam mu drogę.
-Najpierw nam pan powie co z moją szwagierką i jej dzieckiem.
-No dobrze- westchną- Pani Achrem musiała się przemęczyć lub zdenerwować stąd złe samopoczucie. Zrobiliśmy różne badania dla pewności właśnie idę po wyniki, więc przepraszam.
-Czyli ani jej, a ni dziecku nic nie grozi?- musiałam wiedzieć.
-Nie.
-A możemy do niej wejść?
-Tak, ale nie na długo.
-Dziękuję.
Wyminą mnie i poszedł, a ja przytuliłam brata. Widziałam, że spadł mu kamień z serca. Mnie zresztą też.
-Alek co się stało, że Ola tu wylądowała? Nosiła coś?
-Zdenerwowała się- widziałam, że nie chce mówić dalej.
-Czym?- dopytywałam.
-Tobą- powiedział prawie bezgłośnie.
-Słucham?- nie wierzyłam własnym uszom.
-Inga ja powiedziałem jej o tym co się u ciebie działo. Kłótnie z teściową, oskarżenie o zdradę, twoja decyzja o rozwodzie. Bała się o ciebie, o twoją rodzinę, małżeństwo. To chyba przez to tak się zdenerwowała.
-To moja wina.
Przysiadłam na krzesełku i schowałam głowę w kolanach. Nie mogłam uwierzyć, że z mojej winy Ola mogła stracić dziecko. Gdybym była bardziej wytrzymała, gdybym starała się ignorować docinki teściowej nie doszłoby do tego.
-Inia?- Alek mnie objął, ale mu się wyrwałam.
-Nie rozumiem jak możesz mnie przytulać. To moja wina, że Ola tu trafiła.
-Nie mów tak.
-Ale to prawda.
Wstałam i wybiegłam ze szpitala. Słyszałam jeszcze jak Alek mnie woła, ale się nie odwróciłam. Szłam przez park, a po moich policzkach leciały łzy. Bardzo się cieszyłam, że przyjaciółka nie poroniła. Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Wtedy zadzwonił mi telefon. Był to Pit. Otarłam łzy i odebrałam.
-Tak?
-Inia dzwonił do mnie Alek.
-Czyli już wiesz- znów się popłakałam.
-Kochanie nie płacz. Wróć do domu.
-Muszę pomyśleć.
-Wróć. Proszę. Trzeba bliźniaki nakarmić.
-No tak- westchnęłam- Zaraz będę.
Rozłączyłam się i zaczęłam zmierzać w stronę domu. Po 15 minutach byłam na miejscu. Weszłam, a koło mnie momentalnie pojawił się mąż i wziął mnie w ramiona. Wtuliłam się w niego. Potrzebowałam kogoś bliskiego.
-Nie zadręczaj się. Najważniejsze, że wszystko jest dobrze.
-Ale to przeze mnie.
-Nie Inia. To nie twoja wina.
-Moja. Wyjechałam na Białoruś, zostawiłam cię, mało nie zniszczyłam naszego małżeństwa- zaczęłam wyliczać.
-To nie ty tylko moja matka mało go nie zniszczyła.
-Ale to ja podjęłam decyzję o wyjeździe. Gdybym była silniejsza.
-Przestań. I tak dużo wytrzymałaś nie mając we mnie wsparcia. Nie wierzyłem, że matka może coś takiego mówić.
-Muszę nakarmić dzieci- chciałam się wyswobodzić z jego objęć, ale mnie nie puścił.
-Śpią.
-Ale przez telefon mówiłeś, że trzeba ich nakarmić.
-Musiałem cię tu jakoś ściągnąć, a to był najlepszy sposób.
Pokręciłam tylko głową. Usiedliśmy w salonie. Mąż nadal mnie przytulał. Skoro brat się o mnie martwił może nie miał do mnie żalu za to co się stało. Bałam się reakcji Oli. Zadzwoniła mi komóra.
-Halo?
-Inia- to był Alek- Możesz przyjechać do szpitala?
-Oli się pogorszyło?- przestraszyłam się.
-Nie, ale chce z tobą porozmawiać. Przyjedziesz?- spytał.
-Tak.
-Czekam- rozłączył się.
-Piotrek jadę pogadać z Olą.
Pokiwał tylko głową. Ubrałam się i pojechałam do szpitala. Nie wiedziałam co chce mi powiedzieć. Czy oskarży o to, że przeze mnie mogła stracić dziecko? Przed szpitalem czekał na mnie brat.
-Inia- przytulił mnie.
-Cześć.
Weszliśmy razem. Pod salą wzięłam głęboki oddech i zapukałam, a potem pociągnęłam za klamkę.
-Ola?

No to mamy kolejny. Bawimy się dalej, zasady znacie ;)

37 komentarzy:

  1. Nie ! Inia nie oskarżaj się o to ! Wszystko jest dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że to nic poważnego, Ola jest silna, a Inia nie może się tak obwiniać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. z jednej strony lekka wina Inii, a z drugiej nie... nie wiem co o tym myśleć. /Bambo

    OdpowiedzUsuń
  4. Będę szczera, jak dla mnie ten rozdział jest słaby pisałaś lepsze, ale to moje zdanie. /K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za szczerą opinię. Nie będę ukrywać, że sama nie jestem z tego rozdziału zadowolona i będzie on już jednym z ostatnich na tym blogu.

      Usuń
    2. Dlaczego jednym z ostatnich? :(

      Usuń
    3. żarty sobie z nas robisz?!

      Usuń
  5. INIA NIE BÓJ SIĘ BĘDZIE DOBRZE :) /Marti.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że Oli nic nie jest :) Inia nie ma czego się obwiniać to nie jej wina.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie rób mi tego :( /Moniś

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie chcę słyszeć, że zaraz kończysz, no chyba, że napiszesz opowiadanie z Krzysztofem Ignaczakiem w roli głównej ! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. wydaje mi się, że Inia za bardzo się tym wszystkim przejęła

    OdpowiedzUsuń
  10. muah :* świetny rozdział :* czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. zakochałam się w twoim blogu, a ty chcesz go kończyć, no nie ładnie, nie ładnie ... :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie możesz mi tego zrobić !

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział :) Nie kończ tego szybko, bo bardzo fajnie czyta się tego bloga :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Inia będzie dobrze, Ola nie gryzie ! :))))))

    OdpowiedzUsuń
  15. Alek jest dobrym bratem :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Inia będzie dobrze ^^

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie mam pojecia czego Inia sie boi

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetnie ! :D Moni nie strasz nas ! :C

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham cie z dnia na dzien coraz bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie koncz tego bloga tak szybko c: pozdrawiam Karo

    OdpowiedzUsuń
  21. Fajny :d bedzie dzisiaj prawda? Bo to juz 35 :d

    OdpowiedzUsuń
  22. o której rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  23. Super jak zawsze! Czekam na następny ;* :p

    OdpowiedzUsuń