Gdy
wróciliśmy do domu zastaliśmy tam niecodzienny widok. Aleks spał
na kanapie, a koło niego siedziała Lizka z książeczką.
Spojrzałam na męża. Uśmiechał się. Podszedł i wziął córkę
na ręce.
-Kochanie
a co tu się stało?
-Wujek
czytał mi bajkę.
-Z
tego co widzę to zamiast uśpić ciebie uśpił siebie- zaśmiałam
się.
-No
kariery niani to on nie zrobi- skomentował Pit.
-Położysz
ją?
-Pewnie-
poszedł z małą na górę.
Wzięłam
koc i przykryłam nim atakującego. A potem poszłam pod prysznic.
Gdy wyszłam z łazienki mąż już tam był. Usiadłam obok niego.
-Eliza
śpi?
-Śpi-
miał jakiś dziwny głos.
-Tylko
mi nie mów, że chcesz kolejne dziecko- od razu przypomniała mi się
ostatnia sytuacja.
-Co?
Nie- uśmiechnął się- Trójka chyba wystarczy.
-Chyba?
-Nigdy
nie mów nigdy. Ale nie o to chodzi.
-To
o co?
-Nie
wiem jak mam ci to powiedzieć.
-Najlepiej
prosto z mostu.
-Jak
wolisz- westchnął- Moja mama dzwoniła.
-Oho
to już wyczuwam kłopoty.
-Chcą
przyjechać z tatą na tydzień.
-Co?
No ty sobie chyba żartujesz- nie wierzyłam własnym uszom.
-Niestety
nie. Chcą spędzić z wnukami więcej czasu. Inia wiem, że nie
dogadujesz się z moją mamą, ale …- przerwałam mu.
-Nie
dogaduje się? Piotrek ona mnie nie znosi! Nadal uważa, że chciałam
uciec z Aleksem!
-Proszę
zrób to dla mnie.
-Nic
nie obiecuję, bo jeśli mnie naprawdę wkurzy mogę się nie
powstrzymać i jej coś nagadać.
-Dziękuję,
że w ogóle spróbujesz.
-A
kiedy mają przyjechać?
-W
sobotę.
-To
dobrze. Aleks zdąży wyjechać. Wolę nie myśleć co by było,
gdyby go tu spotkała.
Pocałowałam
męża i położyłam się. Długo nie mogłam zasnąć.
Zastanawiałam się czy będę mieć kiedyś dobre stosunki z
teściową. Kiedyś chyba powinna w końcu zapomnieć o tym co się
wydarzyło. Chyba udowodniłam, że kocham Piotrka. Urodziłam mu
trójkę dzieci, a jej wnuków. Mogłam mieć tylko nadzieję, że
nasze stosunki się zmienią. Następnego dnia wstałam wcześnie
rano. Zerknęłam do salonu. Aleks nadal spał. Zabrałam się za
śniadanie. Postawiłam na naleśniki z serem. Gdy skończyłam
usiadłam na kanapie i zaczęłam łaskotać atakującego. Wiercił
się, a potem zaczął mnie łaskotać.
-Aleks!
Dość błagam!
-Sama
zaczęłaś- puścił mnie.
-Chciałam
cię obudzić na śniadanie.
Wziął
głęboki oddech i uśmiechnął się. Razem poszliśmy do kuchni i
zjedliśmy. Atanasijević zaczął zmywać, a ja poszłam obudzić
męża i córkę. Na górze okazało się, że Piotrek z Lizką nie
śpią. Środkowy ją ubierał. Na mój widok uśmiechnął się.
-Śniadanie
jest w kuchni- powiedziałam i poszłam do bliźniaków.
Wzięłam
na ręce Krzysia i się przeraziłam. Był cały rozpalony. Szybko
dotknęła czoła Bartka. Na szczęście nie miał gorączki.
Położyłam synka do łóżeczka i poszłam po termometr. Gdy go
wyjęłam jeszcze bardziej się przestraszyłam 39.2.
-Piotrek!-
zawołałam męża.
Po
chwili pojawił się obok.
-Co
jest kochanie?
-Przynieś
mi ręcznik zamoczony w zimnej wodzie.
-Po
co?
-Krzyś
ma wysoką gorączkę. Musimy ją zbić.
-Już
lecę.
Pit:
Wystraszyłem
się nie na żarty. Zbiegłem na dół jak poparzony i chwyciłem
pierwszy ręcznik jaki wpadł mi w ręce. Po chwili koło mnie
pojawił się Aleks z Lizką na rękach.
-Co
jest?
-Krzyś
jest chory.
-Co
mu jest?
-Nie
wiem. Na razie trzeba mu zbić gorączkę, bo jest wysoka.
Pobiegłem
na górę i podałem Indze ręcznik. Trzymała synka i starała się
go ochłodzić. W końcu znów wzięła termometr.
-Piotrek
to nic nie daje! Ma 39.5.
-Jedziemy
do lekarza- zakomunikowałem.
Szybko
się przebrałem i zbiegłem na dół, żeby wyciągnąć auto z
garażu. Wtedy podszedł do mnie Atanasijević.
-I
co?
-Nie
pomaga. Jedziemy z nim do lekarza. Zajmiesz się Bartkiem i Elizą?-
spytałem.
-Pewnie.
Jedzcie.
Przypomniałem
sobie o porannym treningu i zadzwoniłem do Ignaczaka, żeby
przekazał trenerowi, że mnie nie będzie.
-Co
tam chłopie?- usłyszałem na wstępie.
-Słuchaj
nie będzie mnie na treningu.
-Idziesz
na labe? Nie ładnie- zaśmiał się.
-Igła
to nie jest zabawne. Krzyś ma prawie 40 stopni gorączki.
-Co?
Gdzie jedziecie zaraz tam będę.
-Nie
trzeba.
-Trzeba.
To mój chrześniak. Odbierałem jego poród.
-No
dobra, ale kto powie trenerowi, że nas nie będzie?
-Paul.
Zadzwonię do niego.
-Ok.
Podałem
mu adres przychodni.
-Jedziemy?-
koło mnie pojawiła się Inia z Krzysiem na rękach.
-Jasne.
Wsiedliśmy
do auta i pojechaliśmy. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Przed
wejściem czekał już libero. Gdy nas zobaczył od razu podszedł.
-I
co?- spytał.
-Temperatura
nie spada.
-Kurde.
Chodźmy do środka.
Weszliśmy
i zarejestrowaliśmy się. Na szczęście przed nami była tylko
jedna osoba. Mimo to czas mi się dłużył. Nie wiedziałam co z
moim synem. Dotknąłem jego czoła. Nadal było bardzo gorące. W
końcu mogliśmy wejść. Ignaczak został na zewnątrz. Lekarz
zaczął badać Krzysia. Inia wzięła mnie za rękę i ścisnęła
ją. Wiedziałem, że też się martwiła. W końcu znów miała
małego na rękach, a lekarz zaczął coś wypisywać na kartce.
Westchnął i spojrzał na nas.
No to mamy kolejny. 10 komentarzy i w sobotę następny :)
Ej, ej, ej! Koleżanko! Mogłabyś nas tutaj nie straszyć? Bo to nie jest fajne :( Byle do soboty *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;)
http://opowiadanie-o-asseco-resovii.blogspot.com/
O mamuniu co z tym Krzysiem? Mam nadzieję że nic poważnego. Aleks jako niańka :D Pomysłowe :)
OdpowiedzUsuńOby to nie było nic groźnego :( Do soboty ;*
OdpowiedzUsuńo boże !
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zwykle swietny troche ubolewam nad tym ze tak rzadko wrzucasz rozdzialy ale rozumiem cie masz wlasne zycie ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Masz fajny styl pisania :)/ An
OdpowiedzUsuńP.S. Jakbyś mogła wyłącz weryfikację obrazkową :)
No świetnie :) Alex jako niania pomysłowe :) Oby Krzysiowi nic nie było poważnego :)
OdpowiedzUsuńOjojoj... Ale sie porobilo :(
OdpowiedzUsuńTrafilam dzisiaj na tego bloga i stwierdzam, ze jest zajebisty! Czytam dalej i pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńO boziu! Co z Krzysiem?! Dodaj szybko nowy rozdzial! ;)
OdpowiedzUsuńSuper piszesz! Emc
OdpowiedzUsuńJejku , jejku .... Co z Krzysiem ? Oby to nie było nic poważnego :( Czekam na następny !
OdpowiedzUsuń