poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział LXXXVII

     Gdy wróciliśmy do domu zastaliśmy tam niecodzienny widok. Aleks spał na kanapie, a koło niego siedziała Lizka z książeczką. Spojrzałam na męża. Uśmiechał się. Podszedł i wziął córkę na ręce.
-Kochanie a co tu się stało?
-Wujek czytał mi bajkę.
-Z tego co widzę to zamiast uśpić ciebie uśpił siebie- zaśmiałam się.
-No kariery niani to on nie zrobi- skomentował Pit.
-Położysz ją?
-Pewnie- poszedł z małą na górę.
Wzięłam koc i przykryłam nim atakującego. A potem poszłam pod prysznic. Gdy wyszłam z łazienki mąż już tam był. Usiadłam obok niego.
-Eliza śpi?
-Śpi- miał jakiś dziwny głos.
-Tylko mi nie mów, że chcesz kolejne dziecko- od razu przypomniała mi się ostatnia sytuacja.
-Co? Nie- uśmiechnął się- Trójka chyba wystarczy.
-Chyba?
-Nigdy nie mów nigdy. Ale nie o to chodzi.
-To o co?
-Nie wiem jak mam ci to powiedzieć.
-Najlepiej prosto z mostu.
-Jak wolisz- westchnął- Moja mama dzwoniła.
-Oho to już wyczuwam kłopoty.
-Chcą przyjechać z tatą na tydzień.
-Co? No ty sobie chyba żartujesz- nie wierzyłam własnym uszom.
-Niestety nie. Chcą spędzić z wnukami więcej czasu. Inia wiem, że nie dogadujesz się z moją mamą, ale …- przerwałam mu.
-Nie dogaduje się? Piotrek ona mnie nie znosi! Nadal uważa, że chciałam uciec z Aleksem!
-Proszę zrób to dla mnie.
-Nic nie obiecuję, bo jeśli mnie naprawdę wkurzy mogę się nie powstrzymać i jej coś nagadać.
-Dziękuję, że w ogóle spróbujesz.
-A kiedy mają przyjechać?
-W sobotę.
-To dobrze. Aleks zdąży wyjechać. Wolę nie myśleć co by było, gdyby go tu spotkała.
Pocałowałam męża i położyłam się. Długo nie mogłam zasnąć. Zastanawiałam się czy będę mieć kiedyś dobre stosunki z teściową. Kiedyś chyba powinna w końcu zapomnieć o tym co się wydarzyło. Chyba udowodniłam, że kocham Piotrka. Urodziłam mu trójkę dzieci, a jej wnuków. Mogłam mieć tylko nadzieję, że nasze stosunki się zmienią. Następnego dnia wstałam wcześnie rano. Zerknęłam do salonu. Aleks nadal spał. Zabrałam się za śniadanie. Postawiłam na naleśniki z serem. Gdy skończyłam usiadłam na kanapie i zaczęłam łaskotać atakującego. Wiercił się, a potem zaczął mnie łaskotać.
-Aleks! Dość błagam!
-Sama zaczęłaś- puścił mnie.
-Chciałam cię obudzić na śniadanie.
Wziął głęboki oddech i uśmiechnął się. Razem poszliśmy do kuchni i zjedliśmy. Atanasijević zaczął zmywać, a ja poszłam obudzić męża i córkę. Na górze okazało się, że Piotrek z Lizką nie śpią. Środkowy ją ubierał. Na mój widok uśmiechnął się.
-Śniadanie jest w kuchni- powiedziałam i poszłam do bliźniaków.
Wzięłam na ręce Krzysia i się przeraziłam. Był cały rozpalony. Szybko dotknęła czoła Bartka. Na szczęście nie miał gorączki. Położyłam synka do łóżeczka i poszłam po termometr. Gdy go wyjęłam jeszcze bardziej się przestraszyłam 39.2.
-Piotrek!- zawołałam męża.
Po chwili pojawił się obok.
-Co jest kochanie?
-Przynieś mi ręcznik zamoczony w zimnej wodzie.
-Po co?
-Krzyś ma wysoką gorączkę. Musimy ją zbić.
-Już lecę.

Pit:

        Wystraszyłem się nie na żarty. Zbiegłem na dół jak poparzony i chwyciłem pierwszy ręcznik jaki wpadł mi w ręce. Po chwili koło mnie pojawił się Aleks z Lizką na rękach.
-Co jest?
-Krzyś jest chory.
-Co mu jest?
-Nie wiem. Na razie trzeba mu zbić gorączkę, bo jest wysoka.
Pobiegłem na górę i podałem Indze ręcznik. Trzymała synka i starała się go ochłodzić. W końcu znów wzięła termometr.
-Piotrek to nic nie daje! Ma 39.5.
-Jedziemy do lekarza- zakomunikowałem.
Szybko się przebrałem i zbiegłem na dół, żeby wyciągnąć auto z garażu. Wtedy podszedł do mnie Atanasijević.
-I co?
-Nie pomaga. Jedziemy z nim do lekarza. Zajmiesz się Bartkiem i Elizą?- spytałem.
-Pewnie. Jedzcie.
Przypomniałem sobie o porannym treningu i zadzwoniłem do Ignaczaka, żeby przekazał trenerowi, że mnie nie będzie.
-Co tam chłopie?- usłyszałem na wstępie.
-Słuchaj nie będzie mnie na treningu.
-Idziesz na labe? Nie ładnie- zaśmiał się.
-Igła to nie jest zabawne. Krzyś ma prawie 40 stopni gorączki.
-Co? Gdzie jedziecie zaraz tam będę.
-Nie trzeba.
-Trzeba. To mój chrześniak. Odbierałem jego poród.
-No dobra, ale kto powie trenerowi, że nas nie będzie?
-Paul. Zadzwonię do niego.
-Ok.
Podałem mu adres przychodni.
-Jedziemy?- koło mnie pojawiła się Inia z Krzysiem na rękach.
-Jasne.
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Przed wejściem czekał już libero. Gdy nas zobaczył od razu podszedł.
-I co?- spytał.
-Temperatura nie spada.
-Kurde. Chodźmy do środka.
Weszliśmy i zarejestrowaliśmy się. Na szczęście przed nami była tylko jedna osoba. Mimo to czas mi się dłużył. Nie wiedziałam co z moim synem. Dotknąłem jego czoła. Nadal było bardzo gorące. W końcu mogliśmy wejść. Ignaczak został na zewnątrz. Lekarz zaczął badać Krzysia. Inia wzięła mnie za rękę i ścisnęła ją. Wiedziałem, że też się martwiła. W końcu znów miała małego na rękach, a lekarz zaczął coś wypisywać na kartce. Westchnął i spojrzał na nas.

No to mamy kolejny. 10 komentarzy i w sobotę następny :)

12 komentarzy:

  1. Ej, ej, ej! Koleżanko! Mogłabyś nas tutaj nie straszyć? Bo to nie jest fajne :( Byle do soboty *.*

    Zapraszam do mnie ;)
    http://opowiadanie-o-asseco-resovii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. O mamuniu co z tym Krzysiem? Mam nadzieję że nic poważnego. Aleks jako niańka :D Pomysłowe :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oby to nie było nic groźnego :( Do soboty ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzial jak zwykle swietny troche ubolewam nad tym ze tak rzadko wrzucasz rozdzialy ale rozumiem cie masz wlasne zycie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :) Masz fajny styl pisania :)/ An

    P.S. Jakbyś mogła wyłącz weryfikację obrazkową :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No świetnie :) Alex jako niania pomysłowe :) Oby Krzysiowi nic nie było poważnego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojojoj... Ale sie porobilo :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Trafilam dzisiaj na tego bloga i stwierdzam, ze jest zajebisty! Czytam dalej i pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. O boziu! Co z Krzysiem?! Dodaj szybko nowy rozdzial! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super piszesz! Emc

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku , jejku .... Co z Krzysiem ? Oby to nie było nic poważnego :( Czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń