wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział XXI

       W Sopocie wygrałyśmy 3:1. Cieszyłam się z tego bardzo. Zagramy w finale! Jak tylko mecz się skończył pobiegłam do szatni. Razem z dziewczynami przebrałyśmy się i pojechałyśmy do hotelu. Chłopaki również wygrali 3:1. Spakowałyśmy się i wyjechałyśmy do Rzeszowa. Chciałyśmy być na drugim meczu Resoviaków. Podróż była długa, ale dobrze się bawiłyśmy w autokarze. Grałyśmy w karty, śpiewałyśmy. Nim się obejrzałyśmy byłyśmy w Rzeszowie. Wzięłam taksówkę i pojechałam do domu. Po cichu weszłam. Usłyszałam śpiew brata i mało brakowała, a wybuchnęłabym śmiechem, jednak powstrzymałam się, wyciągnęłam telefon i udałam się do kuchni skąd dochodził głos Alka. Nieudolnie starał się tańczyć i śpiewać. Wszystko nagrałam. Gdy skończyła się piosenka wyłączyłam nagrywanie i wybuchnęłam śmiechem.
-Inia!- brat podbiegł i zaczął mnie przytulać- Gratuluję finału.
-Dzięki. Ja tobie wygranego meczu. Specjalnie przyjechałyśmy, żeby wam kibicować. Udało nam się ubłagać trenera na wcześniejszy powrót.
-Super. Czekaj- powiedział i wybiegł.
Po chwili wrócił. Miał coś za plecami. Wyciągnął swoją koszulkę i mi podał.
-A ty w czym będziesz grał?- spytałam.
-Dziś w czarnych wychodzimy na boisko. Pasiak jest twój. Wyprany i wysuszony.
-Niech będzie. Założę go.
-No i super- przytulił mnie.
-Alek udusisz mnie- udało mi się powiedzieć. Brat puścił mnie. Gdy zobaczyłam jego uśmiech od razu sama się uśmiechnęłam- Dobra ja idę się rozpakować.
-Czekaj zaniosę ci walizki na górę.
-Dzięki.
Na górze szybko wyciągnęłam z walizki nagrodę MVP i pomachałam nią Alkowi przed nosem.
-No nie! Ty sama jesteś na boisku?
-Sama nie, ale najlepsza- zaśmiałam się- Bierz ze mnie przykład.
-Ja ci dam.
Nim się obejrzałam leżałam na podłodze, a Alek na mnie. Łaskotał mnie, a ja zwijałam się ze śmiechu, jednak nie dawałam za wygraną i starałam się go z siebie zrzucić. Zamiast się bronić też zaczęłam go łaskotać. Powoli tracił siły i teraz to ja leżałam na nim. W końcu przestaliśmy walczyć i wybuchnęliśmy śmiechem.
-Kocham cię braciszku- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-A ja ciebie siostrzyczko.
Wyszedł, a ja w rozpakowałam się. Zadzwonił mi telefon. Pit.
-Cześć kochanie- przywitałam się słodko.
-Cześć skarbie. Gratuluję moja ty MVP.
-A dziękuję- zaśmiałam się- Ja tobie wygranego meczu.
-Dziękuję. Chciałbym, żebyś ze mną teraz była.
-A gdzie jesteś?- spytałam.
-Pod twoim domem. Z Alkiem musimy mecz obgadać- usłyszałam dzwonek.
Wybiegłam z pokoju. Brat już był przy drzwiach.
-Alek- szepnęłam. Spojrzał na mnie zdziwiony- Mnie tu nie ma.
-Ok- uśmiechnął się.
-Halo, Inia jesteś?- usłyszałam Piotrka w telefonie.
-Jestem, jestem. A jak bardzo byś chciał, żebym była teraz z tobą?
Środkowy siedział w salonie na fotelu, a mój brat poszedł po coś do picia. Zakradłam się za fotel tak, żeby ukochany mnie nie zauważył.
-Najbardziej na świecie.
Pocałowałam go szybko w policzek.
-No to jestem- powiedziałam.
-Inia!- wstał i pocałował mnie- Kiedy wróciłaś?
-A jakieś 20 minut temu.
-Super! Będziesz na meczu. Załóż moją koszulkę- zrobił błagalne oczka.
-Eee- zacięłam się. Z kuchni wyszedł Alek.
-Nie ma szans. Już ubiera moją koszulkę.
-Ale twoje nazwisko ma przez cały sezon na plecach- zrobił naburmuszoną minę- Niech teraz moje ponosi i się przyzwyczai.
-Piotruś na razie nie mam do czego się przyzwyczajać- powiedziałam, ale potraktowali mnie tak, jakbym się nie odezwała.
-Racja- powiedział mój brat- Musi się zacząć przyzwyczajać. Inia możesz ubrać koszulkę Piotrka.
-Super- Nowakowski się ożywił- Przed meczem ci ją dam.
Spojrzałam na nich. Westchnęłam. Z dwoma wieżowcami nie wygram.
-No dobra. To ja was zostawię. Obgadajcie co chcecie.
-O nie- Pit złapał mnie z biodrach, pociągnął tak, że siedziałam mu na kolanach- Chcę się tobą nacieszyć- powiedział i pocałował mnie.
-Ej ja tu jestem- mój brat się włączył.
-Alek weź zobaczy czy cię nie ma w innym pokoju- zwróciłam się do niego.
-Zakochani, zakochani wszędzie- powiedział po białorusku, a ja się zaśmiałam.
-Co on powiedział?- zdziwił się środkowy.
-A czy to ważne?
-Nie- uśmiechnął się i znów mnie pocałował.
Pojechałam z bratem na halę. Wszyscy zawodnicy już byli.
-No Achremowie znów spóźnieni- Igła wyszedł nam naprzeciw.
-Ja nadal nie zapomniałem co zrobiłeś- brat posłał mu groźne spojrzenie, a Krzysiu jakby...skulił się? Matko co on zrobił?
-Alek powiesz mi o co chodzi?
-Szanowny pan Ignaczak z szanownym panem Kosokiem pomogli Bartmanowi wygrać wyścig z tobą.
-Co?!

Oddaję wam rozdział. Proszę komentujcie :)

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział XX

-Pit- zawahałam się- Spotykamy się od niedawna. Nie uważasz, że to za wcześnie?
-Nie musimy od razu brać ślubu. Chcę móc cię przedstawiać jako swoją narzeczoną. Będę czuł się pewniej.
-A nie czujesz się pewnie?
-Inia kocham cię i wiem, że ty mnie też, ale boję się, że Aleks dalej będzie próbował być z tobą. Jakbym powiedział mu, że zostałaś moją narzeczoną to może by się wycofał- spojrzał mi w oczy- Proszę zgódź się. Jak mówiłem nie musimy od razu brać ślubu. Chcę tylko, żebyś była już moją narzeczoną.
Przygryzłam wargę i patrzyłam na ukochanego. Widziałam w jego oczach strach i nadzieję. Nie wiedziałam co robić. Sam powiedział, że na razie nie musimy brać ślubu. Raz się żyje.
-Zgoda- przytuliłam go.
Uśmiechnął się od ucha do ucha i pocałował mnie. Następnie wsunął mi pierścionek na palec, spojrzał w oczy i znów pocałował.
-Tak się cieszę, że się zgodziłaś.
-Ale pamiętaj, że nie mam zamiaru na razie wychodzić za mąż. Zostanę twoją żoną, ale na pewno nie w najbliższym czasie.
-Wiem, ale i tak się cieszę.
W dobrych humorach wyszliśmy. Piotrek odwiózł mnie pod dom. Otworzył mi drzwi. Przed bramką stał Aleks. Spojrzałam na środkowego. Uśmiechał się tajemniczo. Domyślałam się co chce zrobić. Wziął mnie za rękę i podszedł do Atanasijevica.
-Cześć- zaczął rozmowę atakujący- Myślałem, że będziemy mogli pogadać w cztery oczy.
-Możecie- Nowakowski się uśmiechnął.
-Na prawdę?- zdziwił się Aleks.
-Na prawdę. Tylko nie zamęcz mi narzeczonej- mina atakującego zrzedła- Pa kochanie. Jutro będę przed twoim wyjazdem pod halą- pocałował mnie i poszedł.
Chwilę staliśmy w milczeniu. Było to dość niezręczne. W pewnym momencie miałam dość. Chciałam wyminąć go i pójść do domu, ale stanął mi na drodze.
-Dlaczego?- spytał.
-Nie twoja sprawa.
-Boisz się- spojrzał mi w oczy- Boisz się, że nadal mnie kochasz i mogłabyś do mnie wrócić.
-Chyba śnisz. Kocham Piotraka. Ty dla mnie już od bardzo dawna nie istniejesz.
-Nie wierzę.
-To uwierz. Nigdy w życiu nie będziemy razem. Zostałam narzeczoną Pita.
-Kocham cię- zbliżył się do mnie.
Z domu wybiegł mój brat. Złapał Aleksa za ubrania i odciągną ode mnie.
-Nie waż się do niej zbliżyć, bo nie ręczę za siebie- zagroził.
-Alek, ale ja kocham Ingę.
-I dlatego tak ją potraktowałeś w Serbii?
-Byłem głupi. To Kostek.
-Co Kostek?- przerwał mu przyjmujący- Masz własny rozum czy nie? Nikt nie może cię do niczego zmusić.
-Ale.
-Nie ma żadnych ale. Jeszcze raz cię tu zobaczę to mnie popamiętasz.
Alek objął mnie ramieniem i weszliśmy do domu. Od razu poszłam do siebie. Wykąpałam się i przebrałam w piżamę. Usłyszałam pukanie.
-Proszę- powiedziałam.
-Mogę?- spytał mój brat.
-Jasne, wchodź- usiadłam na łóżku, a on koło mnie.
-Nie jesteś na mnie zła?
-Coś ty. Może dzięki tobie Aleks da mi w końcu spokój.
-Kocham cię i martwię się o ciebie- przytulił mnie- Nie chcę, żeby on zbliżał się do ciebie.
-Wiem, ale może teraz przestanie po tym czego się dowiedział.
-Czego się dowiedział?
-Pit mi się oświadczył- uśmiechnęłam się.
-To świetnie. Trzeba będzie zacząć planować ślub i wesele- wyliczał.
-Alek przystopuj trochę. Ślubu na razie nie będzie. Przynajmniej przed dłuższy czas.
-Ale czemu? Nie przyjęłaś go?
-Przyjęłam- pokazałam pierścionek- Tyle, że ustaliliśmy, że ślubu na razie nie będzie. Za krótko jesteśmy razem, żeby go planować.
-W sumie racja. Dobra to ja wychodzę. Śpij- pocałował mnie w czubek głowy- Dobranoc.
-Dobranoc- odpowiedziałam i się położyłam.
Następnego dnia Alek odwiózł mnie po halę. Tam czekał Pit. Podeszłam do niego i się przytuliłam, a po chwili pocałowałam.
-Powodzenia- szepnął mi na ucho- Dokop im.
-Nawzajem- zaśmiałam się.
Pożegnałam się z bratem i wsiadłam do autokaru. Siedziałam na tyłach z Kaśką, Anią i Agnieszką.
-Ej a co to?- atakująca była bardzo spostrzegawcza i od razu zauważyła pierścionek na mojej ręce.
-Pit mi się oświadczył.
Usłyszałam piski. Potem każda po kolei złożyła mi gratulacje.

Aleks:

       Nienawidzę go. To przez niego wszedłem w ten głupi zakład, a teraz nie mogę być z dziewczyną, którą kocham. Kostek leży spokojnie na łóżku, a ja trzaska drzwiami. Poderwał się.
-A to ty.
-Tak to ja. To wszystko przez ciebie rozumiesz?
-Ale co?- jest zdezorientowany.
-Inga zaręczyła się z Nowakowskim.
-To kiepsko.
-Kiepsko?- wkurzam się- Gdybym cię nie posłuchał i nie szedł w ten cholerny zakład może teraz byłbym z nią. Nie znoszę cię!
-Ej! Nie zwalaj całej winy na mnie. Też mogłeś pomyśleć i się w to nie pchać.
-A te twoje do gryzki? „On nie ma odwagi, żeby coś takiego zrobić”. „To cienias nie umie nawet zagadać do dziewczyny”- przedrzeźniałem jego słowa.
-A daj mi spokój- powiedział i wyszedł.
Super pomyślałem. Najlepiej wyjść.

Kochani, ponieważ od jutra zaczynam już majówkę i wyjeżdżam nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział. Mam nadzieję, że uda mi się dodać go we wtorek, ale uzależnione będzie to od dostępu od internetu. Komentujcie :)

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział XIX

         W drzwiach stał Aleks. Przyglądał mi się i nic nie mówił. Zaczęło mnie to irytować. Pit też miał już dość nieproszonego gościa.
-Pójdziesz stąd czy mam ci pomóc?- spytał.
-Chce porozmawiać z Ingą- odezwał się w końcu- Inia- zwrócił się do mnie- Nie odejdę póki nie pogadamy.
-Ale o czym ty chcesz jeszcze rozmawiać? Wszystko już powiedziałam.
-Ale ja nie.
Popatrzyłam na ukochanego. Był zły, nawet bardzo, ale wpuścił atakującego co mnie mocno zdziwiło.
-Ale dlaczego?- spytałam cicho.
-Chcę wiedzieć co ma do powiedzenia. Jakby co to go wywalę.
Usiedliśmy w salonie. Piotrek objął mnie ramieniem. Aleks patrzył na nas smutnymi oczami.
-Inia możemy pogadać w cztery oczy?
-Nie. Albo gadasz ze mną i Pitem, ale wynocha.
-No dobra. Niech będzie. Proszę wybacz mi.
-Nie ma mowy. Już to przerabialiśmy i nie wiem po co do mnie przychodzisz.
-Bo cię kocham.
Po tych słowach Piotrek podniósł się. Wstałam i zagrodziłam mu drogę do atakującego.
-Spokojnie- szepnęłam.
-Nie umiem spokojnie siedzieć i słuchać jak ten idiota wyznaje ci miłość- wkurzył się.
Odwróciłam się przodem do Aleksa. Dziwnie się czułam stojąc pomiędzy dwoma wielkoludami.
-Wyjdź i tym razem nie wracaj- powiedziałam- Nie ma szans żebym kiedykolwiek ci wybaczyła.
-Ale- zaczął.
-Nie słyszałeś co powiedziała?
Atanasijević wyszedł, a ja przytuliłam się do środkowego.
-Kocham cię- powiedziałam.
-A ja ciebie- pocałował mnie- Chodźmy gdzieś wieczorem. Jutro wyjeżdżasz z drużyną do Sopotu.
-O matko muszę się spakować jeszcze, ale ma randkę z tobą zawszę znajdę czas- uśmiechnęłam się.
-To o 19 jestem po ciebie.
-Ok.
Pocałował mnie, pożegnaliśmy się i wyszedł. Pobiegłam do pokoju i przygotowałam sobie strój na kolację. Potem zaczęłam się pakować, gdy skończyłam usłyszałam otwieranie drzwi. Zbiegłam na dół i przytuliłam brata.
-Oo ale miłe powitanie- uśmiechnął się- Pit jeszcze jest?
-Nie. Umówiliśmy się na 19 na kolację.
-No nie wiem czy ci pozwolę. Musisz się wyspać, jutro wyjeżdżasz, a ja cię odwożę.
-Wiem. Będę wcześnie.
Westchnął, pocałował mnie w czubek głowy i udał się do kuchni, a ja do łazienki. Wykąpałam się, zrobiłam loki i pozwoliłam im opadać na ramiona. Postawiłam na naturalny makijaż i namalowałam czarną kreskę nad oczami. Wyszłam i przebrałam się. Punkt 19 Piotrek pojawił się przed drzwiami. Alek otworzył, a ja schodziłam po schodach. Pit i mój brat otworzyli usta. Uśmiechnęłam się.
-To co jedziemy?- spytałam ukochanego.
-Jasne.
Objął mnie ramieniem, pożegnał się z Alkiem i wyszliśmy. Nie odrywał ode mnie wzroku. Schlebiało mi to.
-Pięknie wyglądasz- powiedział.
-Dziękuję. Ty też dobrze się prezentujesz.
Po chwili byliśmy na miejscu. Wybrał bardzo elegancki lokal. Zamówiliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. Często mnie rozśmieszał. Gdy zjedliśmy deser i chciałam wychodzić zatrzymał mnie.
-Inia chcę ci coś powiedzieć.
-Mów.
-dziś sobie coś uświadomiłem. Gdy Aleks wyznał ci miłość miałem wrażenie, że go zaraz zabiję. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś cie mi zabrał, dlatego chcę cię o coś poprosić.
Wstał, podszedł do mnie i uklęknął, a ja zasłoniłam usta rękami. Po głowie chodziła mi jedna myśl:”za wcześnie”.
-Ingo Achrem czy uczynisz mi ten zaszczyt i zgodzisz się zostać moją żoną?- słyszałam radość w jego głosie.
-Pit- zawahałam się.

Tak jak obiecałam oddaję wam rozdział. Komentujcie ;)

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział XVIII

        Biegłem za środkowym, ale był za szybki. Dobiegł do Zbyszka i walnął go w niepodbite oko. Chłopaki, gdy zobaczyli co się dzieje zaczęli odciągać ich od siebie. Trzymałem Piotrka. Wyrywał się strasznie.
-Nie warto- mówiłem mu na ucho- Najważniejsza jest teraz Inga.
-Masz rację- odpuścił- Jak ona się czuje?
-Trudno powiedzieć. Gdy dotarło do niej co mogło się stać gdyby torebki nie zostawiła to płakała i nie mogła spać.
-Jakiej torebki. Opowiedz mi wszystko.
-Niewiele wiem.
-Pit, Zbyszek do mnie!- przerwał nam trener- Alek ty też!
Podeszliśmy i wysłuchaliśmy wykładu o dobrej atmosferze w zespole. Cieszyłem się, że nie dopytywał o co poszło. W końcu przed szatnią zatrzymaliśmy się. Kosa rozmawiał z Igłą.
-Gdybym wiedział co on zrobi to w życiu bym mu nie pomógł- wyrzucał sobie Krzysiek.
Pit spojrzał na mnie. Stanęliśmy blisko ściany i przysłuchiwaliśmy się dalszej części rozmowy.
-Mi to mówisz?- powiedział Grzesiek- Piotrek to mój przyjaciel. Nie wiem jakim cudem dałem wam się przekonać. Muszę mu o tym powiedzieć.
-Masz rację, ale wiesz, że Alkowi też trzeba powiedzieć?- spytał libero.
-Wiem. On nas zabije za to.
-Za co?- nie wytrzymałem i ze środkowym wyszliśmy im naprzeciw.
-Alek, Pit. Słyszeliście wszystko?
-No na wasze nieszczęście tak. Mów o co chodzi.
-No więc- zaczął Igła- Pomogliśmy Zbyszkowi wygrać wyścig z Ingą- powiedział na jednym wdechu.
-Co?!- krzyknąłem w jednym momencie z Nowakowskim.
-No widzisz ja zasłoniłem go jak ubierał płetwy- spuścił głowę Kosok.
-Nie wierzę, że to zrobiłeś- środkowy wyminą kolegę i poszedł do szatni.
-Ja też nie mogę w to uwierzyć. Wiedzieliście o co się ścigają i jaki Piotrek jest zazdrosny, a mimo to pomogliście mu.
Minąłem ich i udałem się do szatni. Przebrałem się i poszedłem do samochodu. Zastałem tam Pita.
-Alek mam prośbę- zaczął.
-Dawaj.
-Mogę pojechać do ciebie i zostać sam z Inią?
-Jasne. Ona cię teraz potrzebuję. Ja pojadę do Jochena. Wrócę wieczorem.
-Dzięki.

Inga:

      Źle się czułam. Cały czas myślałam o tym co mogło się stać. Nie mogłam sobie z tym poradzić. Potrzebowałam w tamtym momencie kogoś bliskiego, kogoś kto by mi pomógł, podniósł na duchu Alka lub Pita. Leżałam na kanapie w salonie. Usłyszałam dzwonek. Pewnie Alek znów zapomniał kluczy.
-Otwarte- krzyknęłam.
Nawet nie podniosłam głowy. Ktoś podszedł do mnie i zaczął głaskać po głowie.
-Kochanie wszystko będzie dobrze.
-Piotrek- podniosłam się i przytuliłam go.
-Wiem o wszystkim. Alek mi powiedział.
-Chciałam sama ci powiedzieć.
-Wiesz po jego zachowaniu trudno było się nie domyślić, że ma ze Zbyszkiem na pieńku.
Ukochany usiadł koło mnie i cały czas przytulał. Położyłam głowę na jego kolanach.
-Opowiedz mi wszystko.
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić. Głos mi zadrżał jak powiedziałam o tym, że atakujący wylądował na mnie.
-Spokojnie- wiedziałam, że powstrzymuję się ze względu na mnie.
Dokończyłam mówić i rozpłakałam się. Gładził mnie po głowie i mówił, że wszystko będzie dobrze, że nie pozwoli mnie nikomu skrzywdzić. Ktoś zadzwonił dzwonkiem.
-Otworzę- powiedział Pit.
-Dziękuję.
Cieszyłam się, że mam kogoś takiego obok siebie. Dzięki niemu czułam, że dam sobie radę. Uśmiechnęłam się lekko, a potem usłyszałam odgłosy bójki. Podniosłam się i podeszłam do drzwi. Piotrek szarpał się z kimś.
-Pit- podeszłam bliżej i zobaczyłam kto to- Po co tu przyszedłeś?- zdenerwowałam się- Nic do ciebie nie dotarło?


Taka mała niespodzianka, bo jestem zadowolona z testu. Mam nadzieję, że się podoba :)

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział XVII

       Czekałam na ciąg dalszy, który nie nastąpił. Cały czas na mnie patrzył. Źle się z tym czułam. W końcu nie wytrzymałam, wstałam i chciałam wyjść, ale mnie dogonił.
-Dlaczego z nim jesteś?- spytał.
-Bo go kocham.
-Ale wy nie pasujecie do siebie. Ty jesteś wygadana, lubisz być w centrum uwagi, a on spokojny, cichy- wyliczał- Nie pasujecie do siebie- powtórzył.
-Nie tobie to oceniać, zresztą przeciwieństwa się przyciągają. A według ciebie kto do mnie pasuje co? Ty?
-Na pewno bardziej niż Piotrek. Zostaw go. Bądź ze mną.
-Nie wierzę, że to mówisz.
Starałam się go odepchnąć od drzwi, ale był silniejszy. Zaczęliśmy się przepychać. Przewróciłam się, a on wylądował na mnie. Był bardzo blisko. Za blisko. Nie mogłam go z siebie zrzucić, a on nawet nie próbował się podnieść. Widać było, że podoba mu się obrót sprawy. Położył dłoń na moim policzku. Strąciłam ją, położyłam ręce na jego klatce piersiowej i starałam się go odepchnąć, ale to nic nie dawało. Czułam już jego oddech na szyi. Złożył lekki pocałunek na moim policzku.
-Zostaw mnie!- krzyknęłam.
-Nie broń się. Wiem, że tego chcesz.
-Nie chce! Zostaw mnie!- powtórzyłam.
-Nie krzycz, bo cię sąsiedzi usłyszą.
-Pomocy!- krzyknęłam, a on zamknął mi usta pocałunkiem.
Był strasznie gwałtowny i brutalny. Udało mi się go odepchnąć od siebie na chwilę.
-Pomocy!- znów krzyknęłam.
Do mieszkania wbiegł Alek. Ściągnął ze mnie atakującego, dał mu w twarz tak, że mało się nie przewrócił, wziął mnie za rękę i pobiegliśmy do samochodu. Gdy siedziałam obok brata z jednej strony czułam się spokojna, bo mi pomógł, ale z drugiej dopiero wtedy dotarło do mnie czego właśnie uniknęłam. Po policzku popłynęły mi łzy.
-Inia nie płacz przez tego dupka.
-Alek. Gdyby nie ty to on, on- nie umiałam dokończyć.
-Nie kończ- było widać, że jest zły- Myślałem, że go zabiję. Jak Piotrek się o tym dowie będzie z nim kiepsko. Wiesz gdyby nie to w jakim byłaś stanie już by nie żył, bo bym się nie powstrzymał.
-Nie! Alek błagam nie mów mu! Nie chcę, żeby zrobił nic głupiego.
-On ma prawo wiedzieć. Nie możesz zataić czegoś takiego.
Spuściłam głowę. Miał rację. Powiem mu, choć boję się jego reakcji.
-Alek dlaczego ty właściwie pojawiłeś się w mieszkaniu Zbyszka?
-Zapomniałaś torebki z samochodu.
No tak. Przynajmniej raz moje zapominalstwo się przydało. Dalej jechaliśmy w ciszy. W domu od razu poszłam pod prysznic. Chciałam zmyć z siebie jego zapach. Po kąpieli położyłam się i długo nie mogłam zasnąć. Nie wytrzymałam, poszłam do kuchni napić się wody. Zastałam tam brata.
-Czemu nie śpisz?- spytał.
-Nie mogę. Cały czas myślę o tym co mogło się stać gdybyś nie przyszedł.
-Cii- przytulił mnie- Spokojnie. Może zostaniesz jutro w domu? Powiem trenerowi, że źle się czujesz.
-Chyba faktycznie to dobre rozwiązanie. Nie mów Piotrkowi o tym co zaszło. Proszę. Sama mu powiem.
-Niech będzie- pocałował mnie w głowę.

Alek:

Nie potrafię opisać co czułem jadąc na trening. Miałem ochotę sprać tego idiotę, jednak wiedziałem, że nie mogę. Gdy wchodziłem do szatni jeszcze go nie było. Przebrałem się i gadałem z kumplami. W końcu pojawił się. Uśmiechnąłem się triumfalnie, gdy zobaczyłem nie źle napuchnięte oko.
-Zbych co się stało?- Igła podszedł do niego- Wkurzyłeś Inię?- wszyscy prócz mnie zaczęli się śmiać.
Podniosłem się i poszedłem na salę. Nie dałbym rady wytrzymać z nim w jednym pomieszczeniu. Mógłbym się nie powstrzymać. Na treningu wszystkie moje ataki były kierowane w niego. Raz nawet dostał w twarz. W końcu Piotrek wziął mnie na bok.
-Co ty robisz?- spytał.
-To co należy- odpowiedziałem przez zaciśnięte zęby.
-Co się stało? Czemu nie ma Ini?
-Miałem ci nie mówić, ale nie mogę patrzeć na twoją nieświadomość tego co się wczoraj wydarzyło.
-Zrobił coś Indze?
-On- zawiesiłem głos- Próbował ją zgwałcić- dokończyłem i czekałem na reakcję środkowego.
Zamknął oczy. Dłonie zacisnął w pięść i robił się czerwony ze złości. Nagle zerwał się i pobiegł na salę.
-BARTMAN!- krzyknął. 

Rozdział dla was :) Następny pojawi się najwcześniej we czwartek ze względu na moje egzaminy gimnazjale. Komentujcie :) 

środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział XVI

-Wygrałem- usłyszałam z boku głos Zbyszka.
-Co?- zdziwiłam się.
-Wygrałem- powtórzył- Włóż coś seksownego- poruszył brwiami.
-Nie, nie, nie! Ja się nie zgadzam- to był Piotrek.
-Kochanie przegrałam, więc muszę- spuściłam głowę.
-Ale ja się nie zgadzam!- nie dawał za wygraną- Niech mówi co chce ode mnie za waszą randkę- spojrzał na ZB9.
-O nie. Była umowa. Dziś o 20 Inia widzę cię u siebie. Długi z zakładów są długami honorowymi- dodał.
Potem wszyscy pływali, a ja starałam się uspokoić ukochanego. Jednak nie doceniłam go. Nie dawał za wygraną i cały czas protestował. Nic nie było w stanie go przekonać. W końcu chwyciłam się ostatniej deski ratunku.
-Jeśli mnie kochasz, zaufaj mi- położyłam mu ręce na policzkach.
-Po pierwsze to jest chwyt poniżej pasa, a po drugie mówiłem już, że ci ufam, ale nie ufam jemu.
-Skoro mi ufasz wiesz, że cię nie zdradzę. Zjemy kolację, wyjdę i będzie po wszystkim.
-Inia- powiedział z czułością i spojrzał mi w oczy- Zabiegałem o ciebie ponad pół roku. Nie wyobrażam sobie, żebym miał cię teraz stracić rozumiesz? Nie poradziłbym sobie z tym.
-Nie ma opcji, żebyś mnie stracił. Kocham cię i to się nie zmieni- pocałowałam go.
-No dobra idź, ale masz mi zdać relację z tej kolacji potem jasne?
-Jasne.
Trochę jeszcze popływaliśmy i musieliśmy wychodzić. Tak jak ustaliłyśmy wcześniej z dziewczynami szybko się wytarłyśmy i przebrałyśmy. Gdy wyszłyśmy chłopaków jeszcze nie było. Przybiłyśmy sobie piątki i zastanawiałyśmy się jak się z nich pośmiać. W końcu po 5 minutach pojawili się i oni.
-Pewnie będziemy musieli długo na nie czekać- to był głos Zbyszka.
-Wy na nas?- stanęłyśmy przed nimi. Ich miny były bezcenne- To my na was musiałyśmy czakać panieneczki- dodałam.
-Włosy umyte i uczesane?- spytała Ania- Pewnie jeszcze jakiejś odżywki używaliście skoro tak długo zeszło.
-I makijaż trzeba było zrobić. Przecież bez niego nie wolno wyjść na ulicę- dodała Kaśka i wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Ale, ale- atakujący się zaciął, zresztą tak samo jak reszta.
-Co Zbigniewie zabrakło ci słów? Niech tak do jutra zostanie, przynajmniej nie będę musiała na kolacji żadnych tematów wymyślać.
Widziałam, że chce coś odpowiedzieć, ale nie zdążył, bo Aga go uprzedziła.
-Ooo panieneczka będzie gotować? No tak kolej rzeczy. Włosy makijaż i można ruszyć do garów- teraz śmiali się wszyscy prócz ZB9.
Pożegnaliśmy się pod basenem i każdy ruszył w swoją stronę. Alek co chwilę patrzył na mnie. W końcu nie wytrzymałam.
-Patrz na drogę. Po co mi się tak przyglądasz?
-Bo zachodzę w głowę jak się wyrobiłyście. Zawsze jak chodziliśmy na basen to 20 minut na ciebie czekałem.
-Widzisz, a dziś ja musiałam na ciebie czekać.
-Ale jakim cudem tak szybko wyszłyście?- dociekał.
-Nie ważne.
Gdy dotarliśmy do domu wykąpałam się i przebrałam. Włosy zakręciłam i pozwoliłam lokom opadać na ramiona. Makijaż zrobiłam naturalny i pomalowałam czarną kreskę nad oczami. Schodząc na dół zauważyłam Alka na kanapie.
-No proszę. Jaką mam piękną siostrę. Zaraz pomyślę, że ci zależy na tej kolacji- zaśmiał się.
-Głupek. Dobra odwieziesz mnie?- spytałam.
-Jasne.
Po 15 minutach byłam u Zbyszka. Wzięłam głęboki oddech i zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył mi w samych bokserkach.
-Zbyszek- odwróciłam wzrok.
-Wchodź- otworzył szeroko drzwi.
Usiadłam w salonie, a on poszedł się ubrać do sypialni. W całym mieszkaniu ładnie pachniało. Zastanawiałam się czy nie zatruję się jedzą potrawę zrobioną przez Zibiego, ale musiałam zaryzykować. Wrócił po chwili ubrany w czarne jeansy i granatową koszulę.
-To co szef kuchni poleca?- spytałam.
-Spaghetti.
-Ale się postarałeś- powiedziałam z sarkazmem.
Usiadł obok mnie na kanapie i przysunął się.
-Muszę ci coś powiedzieć- zaczął niepewnie.

Oddaje wam rozdział. Proszę komentujcie jak się podoba :)

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział XV

          Usiedliśmy na kanapie i opowiedziałam mu wszystko. Bałam się jego reakcji, bałam się, że mnie zostawi. Jednak przytulił mnie i głaskał po głowie.
-Spokojnie. Już nigdy nikt cię nie skrzywdzi. Obiecuję, a tego dupka jak dorwę to zabiję.
-Kocham cię- wyszeptałam.
-Ja też cię kocham- pocałował mnie.
Piotrek zachował się wspaniale. Niepotrzebnie się bałam. Teraz wiedziałam, że wybrałam najlepiej jak się dało. Miałam kochającego i cudownego faceta. Byłam szczęśliwa. Poczułam, że to ten odpowiedni. Wróciłam do domu i opowiedziałam Alkowi całe spotkanie.
-Mówiłem ci, że nie ma się czego bać.
-Wiem. Dobra zbierajmy się, bo spóźnimy się na trening- zakomunikowałam.
Wzięliśmy torby i pojechaliśmy na halę. Znów mieliśmy wspólny trening. Trenerzy dobrali nas w takie same pary jak ostatnio. Wolałam być z Pitem, ale musiałam przeboleć Zbyszka. Po 3- godzinnym treningu poszłam do szatni.
-Inia idziesz z nami na basen?- spytała Kaśka.
-Jasne, a kto jeszcze idzie?
-Ja, Anka i Aga. Może weźmiesz Alka?
-Jasne.
Gdy się przebrałam wyszłam przed halę i czekałam na brata. W międzyczasie pojawił się Pit z Kosą i Zibim.
-Piotrek!- zawołałam ukochanego.
Podszedł do mnie razem z kumplami.
-Wybieramy się na basen z dziewczynami idziesz z nami?- spytałam.
-Jasne.
-Ja też- powiedzieli równo ZB9 i Grzesiek.
-No dobra. To za godzinę pod rosirem- zakomunikowałam.
Za chwilę wyszedł Alek. Też chciał iść na basen, więc pojechaliśmy do domu po stroje i ręczniki, a potem na basen. Wszyscy już tam na nas czekali.
-Są i Achremowie- zaśmiał się Kosa.
Zauważyłam, że jest o jedną osobę za dużo. Igła musiał się wkręcić, ale nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie. Mogło być zabawnie. Kupiliśmy bilety i udaliśmy się do szatni. Założyłam na siebie swój czerwony strój i wyszłam z dziewczynami. O dziwo byłyśmy pierwsze.
-No tak, a niby dziewczyny siedzą tyle w szatni- zaśmiała się Kaśka.
-Słuchajcie. Zepnijmy się i potem wyjdźmy też pierwsze. Będziemy mogły się z nich pośmiać, że muszą się stroić i zajmuje im to więcej czasu niż dziewczynom- zaproponowałam.
-Jestem za- powiedziały wszystkie.
-Mamy czepki to nam się włosy nie zmoczą i nie będzie trzeba ich suszyć, a Alek szampon wziął, żeby je jeszcze umyć.
-To spokojnie wygramy- zaśmiała się Aga.
Wtedy wyszli chłopcy. Brat podbiegł i wepchnął mnie do basenu. Nie pozostałam mu dłużna i za nogę wciągnęłam go do wody. Zaczęła się walka. Gdy odczułam, że przegrywam wyswobodziłam się i zaczęłam uciekać. Pływałam szybciej od Alka i podpłynęłam do Pita. Schowałam się za ukochanym, a brat zrobił minę a la foch.
-To nie fair. Cały czas się za nim chowasz.
-Skoro mam za kim to to wykorzystuję.
-Dobra koniec- usłyszeliśmy Zbyszka- Kto się odważy stanąć ze mną do wyścigu?- wypiął dumnie pierś.
Wszyscy spojrzeli po sobie. Alek się do mnie uśmiechnął, złożył błagalnie ręce i pokazał, żebym poszła.
-Ja- odpowiedziałam.
-Ty?- zdziwił się- Proszę cię. Mi chodziło o któregoś z chłopaków. Nie będę się ścigał z dziewczyną.
-A co boisz się, że przegrasz?- mój brat się wtrącił.
-Ja? Nie chcę jej ośmieszyć.
-Zróbmy tak. Jak przegrasz podejdziesz przed treningiem do Kowala i poprosisz, żeby dał ci dodatkowe, trudne ćwiczenia- zaproponowałam- Oczywiście na wspólnym treningu
-Dobra, a jeśli ty przegrasz to się ze mną umówisz- dodał.
-Nawet nie próbuj- Pit w mgnieniu oka znalazł się koło atakującego.
-Ej to jej decyzja. Ja tylko proponuję.
-Inia nie zgadzam się.
-Piotrek to by była tylko kolacja w restauracji lub jakieś kino, a jak on przegra popatrzysz jak męczy się na sali.
-Wyraziłem się nie jasno- wtrącił się ZB9- kolacja u mnie w domu o 20.
-Nie ma mowy!- środkowy już nie wytrzymywał. Wzięłam go na bok.
-Kochanie- położyłam mu rękę na policzku- Kocham cię i nie zdradziłabym cię nigdy. Chcę mu dokopać. Wygram to. Proszę- pocałowałam go.
-Ale ja wiem jaki jest Zbyszek. To kobieciarz. Ufam ci, ale nie ufam jemu.
-Mówię ci, że wygram ten wyścig.
-No dobra, ale jeśli cię tknie to go zabiję.
Uśmiechnęłam się i stanęłam koło atakującego.
-Do startu, gotowi...- za sędziego robił Alek z jednej strony i Igła z drugiej- START!
Wskoczyłam do wody i płynęłam tak szybko jak tylko mogłam. Nie sprawdzałam gdzie jest Zbyszek. Gdy poczułam ścianę wynurzyłam się z wody i rozejrzałam.

Po przerwie oddaję wam rozdział. Piszcie jak się podoba :)

czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział XIV

-Nie prawda- powiedziałam gdy przestałam się śmiać- Miguel nic nie wiedział. W ogóle nie miał ze mną kontaktu od czasu wymiany. Znalazł mnie kilka dni temu. Zresztą po co ja się tłumaczę? Wynoś się!
-Będę walczył o ciebie. Nie spocznę póki mi nie wybaczysz- patrzył mi w oczy.
-Niedoczekanie twoje. Idź stąd. Ostatni raz mówię.
Posłusznie wyszedł, a ja zamknęłam za nim drzwi.
-Po telefon?- spytałam przyjaciela.
-Tak. Powiesz co mu zrobiłaś?
Westchnęłam. Usiedliśmy na kanapie i opowiedziałam mu całą sytuację.
-Nie dziwię się, że był wkurzony, ale zasłużył na to. Dobra. Jest dość późno ja się będę zbierać.
Pożegnaliśmy się i wyszedł. Następnego dnia czekałam na powrót Alka. Drużyna miała wrócić wieczorem. Strasznie mi się dłużył czas, szczególnie, że miałam dzień wolny. Posprzątałam i zrobiłam zapiekanki. W końcu usłyszałam otwieranie drzwi. Podeszłam do brata i go przytuliłam.
-Alek!
-Inia, bo mnie udusisz.
Puściłam go.
-Czy ja czuję zapiekanki?- zapytał uśmiechnięty.
-Tak- odwzajemniłam uśmiech- Myj ręce i chodź.
Po zjedzeniu usiedliśmy w salonie. Brat poszedł zostawić torbę i wrócił trzymając coś za plecami.
-Co tam masz?- spytałam.
Wyciągnął statuetkę MVP i wypiął dumnie pierś. Spodziewałam się tego i obok kanapy postawiłam swoje. Wyjęłam je i uśmiechnęłam się triumfalnie. Wystawił mi język i usiadł obok.
-Jestem z ciebie dumny- pocałował mnie w policzek.
-Ja z ciebie też. Coś słodkiego?
-A co masz?- ożywił się.
-Dwie ćwiartki torów na MVP.
-Mogłem się domyślić- zaśmiał się- Później. Teraz powiedz po co był tu Aleks?
-To długa historia- spuściłam głowę.
-Mamy czas.
-No dobra, ale obiecaj, że jak ci powiem nie zrobisz żadnego głupstwa.
-No dobra- wydawał się być zdezorientowany.
-Wszystko zaczęło się, gdy pojechałam na wymianę międzynarodową- nie wiedział do czego zmierzam- Do Serbii. Wszystko było dobrze. Ten rok był dla mnie czymś nowym. Poznałam dużo nowych ludzi. Miesiąc przed wyjazdem poszliśmy ze znajomymi do klubu. Tam spotkałam ich. Atanasijevica i Cupkovica. Zakochałam się w Aleksie- cały czas obserwowałam brata czekając na jego reakcję, ale na razie się powstrzymywał przed wybuchem- On okazywał mi zainteresowanie. Rozmawialiśmy, tańczyliśmy. Dobrze się czułam u jego boku. Często razem wychodziliśmy, spotykaliśmy się. W końcu dzień przed wyjazdem zrobiliśmy to. Spędziliśmy razem noc. To był mój pierwszy raz- łzy poleciały mi po policzku- Po tym podsłuchałam jego rozmowę przez telefon z Cupkovicem. Mówił, że wygrał zakład, że się przespaliśmy. Nie mogłam w to uwierzyć. Zaczęłam krzyczeć i się go pytać czy to prawda. Powiedział, że nic dla niego nie znaczę, że nic do mnie nie czuł i nigdy nie poczuje, że chodziło tylko o ten cholerny zakład- Alek zrobił się czerwony- Powiedziałam mu, że go nienawidzę i obiecałam mu, że kiedyś mnie nie pozna, że kiedyś będzie mnie cholernie kochał, ale wtedy będzie już za późno.
Patrzyłam na brata. Miał zamknięte oczy, a dłonie zaciśnięte w pięści, tak, że było mu żyły widać.
-Alek?
-Jak ja go dorwę- mówił przez zaciśnięte zęby- Przysięgam, że go zabije.
Otworzył oczy. Gdy zobaczył, że płaczę trochę się opanował i mnie przytulił. Wtuliłam się w jego tors.
-Ale czego on tu chciał?- dopytywał.
-Spełniłam obietnicę. Nie poznał mnie. Przyjechaliśmy tu i usiedliśmy na kanapie. Rozmawialiśmy. W końcu zdecydował się powiedzieć, że nie przyjechał tu na mecz. Powiedział, że chciał mnie zobaczyć i ze mną porozmawiać, a ja uznałam, że już przyszedł czas. Podsunęłam się do niego tak, że nasze usta prawie się stykały i spytałam czy mnie kocha. Powiedział, że nad życie i się spytał czy ja jego też to powiedziałam na ucho, że nie.
Potem opowiedziałam bratu resztę. Cały czas mnie przytulał. Opowiedziałam mu też o Miguelu i wczorajszej wizycie Aleksa.
-Musisz powiedzieć Piotrkowi- zakomunikował.
-Nie. Alek on nie może wiedzieć.
-Ale czemu?- nie rozumiał.
-Boję się, że jak się dowie to mnie zostawi.
-Inia. On nie jest taki. Kocha cię, zrozumie i będzie wspierał- popatrzył mi w oczy- Musi wiedzieć na wypadek gdyby ten dupek znów się pojawił- dodał.
Wiedziałam, że ma rację, ale nie umiałam sobie wyobrazić jak mówię o tym środkowemu. Jednak musiałam to zrobić. Następnego dnia o 12 stałam przed jego drzwiami. Otworzył mi i się uśmiechnął
-Kochanie jaka miła niespodzianka- pocałował mnie i wpuścił- Coś się stało?- spytał gdy zobaczył, że nie mam zbyt wesołej miny.
-Musimy porozmawiać. 

Rozdział dodałam dziś, bo ktoś mnie o to bardzo prosił. Chciałam jeszcze do jutra potrzymać was w niepewności, ale nie wyszło. Komentujcie jak się podoba, bo jestem tego bardzo ciekawa :) 

środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział XIII

         Odłożyłam telefon i poszłam pod prysznic. Następnie wysuszyłam włosy, ubrałam się i spakowałam na mecz. Jak Alek wróci powiem mu całą prawdę. Nie będę owijać w bawełnę. Opowiem co zrobił mi Aleks i co ja zrobiłam. Ktoś zadzwonił do drzwi. Pomyślałam, że jak to ten dupek to chyba mnie coś trafi. Jednak był to Miguel.
-Cześć. Wchodź- powiedziałam.
-Cześć. Co on tu robił? Czego od ciebie chciał?- spytał bez zbędnych wstępów.
-Przyjechał mnie zobaczyć i pogadać. Mówił, że kocha mnie ponad życie- uśmiechnęłam się.
-Co mu zrobiłaś?
-Ja? Nic? Powiedziałam tylko, że ja go nie kocham.
-Jasne. Musiałbym cię nie znać.
-Ale właściwie to właśnie tak było. Ujawniłam się. Dzięki, że pod halą się wycofałeś.
-Nie ma sprawy. Nie mógł mnie zobaczyć, bo by się domyślił.
-Dokładnie.
Spojrzałam na zegarek. Trzeba było się już zbierać.
-Podrzucisz mnie na halę?- spytałam.
-Jasne.
Ubrałam się, wzięłam torbę i pojechałam z Miguelem.

Alek:

      Czego Aleks może chcieć od Ingi? Przecież oni ledwo się znają. Nic z tego nie rozumiem. Obiecała, że jak wrócę to wszystko mi wyjaśni. Z rozmyśleń wyrwał mnie Pit.
-Alek co jest?
-Nie wiesz może co Atanasijević może chcieć od Ini?
-Nie. Czemu pytasz? Znowu był w Rzeszowie?
-Jak to znowu?
-No po naszym meczu ze Skrą nie wrócił ze wszystkimi do Bełchatowa tylko został. Spotkaliśmy go pod halą.
-Może się zakochał?- starałem się rozluźnić atmosferę, ale nie do końca mi to wyszło. Piotrek zrobił kamienną twarz i spuścił wzrok. Mogłem pomyśleć zanim coś takiego chlapnąłem- Spokojnie. Ona cię kocha.
-Wiem i nigdy w to nie będę wątpił, ale to, że ktoś może się w niej zakochać jest bardzo realne.
-No wiem. Dobra nie myśl o tym. Trzeba się na mecz zbierać- zakomunikowałem.
Mecz poszedł po naszej myśli. Udało się wygrać 3:1, a ja zostałem MVP. Ucieszyłem się, bo będę mógł się pochwalić siostrze i pokazać jej, że też dostałem statuetkę. Podszedłem do statystyka.
-Jak mecz dziewczyn?
-A już dawno 3:0 wygrały- machnął ręką.
-To super. A kto MVP?- spytałem zaciekawiony.
-Twoja siostra znowu została.
-Ale jak to? Dwa mecze z rzędu?- nie dowierzałem.
-70% w ataku, skończyła 21 piłek i miała 5 asów i 2 bloki. W sumie 28 punktów w trzysetowym meczu. To jest wynik.
-Fakt- opadła mi szczęka.
To rozgrywająca tylko na nią gra? Teraz mi dowali, że jej się udało dwie statuetki zdobyć, a mi jedną. Mimo wszystko cieszyłem się i byłem z niej dumny. Podszedłem do Pita.
-Kurde to dzisiejsze MVP nic mi nie da w rozmowie z Inią- westchnąłem.
-Czemu tak uważasz? Ona zdobyła wczoraj, ty dziś. Jest po równo.
-No właśnie nie. Ona też dzisiaj zdobyła.
-To super- ucieszył się.

Inga:

          Kolejna statuetka do kolekcji. Fajnie uczucie gdy cię doceniają, ale znów 1/4 tortu została i w sumie mam już w domu połowę. Alkowi i Pitowi wcisnę jak wrócą. Jest już dość późno. Chcę iść się wykąpać, gdy słyszę dzwonek do drzwi. Może Miguel przyjechał po telefon. Zostawił go u mnie gdy odwiózł mnie po meczu. Otwieram drzwi. Nawet nie zdążyłam zareagować. Aleks wszedł do domu nie pytając czy może.
-Co ty tu robisz?- wkurzyłam się.
-Musimy pogadać.
-Już gadaliśmy i miałam nadzieję, że jasno się wyraziłam.
Pokazałam mu na otwarte drzwi. Pokręcił głową na znak, że nie wyjdzie.
-Czego ty chcesz?- nie wytrzymywałam już.
-Kocham cię- powiedział tylko.
-A ja ciebie nie! Wynoś się!
Przez otwarte wciąż drzwi wszedł Miguel. Gdy Aleks go zobaczył zrobił zdziwioną minę.
-Co to znaczy?!- wkurzył się- Pomagał ci?!
-Oj Aleks- zaczęłam słodko- Nie denerwuj się. Złość piękności szkodzi, a ty nie masz z czym szaleć.
Razem z Miguelem zaczęliśmy się śmiać.
-Zaplanowaliście to razem- powiedział zdenerwowany.

Kochani oddaję wam kolejny rozdział. Proszę komentujcie, bo jestem bardzo ciekawa co myślicie :)

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział XII

        Odsunęłam się od niego. Miał zdezorientowany wzrok, a ja patrzyłam jak cierpi. Nadszedł momenty, by się ujawnić.
-I obiecuję ci, że kiedyś mnie nie poznasz, że kiedyś będziesz mnie cholernie kochał, ale wtedy będzie już za późno- każde słowo mówiłam wyraźnie patrząc na jego coraz bardziej cierpiącą twarz.
-To ty- udało mu się tylko powiedzieć.
-Tak to ja. Ta sama, którą upokorzyłeś, ta sama, którą wykorzystałeś. I co opłaciło się?- widziałam jak każde moje słowo rani go niczym sztylet, ale nie przejmowałam się tym. Wtedy, w Serbii jego słowa były dla mnie tym samym.
Nie umiał nic powiedzieć, za to ja miałam dużo sił. Napawałam się owocem zemsty. Nigdy więcej żadnej dziewczynie tego nie zrobi, byłam pewna.
-Obiecałam ci, że mnie nie poznasz. Dotrzymałam słowa. Obiecałam ci, że będziesz mnie kochał. Dotrzymałam słowa. I obiecałam też, że będzie wtedy za późno. Jest.
-Inia. Proszę cię. Wyjaśnię ci.
-Nie ma czego. Nie chcę cię słuchać. Nie uwierzę w żadne twoje słowo. Wracaj do Bełchatowa. Tu nie masz czego szukać.
-Nie wyjadę dopóki ci tego nie wyjaśnię.
-Czy ja mówię po chińsku? Wynoś się i nie wracaj!
-Nie. Kocham cię.
-Wiem. O to mi chodziło. Ja też cię kochałam, ale ty zniszczyłeś tą miłość, a była taka piękna, taka czysta, bezwarunkowa. Ty zmieniłeś ją w nienawiść. Wiesz dzięki czemu się podniosłam?- nie czekałam na odpowiedź- Udało mi się wyjść z dołka, bo wiedziałam, że kiedyś mi za to zapłacisz. I doczekałam się. Powiedz, jak to jest? Wiedzieć, że kocha się kogoś kto nigdy tego nie odwzajemni?
-Inga- miał zdesperowany głos- To nie prawda. Ty mnie nie nienawidzisz. Wciąż mnie kochasz.
-Marzysz. Nigdy już nie będę cię kochać. Wystarczyło, że kiedyś byłam taka głupia, żeby się w tobie zakochać. Teraz mam Piotrka. Jest szczery, miły, kochany. Twoje przeciwieństwo- wzięłam do ręki gazetę i wyciągnęłam z niej zdjęcie- Weź je. Nie chce mieć nic co jest związane z tobą.
Wziął i popatrzył na fotografie. Potem przeniósł wzrok na mnie.
-To nie była moja wina to Kostek- nie dałam skończyć.
-Co Kostek?! Miałeś własny rozum! On nie mógł cię do niczego zmusić! Zachowałeś się jak ostatnia świnia!
-Wiem. Przepraszam. Proszę wybacz mi. Każdego dnia tego żałuję.
-Chyba nie myślisz, że ci uwierzę. Nigdy ci tego nie wybaczę. Potraktowałeś mnie jak- tym razem to on nie dał mi skończyć.
-Nie mów tak!
Nim się zorientowałam znalazł się przy mnie i próbował pocałować. Odepchnęłam go i dałam w twarz.
-Nigdy więcej tego nie próbuj- powstrzymywałam się przed wybuchnięciem płaczem- Idź i nie wracaj więcej.
Rzuciłam mu kurtkę i otworzyłam drzwi. Bez słowa ubrał się, a potem wyszedł. Zamknęłam drzwi. Poszłam do salonu, usiadłam na kanapie i schowałam twarz w dłoniach. Nie poczułam jak po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-Stop- powiedziałam sama do siebie- Nie można płakać przez takiego dupka.
Otarłam łzy. W tym momencie zadzwonił telefon. Alek.
-Cześć brat. Co tam?
-Cześć Inia. Nie najlepiej. Przegraliśmy wczoraj.
-Wiem, ale dziś wygracie.
-Nie ma innej opcji- zaśmiał się- Gratuluję wygranej i nagrody MVP. Jestem z ciebie dumny.
-To zrób coś dzisiaj, żebym ja też mogła to powiedzieć o tobie- zaśmiałam się.
-Takie małe, a takie wredne- powiedział.
-O przepraszam. Jakie małe? Mam metr osiemdziesiąt.
-Dla mnie zawsze będziesz moją malutką siostrzyczką- zaśmiał się. Usłyszałam śmiech chłopaków w tle.
-I kto tu jest wredny?
-Oj tam, nie przesadzaj. Chłopaki cię pozdrawiają- dodał.
-Też ich pozdrów. Znów gramy o tej samej godzinie i nie będę mogła oglądać twoich zmagań z piłką.
-Ani ja twoich, ale powtórek pewnie będzie tyle,że się naoglądamy za wszystkie czasy.
-Znając życie to masz racje. Dobra ja kończę. Muszę się jeszcze wykąpać po treningu i na mecz przygotować.
-Ale przecież trening już dawno skończyłaś. Nie zdążyłaś się wykąpać?- zdziwił się.
-Zdążyłabym, gdybym nie miała niespodziewanego gościa. Prosto z Bełchatowskiej hali.
-Co? Kto u ciebie był?
-Atanasijević.
-Ale czego on od ciebie chciał?
-Powiem ci jak wrócisz ok?
-Dobra, niech będzie.


Jestem mega szczęśliwa po wygranej Resovii. Oddaję wam rozdział. Proszę komentujcie ;)

sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział XI

         Stoję przed halą w Rzeszowie. Inga powinna właśnie kończyć trening. Po chwili wychodzi i staje jak zamurowana. Spogląda nerwowo w bok. Patrze w tę samą stronę. Jakiś chłopak tylko idzie. Nie rozumiem co ją tak zdenerwowało. Podchodzę do niej.
-Cześć- zaczynam.
-Cześć. Niedługo pomyślę, że za mną łazisz.
-A jakby tak było to co byś zrobiła?- pytam pewny siebie.
-Powiedziałabym Pitowi lub Alkowi, a oni by cię już do pinu doprowadzili.
-Powiedz mi. Dlaczego ty z nim jesteś?
-A to już chyba nie jest twoja sprawa.
-Skąd wiesz? Może moja.
Patrzy na mnie jak na idiotę. Muszę to jakoś odkręcić.
-To znaczy. Moim zdaniem nie pasujecie do siebie. Ty taka śmiała i odważna, a on taki cichy.
-Skąd wiesz jaki jest? Rozmawiałeś z nim kiedyś? Na meczach każdy zachowuję się inaczej niż prywatnie.
Nie wiem co powiedzieć. Zupełnie inaczej zaplanowałem to spotkanie.
-Może cię gdzieś podwieźć?- chwytam się ostatniej deski ratunku.
Znów spogląda w bok. Jednak za chwilę patrzy na mnie.
-Jasne czemu nie.
Zadowolony otwieram jej drzwi. Wsiada i rzuca torbę na tylne siedzenie. Mogłem ją od niej wziąć. Kurde, kolejna gafa. Przez całą drogę kieruje mnie gdzie mam jechać. W końcu podjeżdżamy pod dom. Wysiadam, otwieram jej drzwi i wyjmuję torbę.
-Dzięki- chcę ją przejąć ode mnie.
-O nie. Zaniosę. Może zasłużę na herbatę.
-Jak chcesz- odpowiada sucho.
Wchodzimy do środka. Udało się. Jestem u niej w domu. Kładę torbę i rozbieram się.

Inga:

            Po co on tu przyjechał? Jest aż tak zakochany? Teraz to nie ważne. Położył torbę i się rozebrał.
-Idę się spakować na mecz. Tylko nic nie zepsuj- zastrzegłam.
-Ja? No co ty. Nie ufasz mi?- zarobił słodkie oczka. No tak jego najlepszy numer.
-Nie- odpowiedziałam i udałam się do pokoju.
Wypakowałam rzeczy treningowe i spakowałam meczowe. Już miałam schodzić na dół, ale podeszłam do szafki i otworzyłam szufladę. Wyciągnęłam jedyne zdjęcie z NIM jakie miałam. Wzięłam pierwszą lepszą gazetę, wsadziłam do niej fotografię i zeszłam na dół.
-Planujesz jakieś czytanie?- zaśmiał się.
-Nie. Potem zobaczysz. Można wiedzieć po co tu przyjechałeś?
-No cóż. Chciałem cię wspierać na meczu. Wiem, że twój chłopak i brat są w Bydgoszczy, więc pomyślałem- przerwałam mu.
-To więcej nie myśl. Bez wsparcia wygrałyśmy wczoraj mecz, a ja zostałam MVP. Nie potrzebuję tego.
-Wiem. Grasz świetnie.
Zbliżył się do mnie. Wiedział co chce zrobić i szybko się odsunęłam. Usiedliśmy na kanapie. Był zakłopotany. Miło patrzyło się na jego wysiłki. Nie przynosiły one co prawda żadnego skutku, bo kochałam Piotrka, ale wiedziałam, że podobam się facetom. Patrzył na swoje ręce. Trudno było wyczuć o czym myśli. Może zrobiło mu się głupio, że chciał mnie pocałować. Obserwowałam każdy jego ruch, żeby czegoś nie przeoczyć. Nie mogłam się dać z zaskoczenia pocałować, albo przytulić. Musiałam mieć wszystko pod kontrolą. W końcu popatrzył na mnie. Podsunął się bliżej i wziął mnie za ręce.
-Inia. Nie przyjechałem tu na mecz- zaczął.
-Nie mów- powiedziałam ironicznie- Ciężko się było domyślić.
-Proszę cię daj mi skończyć.
-Proszę. Oddaję ci głos.
Popatrzył na mnie spode łba, ale nie przejęłam się tym. Czy ktoś powiedział, że będę ułatwiać mu zadanie? Raczej nie.
-Chciałem cię zobaczyć. Porozmawiać.
Był coraz bliżej. Za blisko. Uznałam, że to już czas. Nadarzyła się najlepsza okazja. Przysunęłam się do niego tak, że nasze usta dzieliły milimetry.
-Kochasz mnie?- spytałam zmysłowo.
-Bardzo- miał drżący głos.
-Jak bardzo?- przysunęłam swoje usta jeszcze bliżej jego.
-Ponad życie- na to czekałam- A ty mnie?- wydawał się być już bardzo pewny siebie.
Uśmiechnęłam się i szepnęłam mu na ucho.
-Nie.


Spodziewaliście się takiego obrotu zdarzeń? Komentujcie :)