wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział XXI

       W Sopocie wygrałyśmy 3:1. Cieszyłam się z tego bardzo. Zagramy w finale! Jak tylko mecz się skończył pobiegłam do szatni. Razem z dziewczynami przebrałyśmy się i pojechałyśmy do hotelu. Chłopaki również wygrali 3:1. Spakowałyśmy się i wyjechałyśmy do Rzeszowa. Chciałyśmy być na drugim meczu Resoviaków. Podróż była długa, ale dobrze się bawiłyśmy w autokarze. Grałyśmy w karty, śpiewałyśmy. Nim się obejrzałyśmy byłyśmy w Rzeszowie. Wzięłam taksówkę i pojechałam do domu. Po cichu weszłam. Usłyszałam śpiew brata i mało brakowała, a wybuchnęłabym śmiechem, jednak powstrzymałam się, wyciągnęłam telefon i udałam się do kuchni skąd dochodził głos Alka. Nieudolnie starał się tańczyć i śpiewać. Wszystko nagrałam. Gdy skończyła się piosenka wyłączyłam nagrywanie i wybuchnęłam śmiechem.
-Inia!- brat podbiegł i zaczął mnie przytulać- Gratuluję finału.
-Dzięki. Ja tobie wygranego meczu. Specjalnie przyjechałyśmy, żeby wam kibicować. Udało nam się ubłagać trenera na wcześniejszy powrót.
-Super. Czekaj- powiedział i wybiegł.
Po chwili wrócił. Miał coś za plecami. Wyciągnął swoją koszulkę i mi podał.
-A ty w czym będziesz grał?- spytałam.
-Dziś w czarnych wychodzimy na boisko. Pasiak jest twój. Wyprany i wysuszony.
-Niech będzie. Założę go.
-No i super- przytulił mnie.
-Alek udusisz mnie- udało mi się powiedzieć. Brat puścił mnie. Gdy zobaczyłam jego uśmiech od razu sama się uśmiechnęłam- Dobra ja idę się rozpakować.
-Czekaj zaniosę ci walizki na górę.
-Dzięki.
Na górze szybko wyciągnęłam z walizki nagrodę MVP i pomachałam nią Alkowi przed nosem.
-No nie! Ty sama jesteś na boisku?
-Sama nie, ale najlepsza- zaśmiałam się- Bierz ze mnie przykład.
-Ja ci dam.
Nim się obejrzałam leżałam na podłodze, a Alek na mnie. Łaskotał mnie, a ja zwijałam się ze śmiechu, jednak nie dawałam za wygraną i starałam się go z siebie zrzucić. Zamiast się bronić też zaczęłam go łaskotać. Powoli tracił siły i teraz to ja leżałam na nim. W końcu przestaliśmy walczyć i wybuchnęliśmy śmiechem.
-Kocham cię braciszku- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-A ja ciebie siostrzyczko.
Wyszedł, a ja w rozpakowałam się. Zadzwonił mi telefon. Pit.
-Cześć kochanie- przywitałam się słodko.
-Cześć skarbie. Gratuluję moja ty MVP.
-A dziękuję- zaśmiałam się- Ja tobie wygranego meczu.
-Dziękuję. Chciałbym, żebyś ze mną teraz była.
-A gdzie jesteś?- spytałam.
-Pod twoim domem. Z Alkiem musimy mecz obgadać- usłyszałam dzwonek.
Wybiegłam z pokoju. Brat już był przy drzwiach.
-Alek- szepnęłam. Spojrzał na mnie zdziwiony- Mnie tu nie ma.
-Ok- uśmiechnął się.
-Halo, Inia jesteś?- usłyszałam Piotrka w telefonie.
-Jestem, jestem. A jak bardzo byś chciał, żebym była teraz z tobą?
Środkowy siedział w salonie na fotelu, a mój brat poszedł po coś do picia. Zakradłam się za fotel tak, żeby ukochany mnie nie zauważył.
-Najbardziej na świecie.
Pocałowałam go szybko w policzek.
-No to jestem- powiedziałam.
-Inia!- wstał i pocałował mnie- Kiedy wróciłaś?
-A jakieś 20 minut temu.
-Super! Będziesz na meczu. Załóż moją koszulkę- zrobił błagalne oczka.
-Eee- zacięłam się. Z kuchni wyszedł Alek.
-Nie ma szans. Już ubiera moją koszulkę.
-Ale twoje nazwisko ma przez cały sezon na plecach- zrobił naburmuszoną minę- Niech teraz moje ponosi i się przyzwyczai.
-Piotruś na razie nie mam do czego się przyzwyczajać- powiedziałam, ale potraktowali mnie tak, jakbym się nie odezwała.
-Racja- powiedział mój brat- Musi się zacząć przyzwyczajać. Inia możesz ubrać koszulkę Piotrka.
-Super- Nowakowski się ożywił- Przed meczem ci ją dam.
Spojrzałam na nich. Westchnęłam. Z dwoma wieżowcami nie wygram.
-No dobra. To ja was zostawię. Obgadajcie co chcecie.
-O nie- Pit złapał mnie z biodrach, pociągnął tak, że siedziałam mu na kolanach- Chcę się tobą nacieszyć- powiedział i pocałował mnie.
-Ej ja tu jestem- mój brat się włączył.
-Alek weź zobaczy czy cię nie ma w innym pokoju- zwróciłam się do niego.
-Zakochani, zakochani wszędzie- powiedział po białorusku, a ja się zaśmiałam.
-Co on powiedział?- zdziwił się środkowy.
-A czy to ważne?
-Nie- uśmiechnął się i znów mnie pocałował.
Pojechałam z bratem na halę. Wszyscy zawodnicy już byli.
-No Achremowie znów spóźnieni- Igła wyszedł nam naprzeciw.
-Ja nadal nie zapomniałem co zrobiłeś- brat posłał mu groźne spojrzenie, a Krzysiu jakby...skulił się? Matko co on zrobił?
-Alek powiesz mi o co chodzi?
-Szanowny pan Ignaczak z szanownym panem Kosokiem pomogli Bartmanowi wygrać wyścig z tobą.
-Co?!

Oddaję wam rozdział. Proszę komentujcie :)

2 komentarze:

  1. Zły Ignaczak i Kosok! Jak oni mogli! Teraz niech Inia im na wrzuca! Bez kary się nie obejdzie! Może nauczą się grać fair! Cały czas nie mogę uwierzyć, że to zrobili! Jestem ciekawa, czy Inia spotka się na/po meczu z Bartmanem i w ogóle. Taka ostra akcja! :D (bez skojarzeń;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawia mnie co zrobi Inga na meczu jak zobaczy Bartmana. ;) A Krzysiowi niech nic nie robi, bo go uwielbiam! ;) Pozdrawiam i czekam na kolejny! ;)

    OdpowiedzUsuń