sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział XI

         Stoję przed halą w Rzeszowie. Inga powinna właśnie kończyć trening. Po chwili wychodzi i staje jak zamurowana. Spogląda nerwowo w bok. Patrze w tę samą stronę. Jakiś chłopak tylko idzie. Nie rozumiem co ją tak zdenerwowało. Podchodzę do niej.
-Cześć- zaczynam.
-Cześć. Niedługo pomyślę, że za mną łazisz.
-A jakby tak było to co byś zrobiła?- pytam pewny siebie.
-Powiedziałabym Pitowi lub Alkowi, a oni by cię już do pinu doprowadzili.
-Powiedz mi. Dlaczego ty z nim jesteś?
-A to już chyba nie jest twoja sprawa.
-Skąd wiesz? Może moja.
Patrzy na mnie jak na idiotę. Muszę to jakoś odkręcić.
-To znaczy. Moim zdaniem nie pasujecie do siebie. Ty taka śmiała i odważna, a on taki cichy.
-Skąd wiesz jaki jest? Rozmawiałeś z nim kiedyś? Na meczach każdy zachowuję się inaczej niż prywatnie.
Nie wiem co powiedzieć. Zupełnie inaczej zaplanowałem to spotkanie.
-Może cię gdzieś podwieźć?- chwytam się ostatniej deski ratunku.
Znów spogląda w bok. Jednak za chwilę patrzy na mnie.
-Jasne czemu nie.
Zadowolony otwieram jej drzwi. Wsiada i rzuca torbę na tylne siedzenie. Mogłem ją od niej wziąć. Kurde, kolejna gafa. Przez całą drogę kieruje mnie gdzie mam jechać. W końcu podjeżdżamy pod dom. Wysiadam, otwieram jej drzwi i wyjmuję torbę.
-Dzięki- chcę ją przejąć ode mnie.
-O nie. Zaniosę. Może zasłużę na herbatę.
-Jak chcesz- odpowiada sucho.
Wchodzimy do środka. Udało się. Jestem u niej w domu. Kładę torbę i rozbieram się.

Inga:

            Po co on tu przyjechał? Jest aż tak zakochany? Teraz to nie ważne. Położył torbę i się rozebrał.
-Idę się spakować na mecz. Tylko nic nie zepsuj- zastrzegłam.
-Ja? No co ty. Nie ufasz mi?- zarobił słodkie oczka. No tak jego najlepszy numer.
-Nie- odpowiedziałam i udałam się do pokoju.
Wypakowałam rzeczy treningowe i spakowałam meczowe. Już miałam schodzić na dół, ale podeszłam do szafki i otworzyłam szufladę. Wyciągnęłam jedyne zdjęcie z NIM jakie miałam. Wzięłam pierwszą lepszą gazetę, wsadziłam do niej fotografię i zeszłam na dół.
-Planujesz jakieś czytanie?- zaśmiał się.
-Nie. Potem zobaczysz. Można wiedzieć po co tu przyjechałeś?
-No cóż. Chciałem cię wspierać na meczu. Wiem, że twój chłopak i brat są w Bydgoszczy, więc pomyślałem- przerwałam mu.
-To więcej nie myśl. Bez wsparcia wygrałyśmy wczoraj mecz, a ja zostałam MVP. Nie potrzebuję tego.
-Wiem. Grasz świetnie.
Zbliżył się do mnie. Wiedział co chce zrobić i szybko się odsunęłam. Usiedliśmy na kanapie. Był zakłopotany. Miło patrzyło się na jego wysiłki. Nie przynosiły one co prawda żadnego skutku, bo kochałam Piotrka, ale wiedziałam, że podobam się facetom. Patrzył na swoje ręce. Trudno było wyczuć o czym myśli. Może zrobiło mu się głupio, że chciał mnie pocałować. Obserwowałam każdy jego ruch, żeby czegoś nie przeoczyć. Nie mogłam się dać z zaskoczenia pocałować, albo przytulić. Musiałam mieć wszystko pod kontrolą. W końcu popatrzył na mnie. Podsunął się bliżej i wziął mnie za ręce.
-Inia. Nie przyjechałem tu na mecz- zaczął.
-Nie mów- powiedziałam ironicznie- Ciężko się było domyślić.
-Proszę cię daj mi skończyć.
-Proszę. Oddaję ci głos.
Popatrzył na mnie spode łba, ale nie przejęłam się tym. Czy ktoś powiedział, że będę ułatwiać mu zadanie? Raczej nie.
-Chciałem cię zobaczyć. Porozmawiać.
Był coraz bliżej. Za blisko. Uznałam, że to już czas. Nadarzyła się najlepsza okazja. Przysunęłam się do niego tak, że nasze usta dzieliły milimetry.
-Kochasz mnie?- spytałam zmysłowo.
-Bardzo- miał drżący głos.
-Jak bardzo?- przysunęłam swoje usta jeszcze bliżej jego.
-Ponad życie- na to czekałam- A ty mnie?- wydawał się być już bardzo pewny siebie.
Uśmiechnęłam się i szepnęłam mu na ucho.
-Nie.


Spodziewaliście się takiego obrotu zdarzeń? Komentujcie :)
 

2 komentarze:

  1. Kurde, nic do niego nie czuje? W sumie trochę szkoda, ale sądzę, że on chyba tak łatwo nie odpuści

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! brak mi słów! czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń