Stoję
przed halą w Rzeszowie. Inga powinna właśnie kończyć trening. Po
chwili wychodzi i staje jak zamurowana. Spogląda nerwowo w bok.
Patrze w tę samą stronę. Jakiś chłopak tylko idzie. Nie rozumiem
co ją tak zdenerwowało. Podchodzę do niej.
-Cześć-
zaczynam.
-Cześć.
Niedługo pomyślę, że za mną łazisz.
-A
jakby tak było to co byś zrobiła?- pytam pewny siebie.
-Powiedziałabym
Pitowi lub Alkowi, a oni by cię już do pinu doprowadzili.
-Powiedz
mi. Dlaczego ty z nim jesteś?
-A
to już chyba nie jest twoja sprawa.
-Skąd
wiesz? Może moja.
Patrzy
na mnie jak na idiotę. Muszę to jakoś odkręcić.
-To
znaczy. Moim zdaniem nie pasujecie do siebie. Ty taka śmiała i
odważna, a on taki cichy.
-Skąd
wiesz jaki jest? Rozmawiałeś z nim kiedyś? Na meczach każdy
zachowuję się inaczej niż prywatnie.
Nie
wiem co powiedzieć. Zupełnie inaczej zaplanowałem to spotkanie.
-Może
cię gdzieś podwieźć?- chwytam się ostatniej deski ratunku.
Znów
spogląda w bok. Jednak za chwilę patrzy na mnie.
-Jasne
czemu nie.
Zadowolony
otwieram jej drzwi. Wsiada i rzuca torbę na tylne siedzenie. Mogłem
ją od niej wziąć. Kurde, kolejna gafa. Przez całą drogę kieruje
mnie gdzie mam jechać. W końcu podjeżdżamy pod dom. Wysiadam,
otwieram jej drzwi i wyjmuję torbę.
-Dzięki-
chcę ją przejąć ode mnie.
-O
nie. Zaniosę. Może zasłużę na herbatę.
-Jak
chcesz- odpowiada sucho.
Wchodzimy
do środka. Udało się. Jestem u niej w domu. Kładę torbę i
rozbieram się.
Inga:
Po
co on tu przyjechał? Jest aż tak zakochany? Teraz to nie ważne.
Położył torbę i się rozebrał.
-Idę
się spakować na mecz. Tylko nic nie zepsuj- zastrzegłam.
-Ja?
No co ty. Nie ufasz mi?- zarobił słodkie oczka. No tak jego
najlepszy numer.
-Nie-
odpowiedziałam i udałam się do pokoju.
Wypakowałam
rzeczy treningowe i spakowałam meczowe. Już miałam schodzić na
dół, ale podeszłam do szafki i otworzyłam szufladę. Wyciągnęłam
jedyne zdjęcie z NIM jakie miałam. Wzięłam pierwszą lepszą
gazetę, wsadziłam do niej fotografię i zeszłam na dół.
-Planujesz
jakieś czytanie?- zaśmiał się.
-Nie.
Potem zobaczysz. Można wiedzieć po co tu przyjechałeś?
-No
cóż. Chciałem cię wspierać na meczu. Wiem, że twój chłopak i
brat są w Bydgoszczy, więc pomyślałem- przerwałam mu.
-To
więcej nie myśl. Bez wsparcia wygrałyśmy wczoraj mecz, a ja
zostałam MVP. Nie potrzebuję tego.
-Wiem.
Grasz świetnie.
Zbliżył
się do mnie. Wiedział co chce zrobić i szybko się odsunęłam.
Usiedliśmy na kanapie. Był zakłopotany. Miło patrzyło się na
jego wysiłki. Nie przynosiły one co prawda żadnego skutku, bo
kochałam Piotrka, ale wiedziałam, że podobam się facetom. Patrzył
na swoje ręce. Trudno było wyczuć o czym myśli. Może zrobiło mu
się głupio, że chciał mnie pocałować. Obserwowałam każdy jego
ruch, żeby czegoś nie przeoczyć. Nie mogłam się dać z
zaskoczenia pocałować, albo przytulić. Musiałam mieć wszystko
pod kontrolą. W końcu popatrzył na mnie. Podsunął się bliżej i
wziął mnie za ręce.
-Inia.
Nie przyjechałem tu na mecz- zaczął.
-Nie
mów- powiedziałam ironicznie- Ciężko się było domyślić.
-Proszę
cię daj mi skończyć.
-Proszę.
Oddaję ci głos.
Popatrzył
na mnie spode łba, ale nie przejęłam się tym. Czy ktoś
powiedział, że będę ułatwiać mu zadanie? Raczej nie.
-Chciałem
cię zobaczyć. Porozmawiać.
Był
coraz bliżej. Za blisko. Uznałam, że to już czas. Nadarzyła się
najlepsza okazja. Przysunęłam się do niego tak, że nasze usta
dzieliły milimetry.
-Kochasz
mnie?- spytałam zmysłowo.
-Bardzo-
miał drżący głos.
-Jak
bardzo?- przysunęłam swoje usta jeszcze bliżej jego.
-Ponad
życie- na to czekałam- A ty mnie?- wydawał się być już bardzo
pewny siebie.
Uśmiechnęłam
się i szepnęłam mu na ucho.
-Nie.
Spodziewaliście się takiego obrotu zdarzeń? Komentujcie :)
Kurde, nic do niego nie czuje? W sumie trochę szkoda, ale sądzę, że on chyba tak łatwo nie odpuści
OdpowiedzUsuńŚwietne! brak mi słów! czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuń