Byłem
zły. Trener nie pozwolił mi wziąć kilku dni wolnego, żeby
pojechać po Ingę. Na treningu starałem się robić wszystko jak
najlepiej, bo miałem nadzieję, że dzięki temu dostanę wolne.
Jednak nie udało się. Myślałam nawet, żeby bez zgody wyjechać,
ale Kosa mnie powstrzymał.
-Pit
słuchaj może Kurek po nią podjedzie?- wymyślał coraz to nowe
plany, ale akurat ten przypadł mi do gustu.
-W
końcu gadasz do rzeczy- od razu chwyciłem za telefon.
Wybrałem
numer i czekałem. W końcu odebrał.
-Siema
Piter co tam?
-Hej
Siurak słuchaj mam do ciebie wielką prośbę- zacząłem.
-No
grubo się zaczyna. Gadaj o co chodzi?
-O
moją żonę.
-O
Ingę? A co z nią?
-Ona
jest w ciąży- zacząłem.
-Ooo
chłopie gratulację! No kto by pomyślał, że tak szybko tatusiem
zostaniesz!
-Tylko
jest mały problem. Aleks ją porwał do Włoch.
-Co?!
A to dupek!
-I
tu mam do ciebie prośbę. Mógłbyś ją zabrać od niego? Mi trener
nie pozwolił wyjechać, a przez tego kretyna wylądowała w
szpitalu.
-Ale
co się stało? Coś z dzieckiem?
-Właśnie
nic nie wiem. Pomożesz?
-Jasne.
-Dzięki.
Jestem ci wdzięczny.
-Spoko.
Nie zostawię Ini i dziecka. W końcu będę wujkiem- zaśmiał się.
Inga:
Leżałam
na sali w szpitalu. Brzuch już przestał mnie na szczęście boleć.
Lekarze badali mnie i co chwile coś ze sobą konsultowali. Byłam
zdenerwowana, bo nie wiedziałam co z moim dzieckiem. Wszyscy wyszli,
a ja zostałam sama. Poczułam łzy na policzku. Ktoś zapukał.
-Proszę-
powiedziałam.
Do
sali wszedł Aleks. Miałam ochotę dać mu w twarz, ale nie miałam
na to siły.
-Inia-
zaczął niepewnie.
-Wyjdź-
starałam się, żeby zabrzmiało to wrogo- Przez ciebie tu leże.
Jeśli coś się stało z dzieckiem to nigdy ci tego nie wybaczę!
-Proszę
nie mów tak- usiadł obok mojego łóżka.
-A
co ja mam mówić?- denerwowałam się- To wszystko twoja wina! Nie
wiem co ci przyszło do głowy, gdy zabrałeś mnie od Piotrka.
Myślałeś, że to coś zmieni? Że się dla ciebie rozwiodę? Będę
miała z Pitem dziecko o ile przez ciebie go nie stracę- dodałam.
-Nie
możesz go stracić. Nie pozwolę na to chociaż wolałbym, żebyś
to ze mną była w ciąży.
-Wiesz,
że mogło tak być?- spytałam- Gdybyś mnie wtedy tak nie
potraktował mogłabym być teraz twoją żoną, nosić pod sercem
twoje dziecko. Ale to już niemożliwe.
Wtedy
wszedł lekarz. Przeglądał jakieś kartki, a ja zaczęłam się
jeszcze bardziej denerwować. W końcu spojrzał na mnie i lekko się
uśmiechnął.
-Niech
się pani nie denerwuje. Z dzieckiem wszystko w porządku.
Odetchnęłam
z ulgą. Zobaczyłam, że Atanasijevićowi też ulżyło. Przeniosłam
wzrok na doktora.
-Nie
wolno się pani denerwować, ani przemęczać w tym głowa pani męża-
spojrzał na Aleksa, a ten się uśmiechnął.
-To
nie jest mój mąż- powiedziałam od razu- To osoba przez którą tu
leże. Mój mąż niedługo przyjedzie.
Był
zdziwiony, ale już nic nie powiedział o atakującym i znów zwrócił
się do mnie.
-Zatrzymamy
panią na obserwacji, ale jeśli wszystko będzie dobrze już jutro
pani stąd wyjdzie.
-Dziękuję
doktorze.
Gdy
wyszedł spojrzałam na Aleksa. Spuścił wzrok. Odwróciłam głowę
w drugą stronę. Poczułam rękę na policzku. Atakujący spojrzał
mi w oczy, a potem złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
Oddaję rozdział. Proszę komentujcie :)
Wszystko jakieś takie zagmatwane!
OdpowiedzUsuńKurde... Jakoś dziwnie tak...
Pozdr.