Przede
mną znajdowała się polana. Na jej środku leżał duży koc i
koszyk. Dookoła leżało kilka świeczek.
-Kochanie-
odwróciłam się do męża- Kiedy ty zdążyłeś to przygotować?
-Akurat
w tym pomógł mi Grzesiek- uśmiechnął się i mnie pocałował.
Usiedliśmy
na kocu i zaczęliśmy jeść. Było romantycznie. W końcu, gdy
zawartość koszyka zniknęła położyłam się, a koło mnie mój
mąż. Wtuliłam się w niego.
-Chciałabym,
żeby tak było zawsze- szepnęłam.
-Ja
też. Tylko dodałbym gromadkę dzieci biegającą wokół nas.
-Gromadkę?-
podparłam się na łokciu- Ile chcesz ich mieć?
-A
nie wiem. Z tróję na pewno.
-Oszalałeś-
zaśmiałam się- Kiedy ja mam je niby urodzić? Muszę wrócić do
zespołu.
-Damy
radę- mrugnął do mnie.
-Wariat.
Około
cztery miesiące później:
Siedziałam
podenerwowana w domu. W końcu przyszedł ten dzień. Dzień zemsty
za wyścig ze Zbyszkiem. Igła i Kosa niczego się nie spodziewali.
Miałam nadzieję, że ten kawał nam wyjdzie. Wtajemniczyliśmy cały
zespół. Wszyscy obiecali, że się nie wygadają, bo chcieli
zobaczyć to przedstawienie. Udało nam się zamontować kamerkę w
szatni. Wszystko miało odbyć się po treningu. Rano siedziałam i
jadłam śniadanie.
-Kochanie
zero nerwów- Piotrek mnie uspokajał- Idealnie to zagrasz-
uśmiechnął się- A my pośmiejemy się z min Krzyśka i Grześka.
-Wiem,
wiem. Ja się tylko boję, że nie powstrzymam śmiechu.
-No
to może być trudne, ale wierzę w ciebie.
-Dzięki.
-A
i koniecznie rzuć tekst typu „Krzysiu odbierz dziecko” ok?
-On
chyba zemdleje jeśli coś takiego usłyszy.
-O
to chodzi.
-Nie
uważasz, że trochę wredni jesteśmy?- spytałam.
-Zasłużyli
sobie. Zresztą jeden kawał to nic. Igła cały czas nam coś
wycina. Ostatnio podłożył trenerowi pierdzącą poduszkę na
spotkaniu z prezesem.
-Żartujesz?
-Nie,
ale uwierz potem nasz kochany libero tego żałował.
-Dodatkowe
ćwiczenia?
-Pięćdziesiąt
dodatkowych kółek.
-Uuu
też bym żałowała.
-Dobra
chyba będziemy się zbierać.
Pit
zmywał naczynia, a ja poszłam się przebrać. Ukochany wziął
torbę i mogliśmy jechać na halę. Po drodze się nie odzywałam.
Cały czas ustalałam jak mam to wszystko rozegrać. Pod podpromiem
zebrali się wszyscy siatkarze prócz naszych ofiar.
-Inia!-
zawołał Alek, podszedł i pocałował mnie w policzek- Gotowa?
-Powiedzmy.
-Dasz
radę- powiedział uśmiechnięty Jochen- Czas dopiec trochę
Krzysiowi za te jego ciągłe kawały.
-Igła
ostatnio ja był w sklepie z Jochenem podrzucił mu przy kasie z trzy
paczki prezerwatyw- pośpieszył z wyjaśnieniami Konar.
-Każde
z was już wkręcił?- spytałam siatkarzy.
Wszyscy
kiwali głową.
-Podrzucił
mi do torby sztucznego szczura, bo wiedział, że jak przychodzę to
żona mi z niej wyciąga rzeczy do prania- powiedział Grzyb.
-Mi
podrzucił swoje skarpetki. Myślałem, że nigdy ten smród nie
wywietrzeje- skarżył się Perłowski.
-Pff-
prychnął Penchev- Napisał list w moim imieniu do trenera, a było
w nim, że jest on niekompetentnym idiotą i, że nawet moja babcia
lepiej poprowadziłaby by trening od niego. Wiesz ile to odkręcałem?
-No
Krzysiu lubi robić kawały- powiedziałam.
-Lubi?
On to chyba uważa za jakieś powołanie- zabrał głos mój mąż-
Więc teraz trzeba mu się odpłacić.
Weszliśmy
na halę. Libero i środkowy już tam byli. Gdy zobaczyli nas
wszystkich lekko się zdziwili.
-A
co wy taką zgrają?
-A
samo wyszło- odpowiedział Alek.
Zostawiłam
ich i udałam się na salę. Trener siedział na krzesełkach i
przeglądał jakieś papiery. Podeszłam i usiadłam obok.
-Dzień
dobry- powiedziałam.
-O
witaj Iniu. Jak się sprawy mają?- on też był wtajemniczony we
wszystko.
-Bardzo
dobrze. Tylko miałabym prośbę. Mógłby trener ich dłużej
przytrzymać, żeby chłopaki zdążyli się przebrać i wyjść?
-Oczywiście-
uśmiechnął się.
-Dziękuję-
odwzajemniłam uśmiech.
-Mam
nadzieję, że po tym Igle przejdzie chęć wkręcania wszystkich.
Oszaleć można czasem- pokręcił z dezaprobatą głową.
-No
jak słyszałam o jego wyczynach to też tak uważam.
Na
salę weszli siatkarze i musieliśmy przerwać rozmowę. Trening
strasznie mi się dłużył. Chciałam już mieć to za sobą.
Chłopaki zostali podzieleni na dwie drużyny. Pit był z Alkiem,
Perłą, Igłą, Penchevem, Jochenem i Fabianem. Pierwszy set wygrali
25:22. Drugi niestety padł łupem przeciwników. Trzeci po zaciętej
końcówce wygrał zespół mojego męża. Czwarty to była
formalność. Podeszłam do Piotrka i pocałowałam go.
-Poganiaj
ich w tej szatni i daj mi znać jak wszyscy wyjdą- szepnęłam mu na
uch- Trener nie zatrzyma ich na długo.
-Ok
sprężymy się.
-Igła,
Kosa zostajecie!- zawołał trener.
-Ale
czemu? Myślałem, że pójdę coś wykręcić … to znaczy no
wykręcić numer do żony i zabrać ją na zakupy- starał się
wybrnąć jakoś.
-Zostajecie.
Musimy poćwiczyć wasze wystawy. Czasem się zdarza, że
rozgrywający nie może rozegrać i wtedy wy musicie coś z tą piłką
zrobić.
Niechętnie
wrócili na boisko i ćwiczyli. Obserwowałam ich. Dość dobrze im
to szło. Cały czas czekałam na sygnał męża. Już nie
wytrzymywałam. W końcu wszedł przebrany z torbą na salę i usiadł
obok mnie.
-Wszystko
gotowe- uśmiechnął się- Powodzenia- pocałował mnie i wyszedł.
Pokazałam
trenerowi, że może już skończyć. Odesłał zawodników do
szatni, a ja wzięłam głęboki oddech i ruszyłam za nimi. Weszłam
do szatni.
-O
Inia- powiedział uśmiechnięty Krzysiek- Co cię tu sprowadza?
-Pit
zostawił klucze. Nie widzieliście ich?
-Nie-
rozglądnęli się.
W
tym czasie tak jak się umówiliśmy trener zamknął szatnię.
-No
trudno. Jutro ich poszuka- podeszłam do drzwi i chwyciłam za
klamkę- Zamknięte.
-Co?-
zdziwił się Kosa i podszedł- Faktycznie. Igła zamknęli nas.
Gdy
oni zajmowali się drzwiami ja odsunęłam się i zaczęłam odgrywać
najlepszą rolę w moim życiu. Skuliłam się i udawałam, że mnie
brzuch boli.
-Inia
co jest?- w mgnieniu oka znalazł się przy mnie Grzesiek.
-Nie
wiem- starałam się brzmieć wiarygodne- Ja chyba rodzę.
-CO?!-
powiedzieli równo.
No udało się i jest kolejny. Mam nadzieję, że się podoba :) 15 komentarzy = nowy rozdział ;)
Haha xD genialne ^^ to się zdziwią :)
OdpowiedzUsuńHeh a A
OdpowiedzUsuńco Inia naprawde urodzi ?
Rozdział świetny. :)
OdpowiedzUsuńhahahahahahaha dobrze im tak :D To sie nam chlopaki przestraszą. Bardzo ciekawy rozdział, czekam na następny! Pozdrawiam :* /Malina
OdpowiedzUsuńhahaha ten rozdział jest naprawdę fajny :d
OdpowiedzUsuńczekam na następny
Wspaniały :3
OdpowiedzUsuńwiem ,że każdy ci to mówi ale powiem jeszcze raz FAJNIE piszesz / KASIA
OdpowiedzUsuńJEJCIU KOCHAM CZYTAĆ TO OPOWIADANIE :)
OdpowiedzUsuńAh ten Krzysiu i Grzesiu :D
OdpowiedzUsuńwspaniały czekam z niecierpliwością na następny / Zosia
OdpowiedzUsuńlubie , lubie , lubie czytać Twoje opowiadanie xD / Karooo
OdpowiedzUsuńInia jeszcze nie urodzi , co nie ?
OdpowiedzUsuńJeszcze Inga tam na prawde zacznie rodzić i co wtedy? O.o
OdpowiedzUsuńis very nice :)
OdpowiedzUsuńWspaniały / lena
OdpowiedzUsuńeeeeee no jest 15 a rozdziału nie ma :/ Dajesz ;D
OdpowiedzUsuńPiszesz nastepny !!!!
OdpowiedzUsuń