-Inia
błagam powiedz, że żartujesz!- lamentował Kosok- Nie możesz
teraz rodzić!
-Myślisz,
że to zależy ode mnie?
-Otwórzcie!
Błagam mamy tu rodzącą!- Krzysiek walił w drzwi i krzyczał z
desperacją w głosie.
Zaczęłam
głęboko oddychać, trzymałam się za brzuch i usiadłam. Wszystko
musiało wyglądać wiarygodnie. Krzyknęłam.
-Inia
błagam wytrzymaj- Grzesiek usiadł obok mnie i złapał za rękę-
Oddychaj- sam zaczął brać szybkie, głębokie wdechy.
-To
ja rodzę czy ty?
-Mam
nadzieję, że żadne z nas.
-Nadzieja
matką głupich … a no tak.
-Nawet
kiedy rodzi potrafi być złośliwa- naburmuszył się.
Libero
nadal dobijał się do drzwi, a ja znów krzyknęłam. Dobra czas
spełnić prośbę Piotrka. Zwróciłam się do Igły.
-Krzysiek
mam prośbę.
-Jaką?-
w mgnieniu oka znalazł się przy mnie.
-Odbierz
dziecko.
-Co?!-
jego mina była bezcenna- Ja nie mogę, nie dam rady- zaczął
chodzić nerwowo po szatni i łapał się za głowę- Inia proszę
przestań rodzić!
-Czy
ty się słyszysz?! Niby jak?!
Libero
rozglądnął się po pokoju. Widziałam, że obaj siatkarze są
strasznie zdenerwowani. Nawet zrobiło mi się ich przez chwilę żal.
Znów krzyknęłam, a oni popatrzyli na mnie z przerażeniem. Chciało
mi się śmiać.
-Grzesiek
ty odbierz dziecko- odezwał się w końcu Krzysiek
-Co?
O nie, nie, nie. Ciebie poprosiła, ty to zrobisz.
-Ja
nie umiem!
-A
ja umiem?!
Wtedy
do szatni weszli śmiejący się siatkarze. Ja też wybuchnęłam
śmiechem. Miny środkowego i libero były bezcenne. Wszyscy się z
nich śmiali. Odsunęłam się na bok, bo nie chciałam, żeby mnie
tam poturbowali i poczułam, że … wody mi odeszły. Byłam w
szoku, nie wiedziałam co robić. Nikt nie zwracał w tamtej chwili
na mnie uwagi, wszyscy dogadywali naszym ofiarom. Powoli trzymając
się za brzuch wyszłam na korytarz. Stał tam trener.
-No
Inia udało ci się.
-Nawet
trener nie wie jak bardzo- po tych słowach przyszedł skurcz i
krzyknęłam.
-Inga
co się dzieje?- zaniepokoił się.
-Wody
mi przed chwilą odeszły. Ja naprawdę zaczęłam rodzić.
-O
matko. Zawołam Pita.
Szybko
poszedł po mojego męża. Po chwili wrócił z Alkiem i środkowym.
Z ich min wywnioskowałam, że jeszcze nic nie wiedzą.
-Co
się dzieje?- spytał mój brat.
-Alek
ja rodzę.
-Co?!-
powiedzieli równo siatkarze.
Nim
się zorientowałam mąż wziął mnie na ręce i zaniósł do
samochodu. Widziałam, że się zdenerwował.
-Inia
spokojnie. Zaraz będziemy w szpitalu. Zobaczysz urodzisz pięknego,
zdrowego bobasa.
-Pit!-
przerwałam mu- Wkurzasz mnie tym gadaniem.
-Już
się zamykam, ale pomyśl. Wprowadziliśmy się już do nowego domu,
teraz pojawi się w nim dziecko.
-Piotrek!
-Już,
już.
Po
chwili byliśmy w szpitalu. Lekarze się mną zajęli i zawieźli na
porodówkę. Do sali wszedł środkowy.
-Kochanie
wszystko będzie dobrze. Będę przy tobie cały czas.
Wtedy
wszedł lekarz. Krzyczałam i strasznie mnie bolało. Trzymałam męża
za rękę i ją co chwilę mocno ściskałam.
-Proszę
przeć- usłyszałam doktora.
Znów
krzyczałam i głęboko oddychałam. Byłam cała mokra i zmęczona,
a nadal nie widać było końca. Miałam dość.
-Kochanie
dasz radę- Pit cały czas mi powtarzał.
Znów
lekarz mi kazał przeć. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami.
Pit:
-Inia?-
zdenerwowałem się- Inga co się dzieje?!
-Muszę
poprosić pana o wyjście- powiedział lekarz.
-Ale
co z moją żoną?!
-Proszę
wyjść!
Poszedłem
na korytarz. Nie miałem pojęcia co się stało. Siedział tam Alek,
gdy mnie zobaczył zerwał się.
-Urodziła?-
spytał.
-Nie-
usiadłem i schowałem głowę w kolanach.
-To
co się stało?
-Straciła
przytomność. Lekarze nie chcą mi nic powiedzieć.
-Co?
Siedzieliśmy
zdenerwowani na korytarzu. Nie umiałem usiedzieć i zacząłem
nerwowo chodzić po korytarzu. Po dwóch godzinach wyszedł lekarza.
Od razu do niego podbiegliśmy i zasypaliśmy pytaniami.
-Panie
doktorze co z moją żona?
-Co
z dzieckiem?- dopytywał Alek.
-Pani
Inga czuje się dobrze, chociaż jest zmęczona. Dziecko jest zdrowe
ma 54 centymetry i waży 3,1 kilograma.
-A
chłopiec czy dziewczynka?- chciałem wiedzieć.
-Dziewczynka.
Przepraszam muszę iść do pacjentów.
-Mam
córkę- ucieszyłem się- A mogę do niej wejść?- spytałem
lekarza.
-Jak
tylko przewiozą ją na salę to pielęgniarka powie panu, że może
pan wejść.
-Dziękuję.
Usiadłem
spokojnie na krzesełku i uśmiechnąłem się. Miałem z ukochaną
córkę. Chciałem już wziąć tę kruszynkę na ręce i ją
przytulić.
-Jestem
wujkiem- koło mnie usiadł uśmiechnięty Achrem.
-A
ja … ojcem.
Po
chwili przyszła pielęgniarka i zaprowadziła nas do sali, w której
leżała Inia. Uchyliłem drzwi i wzruszyłem się. Moja żona
trzymała na rękach naszą córkę. Podszedłem do nich i spojrzałem
na dziecko. Spojrzałem ukochanej w oczy i przejąłem od niej małą.
-Jest
cudowna. Dziękuję ci.
-Siostra-
Alek przytulił Inię- Masz cudowną córkę. Jak dacie jej na imię?
-Eliza
Kinga.
-Ładnie-
uśmiechnął się.
-A
skoro już tu jesteśmy to może … Pit- zawołała mnie.
-Tak?
-Chcielibyśmy
cię poprosić, żebyś został ojcem chrzestnym naszej córki.
-Pewnie,
że zostanę- ucieszył się- Mogę ją potrzymać?- zwrócił się
do mnie.
-Jasne.
Ostrożnie
przekazałem mu małą.
No i kolejny jest :) Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Jutro kończę gimnazjum i jestem szczęśliwa. Zostanie tylko pożegnanie klas trzecich, odbiór świadectwa i koniec tej męczarni!15 komentarzy = nowy rozdział.
O jak slodko !!!
OdpowiedzUsuńŚwietne ! Masz talent do pisania ;)
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się... :'(
OdpowiedzUsuńSlodko <3<3<3<3
OdpowiedzUsuńCuuudo ;** aż samej mi łzy poleciały ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział *.*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział *.*
OdpowiedzUsuńŁezka się w oku kręci :)
OdpowiedzUsuńZajebisty :)
OdpowiedzUsuńDalej :*
Rozdział zajebisty chce nastepny! :)
OdpowiedzUsuńOooooooo jak fajnie. Eliza Kinga ^^ Cudowny rozdział domyślałam się ze zacznie rodzic w szatni, świetny. Czekam na następny. Tez bym już chciała ta gim bazę skończyć a dopiero do 2 klasy pójdę :/ Pozdrawiam :* /Malina
OdpowiedzUsuńHow sweet :*** Następny, dajesz!!!!!!!
OdpowiedzUsuńswietny:)
OdpowiedzUsuńjak ja lubie cię czytać / kasia
OdpowiedzUsuńlubisz ja czytać czy jej bloga? /Malina
UsuńNo i Inga urodziła :d
OdpowiedzUsuńEj no jest 15 komentarzy a nowego rozdziału nie widać! ja wiem ze jest mecz, ale weź to spróbuj dodać dziś bo nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuń