sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział XL

-Obecnie złapałem cię, żebyś nie upadła i leżysz mi na kolanach- uśmiechnął się.
-Artiom wiesz, że nie o to mi chodzi. Co ty tu robisz? Przecież wyjechałeś jeszcze przede mną.
-Ale wróciłem i jak widzę ty też- uśmiechnął się- Zabieram cię do lekarza.
-Po co?
-Straciłaś przytomność.
-To tylko zawroty głowy. To normalne.
-Czyli normalne jest to, że w każdej chwili możesz zemdleć i będzie trzeba cię łapać?- zdziwił się.
-No jeszcze przez jakiś czas owszem.
W tym momencie zadzwonił mi telefon. Alek. Wzięłam głęboki oddech.
-Inga w końcu! Co się dzieje?!- nie zdążyłam nic powiedzieć.
-To normalnie jeszcze przez jakiś czas. Nie powiedziałeś nic Piotrkowi prawda?
-Nie, ale powinien o tym wiedzieć. Ma prawo to jego dziecko.
-Alek proszę nie mów mu- miałam błagalny głos- Dziś gracie mecz. On nie może się denerwować.
-No dobra, ale wiedz, że zaraz po meczu jadę do ciebie.
-Ok- wysiliłam się na lekki uśmiech.
Rozłączyłam się i spojrzałam na Artioma. Pamiętałam jak kiedyś byliśmy razem. To było już po mojej przygodzie z Aleksem w Serbii. Tylko jemu po tym wszystkim zaufałam. Byliśmy przyjaciółmi i pomagał mi. Między innymi dzięki niemu się podniosłam. Wiedział o tym co się stało i widział jak po tym traktuję chłopaków. On był wyjątkiem, bo się przyjaźniliśmy. Uznawałam go tylko za przyjaciela i nie sądziłam, że między nami coś może być. Jednak los lubi płatać figle i któregoś dnia wyznał mi, że się we mnie zakochał. Nie wiedziałam co robić, bo nie chciałam go stracić. W końcu zgodziłam się i zostałam jego dziewczyną, ale nie byliśmy normalną parą. Trzymaliśmy się za rękę, chodziliśmy do kina, ale rzadko pozwalałam się pocałować. Ja bardziej traktowałam go jak przyjaciele niż chłopaka. Często mi to wyrzucał, a ja zdałam sobie sprawę, że nasza przyjaźń już się skończyła i nie wróci. Długo jeszcze wytrzymywałam, ale w pewnym momencie nie dałam rady. Gdy Alek zaproponował mi przenosiny do Rzeszowa od razu się zgodziłam i poszłam powiedzieć o tym Artiomowi. Gdy się dowiedział był zły i sam postanowił wyjechać. Po zerwaniu nie odzywaliśmy się do siebie, anie nie widzieliśmy się, aż do dziś.
-Powiesz mi, dlaczego wróciłeś i kiedy?- spytałam.
-Wróciłem dwa dni temu. Zwolnili mnie z pracy, bo redukowali etaty. Nie miałem po co tam zostawać. Rodziny nie miałem, więc wróciłem, a ty? Co tu robisz?
-Przyjechałam, bo mama jest w szpitalu. Jakiś dupek potrącił ją na przejściu i uciekł.
-O matko. Ale z tobą też nie jest dobrze. Zemdlałaś. Powinnaś iść do lekarza.
-Nie muszę. To normalne. Jestem w ciąży.
-W ciąż?- zdziwił się- Nie miałem pojęcia. A kto jest ojcem dziecka?
-Mój maż.
-Wyszłaś za mąż?
-Jak widać- pomachałam mu przed nosem obrączką- Czemu się tak dziwisz?
-Bo myślałem, że już nie zaufasz żadnemu facetowi. Mi nie ufałaś, chociaż byliśmy przyjaciółmi.
-Jako przyjacielowi ufałam ci, ale nie jako chłopakowi. Nie pasowaliśmy do siebie.
Znów zadzwonił mi telefon. Tym razem dzwonił tata. Szybko odebrałam.
-Tato co z mamą?
-Inia przyjeżdżaj. Jest w stanie krytycznym.
-Za chwilę będę.
Po policzku poleciały mi łzy. One nie może umrzeć. Przecież zostanie babcią. Musiała zobaczyć wnuka, albo wnuczkę.
-Co się dzieje?
-Mama umiera. Zawieziesz mnie do szpitala?
-Jasne. Chodź.
Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Nie umiałam powstrzymać łez. To wszystko mnie przytłaczało i czułam się coraz gorzej. Co chwila kręciło mi się w głowie, jednak nie dawałam tego po sobie poznać, bo nie chciałam, żeby tato martwił się jeszcze o mnie. Po meczu zadzwonił Alek.
-Inia co z mamą?
-Źle. Kiedy będziesz?
-Już jestem w drodze. A jak ty się czujesz?
-Już dobrze- skłamałam.

Alek:

     Przed wyjazdem długo zastanawiałem się czy powiedzieć Piotrkowi o tym, że Inia zemdlała. W końcu uznałem, że powinien wiedzieć. Poprosiłem go, żeby po meczu przyszedł do mnie.
-Czemu chciałeś się spotkać po meczu?
-Musimy pogadać o Ini.
-O co chodzi?- zaniepokoił się.
-Może to nic poważnego. Nie wiem, ale uznałem, że powinieneś wiedzieć.
-Mów w końcu!- denerwował się.
-Zemdlała dziś.
-Co?! Jej nie wolno się denerwować! Jadę do niej. Muszę się nią zająć.
-Pit trener nie puści nas obu, a już mi pozwolił jechać. Obiecuję ci, że zrobię wszystko, żeby się nie denerwowała.
-Zadzwonię do niej- już wyciągał telefon.
-Nie! Obiecałem, że nic ci nie powiem. Ona nie może wiedzieć, że się wygadałem.
-No dobra, ale informuj mnie, jeśli coś będzie nie tak.
-Jasne.
Pożegnaliśmy się, a potem spakowałem się i pojechałem. Chciałem jak najszybciej znaleźć się przy mamie, Ini i tacie. Jechałem długo, ale w końcu byłem pod szpitalem. Wbiegłem na korytarz i zobaczyłem tatę.
-Alek- przytulił mnie.
-Cześć tato. Co z mamą?
-Jest w bardzo złym stanie.
-Można do niej wejść?
-Lekarze nie pozwalają na razie.
-A gdzie Inga?- rozglądnąłem się, ale jej nigdzie nie widziałem.
-Poszła to toalety. Źle wygląda. Jest cała blada.
-Tato jej nie wolno się denerwować jest w ciąży.
Wtedy pojawiła się Inia. Podbiegła do mnie i mnie przytuliła. Ojciec miał rację. Była strasznie blada.
-Jak się czujesz?- spytałem.
-Jest ok.
-Znam cię i widzę, że kłamiesz.
Spojrzała czy tata nas nie słucha i zaciągnęła mnie do krzesełek.
-Alek może trochę kręci mi się w głowie, ale to normalne w tym miesiącu ciąży.
Przytuliłem ją.
-Niech będzie, ale jak poczujesz się gorzej mówisz mi i odwożę cię do domu.
-No dobra, ale wszystko jest dobrze.
Czekaliśmy na lekarza. Inga co chwila latała do toalety. Rozumiałem, że kobiety w ciąży muszą chodzić częściej, ale nie sądziłem, żeby aż tak. Domyślałem się, że gdy źle się czuje idzie tam, żebyśmy tego nie widzieli, jednak nie dawałem po sobie poznać, że wiem. Wtedy jakaś dziewczyna wybiegła z toalety.
-Pomocy! Jakaś kobieta zemdlała!
Zerwałem się i zobaczyłem Inię. Wziąłem ją na ręce i wyniosłem, a potem zajęli się nią lekarze. 

I jest kolejny. Jak wam się podoba nowy nagłówek? Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział, bo koniec roku się zbliża i trzeba wyciągać oceny do liceum. 

10 komentarzy:

  1. Nagłówek bisty! Ogólnie całe opowiadanie jest świetne :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nagłówek jest super, zresztą tak, jak cały twój blog! Ocenami się nie martw! Na pewno wszystko będzie ok ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nagłówek extra! ;) Mam nadzieję, że Ini nic poważniejszego się nie stanie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że z Inią i dzieckiem będzie wszystko ok! :) A nagłówek bombowy!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że z Inią i dzieckiem będzie wszystko ok! :) A nagłówek bombowy!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Suppeeerrr!!! Kocham twój blog *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super piszesz *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny nagłówek! Rozdział jak zwykle też ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie moge doczekac sie nastepnego :D

    OdpowiedzUsuń