Szybko
zawołałem lekarzy. Zaczęli się nią zajmować i wyprosili mnie z
sali. Zrobili tak samo, gdy mama umierała. Bałem się o siostrę i
jej dziecko. Siedziałem jak na szpilkach, tak samo jak tata.
Zadzwonił mi telefon. Pit.
-Halo?
-Alek
gadaj jak to przyjęła- przeszedł od razy do rzeczy.
-Wiesz
niezbyt dobrze- nie wiedziałem co mam mu powiedzieć.
-A
coś konkretniej?
-Pit
nie wiem co z Inią. Lekarze się nią zajmują. Po tej wiadomości
straciła przytomność.
-Co?!
-Nie
denerwuj się wszystko będzie dobrze. Musi.
W
tym momencie z sali wyszedł lekarz.
-Muszę
kończyć. Będę cię informował na bieżąco.
-No
dobra.
Rozłączyłem
się i podszedłem do lekarza.
-Panie
doktorze co z nią i dzieckiem?
-Pani
Inga miała za dużo stresu- westchnął- Nic nie mogliśmy zrobić.
Poroniła.
-Co?
Nie to niemożliwe- przeraziłem się.
-Na
prawdę przykro mi. Jak tylko się obudzi zabierzemy ją na zabieg
usunięcia obumarłego płodu, bo inaczej może wdać się infekcja.
Przepraszam muszę wracać do pacjentów.
Usiadłem
na krzesełku i schowałem głowę w kolanach. Jak mogłem do tego
dopuścić? Ona się załamie. A Pit? On mnie zabije, przecież
miałem jej pilnować. Muszę mu o tym powiedzieć, ale nie wiem jak.
Wziąłem głęboki oddech i wybrałem numer.
-Alek
co się dzieje?
-Pit-
nie umiałem tego powiedzieć i zaciąłem się.
-Mów-
niecierpliwił się.
-Inga
poroniła- wyrzuciłem z siebie.
Po
drugiej stronie zapadła cisza. Po chwili usłyszałam jakby …
płacz? Nawet nie poczułem jak po moich policzkach poleciały łzy.
-Przykro
mi- szepnąłem- Przepraszam. Miałem się nią zająć, ale
zawaliłem. Miałeś racje. Nie powinienem mówić jej o mamie to
zabiło wasze dziecko.
-Przestań.
A jak Inia się czuje po tej wiadomości?
-Ona
jeszcze nie wie. Jak się obudzi mają ją zabrać na zabieg.
-Alek
boję się o nią. Najpierw wiadomość o śmierci matki teraz
poronienie. Nie chcę, żeby się załamała.
-Ja
też nie, ale co mogę zrobić? Lekarze muszą przeprowadzić zabieg
i powiedzą jej.
-Poinformują
mnie o jej reakcji. Muszę lecieć na trening.
-Jasne
zadzwonię. Cześć.
Schowałem
telefon i wszedłem do siostry. Wyglądała tak bezbronnie. Usiadłem
obok niej i chwyciłem ją za rękę. Siedziałem u niej chyba z
godzinę. Nagle ścisnęła lekko moją dłoń. Spojrzałem na jej
twarz. Powoli otwierała oczy.
-Alek.
Co się stało?- powiedziała słabo.
-Zemdlałaś
po tym co ci powiedziałem.
Położyła
sobie rękę na brzuchu i spojrzała na mnie smutno.
-Inia,
przykro mi.
-Co?
Ty chyba nie chcesz powiedzieć, że ja..- nie mogła dokończyć.
-Siostrzyczko
nawet nie wiesz jak chciałbym, żeby było inaczej.
-Nie
ja w to nie wierzę.
W
tym momencie wszedł lekarz. Zaczął oglądać jej kartę.
-Pan
Achrem przekazał już pani wiadomość?
-Tak,
ale- zaczęła.
-Musimy
zabrać panią na zabieg usunięcia obumarłego płodu, żeby nie
wdała się infekcja- nie dał jej dokończyć.
-Ja
się nie zgadzam- odpowiedziała.
-Słucham?-
był zdziwiony- To dla pani dobra.
-Nie.
Chcecie zabić mi dziecko.
-Pani
Ingo, pani poroniła. Nie jest pani już w ciąży.
-Nie
prawda. Ja czuję, że jestem. Nie poddam się zabiegowi. Nie możecie
zrobić to bez mojej zgody.
-To
prawda nie możemy, ale
-Nie
ma żadnego ale- tym razem to ona nie dała mu dokończyć- Nie
zgadzam się- powtórzyła.
-No
dobrze zróbmy tak. Zostawimy panią na obserwacji. Jeśli coś się
będzie działo od razu robimy zabieg- powiedział i wyszedł.
-Inia
co ty robisz?- spytałem- Ten zabieg jest dla twojego dobra.
-Alek
ty nie wiesz co ja czuje. Ja wiem, że jestem w ciąży. Proszę,
zaufaj mi.
-Ufam
ci, ale boję się, że ty po prostu nie przyjmujesz do wiadomości
myśli, że mogłaś stracić dziecko i starasz się temu zaprzeczać.
-Nie
prawda!
Inga:
Własny
brat mi nie wierzył. Nie miałam po swojej stronie nikogo. Czy oni
nie rozumieli, że ja czułam, że jestem w ciąży, że nie
poroniłam? Po policzku poleciały mi łzy.
-Alek
wyjdź. Jeśli mi nie wierzysz nie chcę cię teraz widzieć.
-Inia,
ale
-Nie
rozumiesz? Wyjdź.
-Zrozum,
że poroniłaś. Jeśli to do ciebie teraz dotrze będziesz mniej
cierpieć później.
-Ja
nie poroniłam! To ty w końcu to zrozum.
Spojrzał
na mnie smutno i wyszedł, a ja rozpłakałam się. Chciałam mieć
teraz przy sobie kogoś, kto by mi uwierzył. Usłyszałam pukanie.
-Alek
odejdź- powiedziałam.
-A
jeśli to nie Alek?- do sali weszła Ola.
-Ola-
ucieszyłam się.
-Jak
się czujesz?
-źle.
Nikt nie chce mi uwierzyć, że nie poroniłam.
-Ja
ci wierzę- uśmiechnęła się lekko- Alek mi wszystko powiedział i
ja ci wierzę. Jeśli to czujesz, to wiem, że mówisz prawdę.
Przytuliła
mnie, a ja uśmiechnęłam się do niej.
-Dziękuję
ci, że jesteś ze mną.
-Zawsze
będę przy tobie i będę cię wspierać. Chociaż mieszkamy daleko
od siebie zawsze byłaś, jesteś i będziesz moją najlepszą
przyjaciółką.
-Ty
moją też.
-A
jak przyjął to wszystko Pit?
-Nie
wie chyba. Może Alek do niego zadzwonił, ale nie wiem.
-Na
razie lepiej, żeby nic nie wiedział.
-Też
tak uważam. Nie chcę, żeby się martwił.
Długo
rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się. Ola jako jedyna mnie rozumiała.
Dzięki niej czułam się o wiele lepiej. Przez kolejne trzy dni
przychodziła do mnie i siedziała do końca godzin odwiedzin.
Lekarze stale mnie badali i namawiali na zabieg, ale odmawiałam.
Brat starał się ze mną rozmawiać, ale dopóki mi nie uwierzy nie
miałam na to ochoty. Tydzień później obudziłam się w nocy przez
ból brzucha. Zorientowałam się, że krwawiłam. Bałam się o moje
dziecko. Krzyknęłam, a wtedy pojawili się lekarze. Od razu zajęli
się mną i wzięli na badania.
Wracam! :D Ale nie na długo. Rozdział wam oddaję, ale niestety zamieszanie w szkole sprawa, że nie mogę pisać rególarnie. Jak to się skończy to postaram się dodawać częściej rozdziały. Komentujcie ;)
Najlepsze opowiadanie ever :*
OdpowiedzUsuńNastepny !!!
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny ? Co z Inią ?
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie!!! Czekam na następny rozdział!!! :)
OdpowiedzUsuń