czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział XLII

       Szybko zawołałem lekarzy. Zaczęli się nią zajmować i wyprosili mnie z sali. Zrobili tak samo, gdy mama umierała. Bałem się o siostrę i jej dziecko. Siedziałem jak na szpilkach, tak samo jak tata. Zadzwonił mi telefon. Pit.
-Halo?
-Alek gadaj jak to przyjęła- przeszedł od razy do rzeczy.
-Wiesz niezbyt dobrze- nie wiedziałem co mam mu powiedzieć.
-A coś konkretniej?
-Pit nie wiem co z Inią. Lekarze się nią zajmują. Po tej wiadomości straciła przytomność.
-Co?!
-Nie denerwuj się wszystko będzie dobrze. Musi.
W tym momencie z sali wyszedł lekarz.
-Muszę kończyć. Będę cię informował na bieżąco.
-No dobra.
Rozłączyłem się i podszedłem do lekarza.
-Panie doktorze co z nią i dzieckiem?
-Pani Inga miała za dużo stresu- westchnął- Nic nie mogliśmy zrobić. Poroniła.
-Co? Nie to niemożliwe- przeraziłem się.
-Na prawdę przykro mi. Jak tylko się obudzi zabierzemy ją na zabieg usunięcia obumarłego płodu, bo inaczej może wdać się infekcja. Przepraszam muszę wracać do pacjentów.
Usiadłem na krzesełku i schowałem głowę w kolanach. Jak mogłem do tego dopuścić? Ona się załamie. A Pit? On mnie zabije, przecież miałem jej pilnować. Muszę mu o tym powiedzieć, ale nie wiem jak. Wziąłem głęboki oddech i wybrałem numer.
-Alek co się dzieje?
-Pit- nie umiałem tego powiedzieć i zaciąłem się.
-Mów- niecierpliwił się.
-Inga poroniła- wyrzuciłem z siebie.
Po drugiej stronie zapadła cisza. Po chwili usłyszałam jakby … płacz? Nawet nie poczułem jak po moich policzkach poleciały łzy.
-Przykro mi- szepnąłem- Przepraszam. Miałem się nią zająć, ale zawaliłem. Miałeś racje. Nie powinienem mówić jej o mamie to zabiło wasze dziecko.
-Przestań. A jak Inia się czuje po tej wiadomości?
-Ona jeszcze nie wie. Jak się obudzi mają ją zabrać na zabieg.
-Alek boję się o nią. Najpierw wiadomość o śmierci matki teraz poronienie. Nie chcę, żeby się załamała.
-Ja też nie, ale co mogę zrobić? Lekarze muszą przeprowadzić zabieg i powiedzą jej.
-Poinformują mnie o jej reakcji. Muszę lecieć na trening.
-Jasne zadzwonię. Cześć.
Schowałem telefon i wszedłem do siostry. Wyglądała tak bezbronnie. Usiadłem obok niej i chwyciłem ją za rękę. Siedziałem u niej chyba z godzinę. Nagle ścisnęła lekko moją dłoń. Spojrzałem na jej twarz. Powoli otwierała oczy.
-Alek. Co się stało?- powiedziała słabo.
-Zemdlałaś po tym co ci powiedziałem.
Położyła sobie rękę na brzuchu i spojrzała na mnie smutno.
-Inia, przykro mi.
-Co? Ty chyba nie chcesz powiedzieć, że ja..- nie mogła dokończyć.
-Siostrzyczko nawet nie wiesz jak chciałbym, żeby było inaczej.
-Nie ja w to nie wierzę.
W tym momencie wszedł lekarz. Zaczął oglądać jej kartę.
-Pan Achrem przekazał już pani wiadomość?
-Tak, ale- zaczęła.
-Musimy zabrać panią na zabieg usunięcia obumarłego płodu, żeby nie wdała się infekcja- nie dał jej dokończyć.
-Ja się nie zgadzam- odpowiedziała.
-Słucham?- był zdziwiony- To dla pani dobra.
-Nie. Chcecie zabić mi dziecko.
-Pani Ingo, pani poroniła. Nie jest pani już w ciąży.
-Nie prawda. Ja czuję, że jestem. Nie poddam się zabiegowi. Nie możecie zrobić to bez mojej zgody.
-To prawda nie możemy, ale
-Nie ma żadnego ale- tym razem to ona nie dała mu dokończyć- Nie zgadzam się- powtórzyła.
-No dobrze zróbmy tak. Zostawimy panią na obserwacji. Jeśli coś się będzie działo od razu robimy zabieg- powiedział i wyszedł.
-Inia co ty robisz?- spytałem- Ten zabieg jest dla twojego dobra.
-Alek ty nie wiesz co ja czuje. Ja wiem, że jestem w ciąży. Proszę, zaufaj mi.
-Ufam ci, ale boję się, że ty po prostu nie przyjmujesz do wiadomości myśli, że mogłaś stracić dziecko i starasz się temu zaprzeczać.
-Nie prawda!

Inga:

       Własny brat mi nie wierzył. Nie miałam po swojej stronie nikogo. Czy oni nie rozumieli, że ja czułam, że jestem w ciąży, że nie poroniłam? Po policzku poleciały mi łzy.
-Alek wyjdź. Jeśli mi nie wierzysz nie chcę cię teraz widzieć.
-Inia, ale
-Nie rozumiesz? Wyjdź.
-Zrozum, że poroniłaś. Jeśli to do ciebie teraz dotrze będziesz mniej cierpieć później.
-Ja nie poroniłam! To ty w końcu to zrozum.
Spojrzał na mnie smutno i wyszedł, a ja rozpłakałam się. Chciałam mieć teraz przy sobie kogoś, kto by mi uwierzył. Usłyszałam pukanie.
-Alek odejdź- powiedziałam.
-A jeśli to nie Alek?- do sali weszła Ola.
-Ola- ucieszyłam się.
-Jak się czujesz?
-źle. Nikt nie chce mi uwierzyć, że nie poroniłam.
-Ja ci wierzę- uśmiechnęła się lekko- Alek mi wszystko powiedział i ja ci wierzę. Jeśli to czujesz, to wiem, że mówisz prawdę.
Przytuliła mnie, a ja uśmiechnęłam się do niej.
-Dziękuję ci, że jesteś ze mną.
-Zawsze będę przy tobie i będę cię wspierać. Chociaż mieszkamy daleko od siebie zawsze byłaś, jesteś i będziesz moją najlepszą przyjaciółką.
-Ty moją też.
-A jak przyjął to wszystko Pit?
-Nie wie chyba. Może Alek do niego zadzwonił, ale nie wiem.
-Na razie lepiej, żeby nic nie wiedział.
-Też tak uważam. Nie chcę, żeby się martwił.
Długo rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się. Ola jako jedyna mnie rozumiała. Dzięki niej czułam się o wiele lepiej. Przez kolejne trzy dni przychodziła do mnie i siedziała do końca godzin odwiedzin. Lekarze stale mnie badali i namawiali na zabieg, ale odmawiałam. Brat starał się ze mną rozmawiać, ale dopóki mi nie uwierzy nie miałam na to ochoty. Tydzień później obudziłam się w nocy przez ból brzucha. Zorientowałam się, że krwawiłam. Bałam się o moje dziecko. Krzyknęłam, a wtedy pojawili się lekarze. Od razu zajęli się mną i wzięli na badania.

Wracam! :D Ale nie na długo. Rozdział wam oddaję, ale niestety zamieszanie w szkole sprawa, że nie mogę pisać rególarnie. Jak to się skończy to postaram się dodawać częściej rozdziały. Komentujcie ;)

4 komentarze: