niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział XLIII

        Leżałam na łóżku, a lekarz robił mi USG. Obserwowałam jego reakcje. Był bardzo zdziwiony. Popatrzył na mnie i lekko się uśmiechnął.
-Pani Ingo- zaczął- Widać tu dokładnie powiększoną macicę i płód. Miała pani nosa. Nie poroniła pani, a to nocne krwawienie to musiały być ostatki po poprzednim. Myślę, że do jutra panią zatrzymamy, a później może pani już opuścić szpital.
Poczułam szczęście i ulgę. Nadal byłam w ciąży. Gdy leżałam już w sali przyszedł Alek. Usiadł obok, wziął mnie za rękę i uśmiechnął się.
-Przepraszam, że ci nie wierzyłem. Wybaczysz mi?
-Pod jednym warunkiem.
-Zrobię wszystko co chcesz.
-Nigdy więcej nie wolno ci mi nie wierzyć.
-Obiecuję- uśmiechnął się jeszcze szerzej, chociaż wydawało się to niemożliwe- Tylko mamy jeszcze jeden problem.
-Jaki?- nie rozumiałam.
-Ja … powiedziałem Pitowi, że poroniłaś.
-Co zrobiłeś?!
-Nie denerwuj się. Odkręcę to jak wrócimy do Polski.
-O nie. Ja to odkręcę. Masz dla mnie ciuchy?
-Jasne wszystko jest- pokazał na torbę.
-Przed wyjazdem chcę iść na grób mamy. Nie miałam jak być na pogrzebie, bo leżałam w szpitalu.
-Jasne. Pójdę z tobą.
-Nie. Chcę iść sama. Proszę pozwól mi.
-No dobra.
Następnego dnia wróciłam do domu, Alek wsadził wszystkie torby do samochodu. Podeszłam do taty i go przytuliłam. Teraz został sam i było mi z tego powodu źle, ale musiałam wrócić do Piotrka i wszystko mu wyjaśnić.
-Tato jakby coś się działo to dzwoń- powiedziałam.
-Kochanie teraz ty jesteś najważniejsza. Wracaj do męża i dbaj o siebie, a później przyjedź do mnie z wnukiem.
-Przyjadę- uśmiechnęłam się.
Brat otworzył mi drzwi do auta, wsiadłam i pojechaliśmy na cmentarz. Alek posłusznie został w aucie, a ja poszłam z kwiatami na grób matki. Zdziwiłam się, gdy tam kogoś dostrzegłam, a jeszcze bardziej, gdy zorientowałam się kto to jest. Podeszłam tak, żeby mnie nie zauważył.
-Co ty tu robisz?- spytałam.
Zerwał się i popatrzył na mnie przerażony. Miał łzy w oczach. Nic z tego nie rozumiałam.
-Inia. Myślałem, że już wyjechałaś.
-Zadałam co pytanie. Co tu robisz?
-To wszystko moja wina- szepnął- To ja potrąciłem twoją mamę.

Pit:

         Na początku nie dowierzałem, że to się stało. Troszczyłem się o Inię, o jej psychikę po tym, chociaż sam w to nie wierzyłem. Dopiero, gdy Alek się rozłączył wybuchnąłem płaczem. Łzy lały się po moich policzkach strumieniami. Ktoś zadzwonił do drzwi. Niechętnie wstałem i otworzyłem. Był to Grzesiek.
-Pit co się stało?- przejął się.
-Inia poroniła.
-Co?- nie dowierzał.
Poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Długo się nie odzywaliśmy. W końcu Kosok nie wytrzymał.
-Ale jak? Co się stało?
-Jej mama umarła. Inga bardzo się zdenerwowała i … i … - nie umiałem dokończyć.
-Nie musisz kończyć. Nawet nie wiesz jak mi przykro. A co z Inią? Jak to przyjęła?
-Nie wiem- w tym momencie zadzwonił mi telefon. Alek- Co z nią?
-Wypiera tą wiadomość. Cały czas powtarza, że jest w ciąży, że nie mogła poronić. Lekarze starają się ją namówić na zabieg, bo inaczej może wdać się zakażenie, ale nie zgadza się. Boję się o jej zdrowie. Najgorsze, że ma poparcie Oli i w takim wypadku nie wyperswaduję jej tego.
-To co zamierzasz zrobić?
-Nic. Nic nie mogę. Będzie leżała w szpitalu przez jakiś czas pod ciągłą obserwacją. Jeśli coś złego by się stało to od razu lekarze się nią zajmą. Muszę kończyć. Będę cię informował.
-Dzięki. Cześć.
Kosa spojrzał na mnie wymownie. Westchnąłem i wszystko mu opowiedziałem. Uważnie słuchał. Gdy skończyłem mówić chwilę milczał. W końcu się odezwał.
-Piotrek nie wiem czy to cię pocieszy, ale Inia twardo stąpa po ziemi. Jeśli coś robi to jest to przemyślane, a przynajmniej tak mi się wydaje. Ja jej wierzę- zakończył.
-Ale to niemożliwe. Lekarze powiedzieli, że poroniła.
-Ile znasz przypadków, że lekarze postawili złą diagnozę? Bo ja dużo i myślę, że to może być taka sytuacja.
-Nawet nie wiesz jak chcę w to wierzyć.
Chwilę jeszcze pogadaliśmy, a potem Grzesiek wyszedł. Następne dni mijały mi w ciągłym napięciu. Alek nie dzwonił, a gdy ja dzwoniłem nie odbierał. Nie miałem pojęcia co się dzieje z moją żoną i to strasznie mnie denerwowało. Achrema nie było na dwóch meczach na szczęście oba wygraliśmy, ale nie mieliśmy pojęcia kiedy wróci.

Aleks:

         Zastanawiałem się co się dzieje z Alkiem i Ingą. On już drugi mecz opuścił, a jej na trybunach też nie widziałem. Komentatorzy mówili, że z powodów rodzinnych musieli wrócić na Białoruś, jednak nie podawali dokładnego powodu. Przeglądałem internet w poszukiwaniu jakiejś informacji. Natrafiłem na portal plotkarski. Nie wierzyłem takim stronom, ale uznałem, że przeczytam artykuł. Czy to koniec marzeń o rodzinie? Trochę mnie ten tytuł zdziwił. Może rozwodzą się z Pitem? Tliła się we mnie nadzieja.
      Przyjmujący Asseco Resovii Rzeszów Alek Achrem i żona Piotra Nowakowskiego Inga Achrem Nowakowska wyjechali na Białoruś do matki, która uległa wypadkowi. Jednak nie udało się jej uratować i zmarła w szpitalu. To wydarzenie odbiły się bardzo źle na ciężarnej siatkarce. Wylądowała ona w szpitalu i nie jest wiadomo czy nie straciła dziecka. Trzymamy kciuki, żeby wszystko było w porządku.
      Po przeczytaniu tego zamarłem. Bałem się o nią. Nie chciałem, żeby poroniła, mimo że wolałbym być ojcem tego dziecka. Wziąłem telefon i zadzwoniłem do niej, ale nie odbierała. Nie poddawałem się i nadal wybierałem jej numer. W końcu zaczęła odrzucać połączenia i zrezygnowałem. Zacząłem dalej szperać po necie i natrafiłem na jeszcze jeden artykuł. Na dziecko trzeba będzie jeszcze chwilę poczekać.
       Z nieoficjalnych źródeł dotarła do nas przykra wiadomość. Inga Nowakowska po wiadomości o śmierci matki załamała się i straciła dziecko. Czy podniesie się po tym i szybko wróci na parkiet? Tego jej życzymy tak samo jak zajścia w ciążę i urodzenia zdrowego bobasa. Miejmy nadzieję, że nie odbije się to na niej i Piotrze Nowakowskim, środkowym Asseco Resovii Rzeszów.
Czyli jednak poroniła. A może to ten serwis wymyśla takie pierdoły? Jednak w każdej plotce jest cień prawdy.

Rozdział wam oddaję. Przepraszam, że was zaniedbuję, ale jeszcze z tydzień będę musiała, bo koniec roku, wyciąganie ocen. Mam nadzieję, że rozumiecie. Komentujcie :)

2 komentarze: