czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział XLV


         Zaczął majstrować mi przy spodniach, a ja wierciłam się jak mogłam. W tym momencie zadzwonił mu telefon. Spojrzał na wyświetlacz i wyszedł. Nie wiedziałam kto dzwoni, ale dziękowałam mu za to. Ręce powoli uwalniałam. Gdy w końcu udało mi się pozbyć sznurów rozwiązałam nogi i chwyciłam wazon, który stał na etażerce. Stanęłam przy drzwiach. Artiom wszedł do pokoju, a ja rozbiłam mu szkło na głowie i nie patrząc czy jest przytomny uciekłam. Po jakimś czasie, gdy się oddaliłam zaczęłam się zastanawiać gdzie jestem. Doszłam do wniosku, że to był stary dom dziadków Artioma, gdzie spędzałam mnóstwo czasu jako dziecko. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer brata. Odebrał po pierwszym sygnale.
-Inia gdzie ty jesteś?!
-Alek zabierz mnie stąd- mój głos brzmiał koszmarnie.
-Zaraz będę, tylko powiedz gdzie jesteś!
Powiedziałam mu i czekałam. Po policzkach lały mi się łzy. To wszystko jego wina, to przez niego moja mama nie żyje. Moje rozmyślenia przerwał dźwięk nadjeżdżającego samochodu. Szybko wstałam i patrzyłam czy to mój brat. Auto zatrzymało się i wysiadł z niego Alek. Podbiegł do mnie i mocno przytulił.
-Inia co się stało?
-Alek zabierz mnie stąd.
Nadal mnie obejmują podeszliśmy do samochodu. Otworzył mi drzwi i zajął miejsce kierowcy. Nie odzywaliśmy się całą drogę. W końcu, gdy dotarliśmy do domu zasypał mnie gradem pytań. Przez łzy opowiedziałam mu wszystko.
-A to gnój!- wkurzył się- Jedziemy na policję. Trzeba to zgłosić.
-Wiem, ale na razie chcę wrócić do Polski, do Piotrka.
-On tu jedzie- brat spuścił głowę.
-Co?
-Powiedziałem mu o twoim zniknięciu i miał przyjechać najszybciej jak się da.
Czym prędzej wyciągnęłam telefon. Po co Pit miałby tu przyjeżdżać, skoro ja z Alkiem mamy zamiar jeszcze dziś wrócić.
-Inia?
-Pit nie musisz przyjeżdżać.
-Kochanie nawet nie wiesz jak się o ciebie bałem. Jak się czujesz?
-Okej, ale nie przyjeżdżaj. Ja z Alkiem jeszcze dziś będziemy wracać do Rzeszowa.
-Na pewno?
-Tak.
-No dobra. Zadzwoń jak będziecie dojeżdżać.
-Nie ma sprawy. Pa.
-Pa kocham cię.
-Ja ciebie też.
Spojrzałam na brata. Westchnęłam i pojechałam z nim na komisariat. Policja przyjęła zgłoszenie i powiedzieli, że dadzą nam znać o postępach. Wyszliśmy stamtąd i ruszyliśmy w stronę Polski.
-Alek jak dzwoniłeś do Piotrka … powiedziałeś mu, że jestem w ciąży?
-Jasne, ze nie. Sama chciałaś to zrobić.
-Dzięki.
Przez resztę drogi cały czas mnie rozśmieszał. Przypomniały mi stare dobre czasy, gdy jeździliśmy razem na wakacje. Wtedy też podczas jazdy nie mogłam przestać się śmiać. Zatrzymaliśmy się na obiad. Nie obyło się bez autografów, ale w końcu spokojnie usiedliśmy i zamówiliśmy. Gdy kelnerka się oddaliła spojrzałam na brata. Uśmiechnął się i w tym momencie dostał SMS-a.
-Kto to?- spytałam.
-Eee Ola- odpowiedział.
-Uuu czy podczas naszego pobytu na Białorusi coś tam między wami zaiskrzyło?- uśmiechnęłam się i obserwowałam jego reakcję.
-Cooo?- przeciągnął i już wiedziałam, że coś ukrywa.
-Alek wiesz, że znam cię jak nikt inny i wiem kiedy kłamiesz?
-Wiem, wiem. Przed tobą nic nie uda mi się ukryć- pokręcił głową- No dobra powiem ci. Kiedy byłaś w szpitalu dużo ze sobą rozmawialiśmy. Co prawda najczęściej się kłóciliśmy, bo myślałem, że źle robi popierając cię. No, ale imponował mi jej silny charakter, ani razy nie zawahała się, zawsze mówiła, że skoro to czujesz to na pewno jesteś w ciąży. I tak od słowa do słowa- przedłużał w nieskończoność.
-Alek powiesz w końcu?
-No jesteśmy z Olą razem.
-To super- uśmiechnęłam się- Ale dlaczego nie chciałeś mi powiedzieć i dlaczego ona nic mi nie powiedziała?
-Chcieliśmy powiedzieć ci w bardziej sprzyjających okolicznościach, nie w szpitalu. Ola miała przyjechać do mnie, a właściwie przeprowadzić się, bo związki na odległość nie mają sensu i wtedy mieliśmy ci to powiedzieć.
-Będziecie mieszkać razem? Super.
Po obiedzie ruszyliśmy w dalszą drogę do domu. Zatrzymaliśmy się tylko na stacji, bo Alek musiał zatankować.
-Chcesz coś?- spytał.
-Wodę.
Gdy wrócił pojechaliśmy dalej. Podróż była strasznie męcząca, ale w końcu zaczęliśmy się zbliżać do Rzeszowa. Zadzwoniłam do męża.
-Cześć Inia.
-Cześć jesteśmy już koło Rzeszowa- poinformowałam go.
-To świetnie. Czekam.
Rozłączyłam się i uśmiechnęłam. Chciałam mu już powiedzieć, że nie poroniłam i nadal jestem w ciąży. Gdy zajechaliśmy pod blok środkowy już czekał. Zaraz jak wyszłam z samochodu podbiegł i mocno mnie przytulił.
-Nawet nie wiesz jak się o ciebie bałem i jak tęskniłem- spojrzał mi w oczy i pocałował.
-Ekhem- to Alek troszkę się niecierpliwił.
Piotrek wziął moją walizkę i poszedł na górę, a ja żegnałam się z bratem. Przytuliłam go i uśmiechnęłam się.
-Dbaj o siebie, znaczy o was- też się uśmiechnął i położył mi rękę na brzuchu- Cieszę się, że zostanę wujkiem.
-Ja też się cieszę.
-Dobra ja spadam. Pa- pocałował mnie w policzek i pojechał.
Wzięłam głęboki oddech. Poszłam do mieszkania i rozpakowałam się. Piotrek latał koło mnie cały czas.
-Kochanie ja to zrobię. Musisz odpoczywać po tym wszystkim.
-Piotrek może porozmawiajmy najpierw co?
-No dobra- wziął mnie za rękę i poprowadził na kanapę. Usiadłam mu na kolanach- Kochanie będziemy mieć jeszcze inne dzieci, na pewno. Trudno tym razem nie wyszło
-Piotrek posłuchaj mnie. Proszę- zaczął mnie irytować- My będziemy mieli dziecko.
-Wiem postaramy się i będziemy mieli kolejne.
-Nie! Piotrek ja nie poroniłam! Nadal jestem w ciąży!- nie wytrzymałam już.
-Ale … -był zdziwiony- Jak to?
-Nie cieszysz się?
-Ty naprawdę nie poroniłaś- nie wiedziałam czy było to stwierdzenie, czy pytanie. Na jego twarz wkradał się uśmiech. Wziął mnie na ręce i zaczął mną kręcić.
-Pit!
-Już cię odstawiam- pocałował mnie- Ale jak to? Alek mi mówił, że poroniłaś.
Usiedliśmy i zaczęłam mu wszystko opowiadać. Po wszystkim przytulił mnie i pocałował w głowię.
-Jesteś niezwykła. Gdyby nie twój upór nie mielibyśmy już tego dziecka. Kocham cię- pocałował mnie.

No i jest kolejny. Cóż spróbujmy. 10komentarzy = nowy rozdział.

10 komentarzy: