czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział LVIII

       Następnego dnia czekaliśmy na Annę. Strasznie się denerwowałam. Nie wiedziałam czy ta kobieta kłamie, czy mówi prawdę. Siedziałam z Piotrkiem na kanapie, a na rękach trzymałam Lizkę. Zadzwonił dzwonek. Pit westchnął i poszedł otworzyć. Po chwili wszedł do salonu, a za nim nasz gość z dzieckiem.
-Pomyślałam- zaczęła- Że może chcielibyście poznać swoją córkę Arletę, a ja mogłabym poznać swoją … e jak się nazywa?
-Co z ciebie za człowiek?!- zdenerwowałam się i wstałam.
-Słucham?- wyglądała na zdziwioną.
-Jak możesz przejść nad czymś takim do porządku dziennego? Ty nie masz serca? A może nigdy nie zajmowałaś się tym dzieckiem i dlatego tak łatwo chcesz je oddać?
-O co wam chodzi? Chcę oddać wam waszą córkę i zabrać swoją, a jeszcze za to obrywam?
-A co pani myślała? Że przyjmiemy do wiadomości tą całą historię, zamienimy się dziećmi i zapomnimy?
-Tak właśnie myślałam.
-Piotrek trzymaj mnie, bo jej przywalę- mówiłam przez zęby i zaczęłam iść do kobiety mimo że nadal trzymałam Elizę.
-Inia, Inia czekaj- złapał mnie- Uspokój się.
-Nie oddam ci swojej córki! Lizka to moje dziecko! Nie twoje!
-Zróbmy testy. Jeśli wyjdzie, że ta mała to moja córka zabieram ją.
-Nie!
-Inia- mąż mnie uspokajał- Najpierw chcę zobaczyć akt urodzenia Arlety- zwrócił się do kobiety.
-A po co?- wyglądała jakby się … przestraszyła.
-No chcę sprawdzić czy urodziła się w tym samym szpitalu co Eliza i kiedy.
-To może eee jutro wam przywiozę.
-Nie trzeba. Zawiozę panią i przy okazji zobaczę.
-Tylko, że mój mąż go ma. Jeździ po mieście i chce całą tą sprawę zgłosić.
-No dobrze. W takim razie jak pani będzie go miała proszę zadzwonić.
-Zgoda. Do widzenia.
-Do widzenia- pożegnał się.
Gdy Anna wyszła wyrwałam się Piotrkowi i popatrzyłam na niego zdenerwowana. Czułam, że zaraz eksploduję.
-Co ty wyprawiasz?! Dlaczego jej ustąpiłeś?!
-Zanim ona to znajdzie my zrobimy testy DNA. Gdy przyjdzie z aktem urodzenia będziemy wiedzieć czy Lizka to nasza biologiczna córka.
-Przecież wyniki nie przyjdą jutro. Trzeba na nie czekać.
-Wiem. Jeśli jest oszustką to będzie musiała zamówić fałszywy dokument, a tego raczej też nikt nie zrobi z dnia na dzień.
-Masz rację- uśmiechnęłam się- To kiedy jedziemy?
-Od razu. Już wczoraj nas umówiłem.
-Dziękuje i przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam.
-Spokojnie. Rozumiem cię. Troszczysz się o małą.
Pojechaliśmy i pobrali od nas próbki do badań. Strasznie się denerwowałam. Po głowie chodziły mi różne myśli. Co jeśli to jednak prawda? Przecież nie mogę tak po prostu oddać Elizy. Kocham ją i nie przestanę.

Alek:

        Chciałem pomóc siostrze, ale nie wiedziałem jak. Zacząłem szperać w internecie i szukać czegoś o takich oszustwach. Niedawno o czymś takim słyszałem, ale nie wiedziałem za dużo na ten temat. Ola położyła mi ręce na ramionach.
-Kochanie masz coś?
-Niewiele.
-Nawet nie wiesz jak chciałabym, żeby to wszystko okazało się kłamstwem.
-Ja też- westchnąłem.
-Robię kolację. Chcesz coś?
-Nie dzięki.
Kolejną godzinę spędziłem przy komputerze. Gdy już traciłem nadzieję natrafiłem na coś ciekawego.
-Oluś chodź- zawołałem żonę.
-Co jest?
-Posłuchaj tego. Niedawno na terenie Polski doszło do kilku porwań małych dzieci. Ofiary wybieranie są wiekowo. Od niemowlaka do półtora rocznego dziecka. Schemat jest zawsze ten sam. Do domu przychodzi kobieta i mówi, że jej dziecko zostało podmienione w szpitalu. Pokazuje testy, z których wynika, że nie jest matką dziecka, z którym przychodzi. Niedługo potem pod pretekstem lepszego poznania rzekomo swojej latorośli zabiera ją na spacer i z nią znika. Doszło już do czterech porwań w Katowicach, Krakowie, Kielcach i Lublinie. Policja nadal nie wpadła na trop porywaczy. Są podejrzenia, że może być to zorganizowana grupa, która zajmuje się sprzedażą dzieci. Prosimy wszystkich o ostrożność i poinformowanie policji jakby miał ktoś jakieś wieści.
-Myślisz, że to ta grupa?- spytała przerażona.
-Nie wiem. Jeśli tak to trzeba być bardzo ostrożnym. Pod żadnym pozorem nie mogą zostawić tej kobiety samej z Lizką.

Inga:

          Następnego dnia po wizycie w szpitalu pojechaliśmy z Piotrkiem na halę, na trening. Postanowiłam, że do rozwiązania całej sprawy nie spuszczę z córki oka i wzięłam ją ze sobą. Gdy weszłam z małą do szatni dziewczyny od razu się na nią rzuciły i brały na ręce. Spokojnie się przebrałam i poszłam na salę.
-Trenerze- podeszłam do niego- Miałabym prośbę.
-Pit mi już wszystko wyjaśnił. Zajmę się nią.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się i podałam mu Lizkę.
Rozciągałam się koło Kaśki. Koło mnie usiadł Pit, a koło niego Alek. Pokazał mi, żebym poszła z nim w ustronne miejsce pogadać. Zdziwiona wstałam.
-Alek co jest?
Wziął głęboki oddech i zaczął mi opowiadać o tym co przeczytał. Byłam w szoku. Wiedziałam, że dobrze robię nie spuszczając córki z oka.
-Dzięki za ostrzeżenie.
-Achremowie!- pojawił się trener- Nie obijać się!
-O przepraszam już od dawna nie można tak mówić- wtrącił się Piotrek.
-To przyzwyczajenie i się już nie odzwyczaję- odparł- Wracajcie do treningu.
Westchnęłam i poszłam ćwiczyć.
-Poodbijacie w parach. Inga z Jochenem, Kaśka z Dawidem, Pit z Agnieszką, Igła z Pauliną na drugą stronę.
Spojrzałam ukradkiem na środkowego. Nie był zachwycony, ale chyba zaczął się przyzwyczajać, że nie może ze mną ćwiczyć.

Dwa tygodnie później:

Po południu mieliśmy z Piotrkiem pojechać po wyniki badań. Strasznie się bałam. Tego samego dnia dzwoniła Anna z wiadomością, że ma już akt urodzenia Arlety. Tłumaczyła, że nie mogła wcześniej ze względu na chorobę małej. Siedziałam z mężem i Lizką w szpitalu. Gdy wszedł lekarz serce zaczęło mi szybciej bić.
-Panie doktorze i jak?
Nic nie powiedział tylko podał nam kopertę. Szybko ją rozdarłam i spojrzałam na wyniki.

Dziś tak kompleksowo dodałam na wszystkich blogach. Zachęcam do czytania moich dwóch pozostałych opowiadań Siatkarska przyszłość i Miłość do siatkarza.  Dziś miałam pożegnanie klas trzecich. Dostałam piękny pucharek z ceną :P i dyplom z błędem. Wyszło, że reprezentowałam szkołę w latach 2010/1013. 15 komentarzy = nowy rozdział ;)

15 komentarzy:

  1. Dlaczego w takim momencie musialaś skończyć ? :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czeakm na następny!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. No jak możesz kończyć w takim momencie? Lubisz nas torturować? :p Nie wytrzymam! Bardzo pełen emocji rozdział, aż mnie brzuch z nerwów zaczął bolec :p
    Do następnego, Pozdrawiam :** /Malina

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W takim momencie???!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, ponieważ zakończyłaś ten w tak kulminacyjnym momencie. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lizka musi być dzieckiem Pita i Ini!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. O boziu, o boziu! Co dalej???!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dawaj następny!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale mało komentarzy O.o

    OdpowiedzUsuń
  12. Ludzie komentujemy jeszcze 3 :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeszcze w takim momencie kończysz! Wez dodaj dziś nowy rozdział bo już nie wytrzymam !!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Chce juz kolejny!!! *.*

    OdpowiedzUsuń