Następnego
dnia czekaliśmy na Annę. Strasznie się denerwowałam. Nie
wiedziałam czy ta kobieta kłamie, czy mówi prawdę. Siedziałam z
Piotrkiem na kanapie, a na rękach trzymałam Lizkę. Zadzwonił
dzwonek. Pit westchnął i poszedł otworzyć. Po chwili wszedł do
salonu, a za nim nasz gość z dzieckiem.
-Pomyślałam-
zaczęła- Że może chcielibyście poznać swoją córkę Arletę, a
ja mogłabym poznać swoją … e jak się nazywa?
-Co
z ciebie za człowiek?!- zdenerwowałam się i wstałam.
-Słucham?-
wyglądała na zdziwioną.
-Jak
możesz przejść nad czymś takim do porządku dziennego? Ty nie
masz serca? A może nigdy nie zajmowałaś się tym dzieckiem i
dlatego tak łatwo chcesz je oddać?
-O
co wam chodzi? Chcę oddać wam waszą córkę i zabrać swoją, a
jeszcze za to obrywam?
-A
co pani myślała? Że przyjmiemy do wiadomości tą całą historię,
zamienimy się dziećmi i zapomnimy?
-Tak
właśnie myślałam.
-Piotrek
trzymaj mnie, bo jej przywalę- mówiłam przez zęby i zaczęłam
iść do kobiety mimo że nadal trzymałam Elizę.
-Inia,
Inia czekaj- złapał mnie- Uspokój się.
-Nie
oddam ci swojej córki! Lizka to moje dziecko! Nie twoje!
-Zróbmy
testy. Jeśli wyjdzie, że ta mała to moja córka zabieram ją.
-Nie!
-Inia-
mąż mnie uspokajał- Najpierw chcę zobaczyć akt urodzenia Arlety-
zwrócił się do kobiety.
-A
po co?- wyglądała jakby się … przestraszyła.
-No
chcę sprawdzić czy urodziła się w tym samym szpitalu co Eliza i
kiedy.
-To
może eee jutro wam przywiozę.
-Nie
trzeba. Zawiozę panią i przy okazji zobaczę.
-Tylko,
że mój mąż go ma. Jeździ po mieście i chce całą tą sprawę
zgłosić.
-No
dobrze. W takim razie jak pani będzie go miała proszę zadzwonić.
-Zgoda.
Do widzenia.
-Do
widzenia- pożegnał się.
Gdy
Anna wyszła wyrwałam się Piotrkowi i popatrzyłam na niego
zdenerwowana. Czułam, że zaraz eksploduję.
-Co
ty wyprawiasz?! Dlaczego jej ustąpiłeś?!
-Zanim
ona to znajdzie my zrobimy testy DNA. Gdy przyjdzie z aktem urodzenia
będziemy wiedzieć czy Lizka to nasza biologiczna córka.
-Przecież
wyniki nie przyjdą jutro. Trzeba na nie czekać.
-Wiem.
Jeśli jest oszustką to będzie musiała zamówić fałszywy
dokument, a tego raczej też nikt nie zrobi z dnia na dzień.
-Masz
rację- uśmiechnęłam się- To kiedy jedziemy?
-Od
razu. Już wczoraj nas umówiłem.
-Dziękuje
i przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam.
-Spokojnie.
Rozumiem cię. Troszczysz się o małą.
Pojechaliśmy
i pobrali od nas próbki do badań. Strasznie się denerwowałam. Po
głowie chodziły mi różne myśli. Co jeśli to jednak prawda?
Przecież nie mogę tak po prostu oddać Elizy. Kocham ją i nie
przestanę.
Alek:
Chciałem
pomóc siostrze, ale nie wiedziałem jak. Zacząłem szperać w
internecie i szukać czegoś o takich oszustwach. Niedawno o czymś
takim słyszałem, ale nie wiedziałem za dużo na ten temat. Ola
położyła mi ręce na ramionach.
-Kochanie
masz coś?
-Niewiele.
-Nawet
nie wiesz jak chciałabym, żeby to wszystko okazało się kłamstwem.
-Ja
też- westchnąłem.
-Robię
kolację. Chcesz coś?
-Nie
dzięki.
Kolejną
godzinę spędziłem przy komputerze. Gdy już traciłem nadzieję
natrafiłem na coś ciekawego.
-Oluś
chodź- zawołałem żonę.
-Co
jest?
-Posłuchaj
tego. Niedawno na terenie Polski doszło do kilku porwań małych
dzieci. Ofiary wybieranie są wiekowo. Od niemowlaka do półtora
rocznego dziecka. Schemat jest zawsze ten sam. Do domu przychodzi
kobieta i mówi, że jej dziecko zostało podmienione w szpitalu.
Pokazuje testy, z których wynika, że nie jest matką dziecka, z
którym przychodzi. Niedługo potem pod pretekstem lepszego poznania
rzekomo swojej latorośli zabiera ją na spacer i z nią znika.
Doszło już do czterech porwań w Katowicach, Krakowie, Kielcach i
Lublinie. Policja nadal nie wpadła na trop porywaczy. Są
podejrzenia, że może być to zorganizowana grupa, która zajmuje
się sprzedażą dzieci. Prosimy wszystkich o ostrożność i
poinformowanie policji jakby miał ktoś jakieś wieści.
-Myślisz,
że to ta grupa?- spytała przerażona.
-Nie
wiem. Jeśli tak to trzeba być bardzo ostrożnym. Pod żadnym
pozorem nie mogą zostawić tej kobiety samej z Lizką.
Inga:
Następnego
dnia po wizycie w szpitalu pojechaliśmy z Piotrkiem na halę, na
trening. Postanowiłam, że do rozwiązania całej sprawy nie
spuszczę z córki oka i wzięłam ją ze sobą. Gdy weszłam z małą
do szatni dziewczyny od razu się na nią rzuciły i brały na ręce.
Spokojnie się przebrałam i poszłam na salę.
-Trenerze-
podeszłam do niego- Miałabym prośbę.
-Pit
mi już wszystko wyjaśnił. Zajmę się nią.
-Dziękuję-
uśmiechnęłam się i podałam mu Lizkę.
Rozciągałam
się koło Kaśki. Koło mnie usiadł Pit, a koło niego Alek.
Pokazał mi, żebym poszła z nim w ustronne miejsce pogadać.
Zdziwiona wstałam.
-Alek
co jest?
Wziął
głęboki oddech i zaczął mi opowiadać o tym co przeczytał. Byłam
w szoku. Wiedziałam, że dobrze robię nie spuszczając córki z
oka.
-Dzięki
za ostrzeżenie.
-Achremowie!-
pojawił się trener- Nie obijać się!
-O
przepraszam już od dawna nie można tak mówić- wtrącił się
Piotrek.
-To
przyzwyczajenie i się już nie odzwyczaję- odparł- Wracajcie do
treningu.
Westchnęłam
i poszłam ćwiczyć.
-Poodbijacie
w parach. Inga z Jochenem, Kaśka z Dawidem, Pit z Agnieszką, Igła
z Pauliną na drugą stronę.
Spojrzałam
ukradkiem na środkowego. Nie był zachwycony, ale chyba zaczął się
przyzwyczajać, że nie może ze mną ćwiczyć.
Dwa
tygodnie później:
Po
południu mieliśmy z Piotrkiem pojechać po wyniki badań. Strasznie
się bałam. Tego samego dnia dzwoniła Anna z wiadomością, że ma
już akt urodzenia Arlety. Tłumaczyła, że nie mogła wcześniej ze
względu na chorobę małej. Siedziałam z mężem i Lizką w
szpitalu. Gdy wszedł lekarz serce zaczęło mi szybciej bić.
-Panie
doktorze i jak?
Nic
nie powiedział tylko podał nam kopertę. Szybko ją rozdarłam i
spojrzałam na wyniki.
Dziś tak kompleksowo dodałam na wszystkich blogach. Zachęcam do czytania moich dwóch pozostałych opowiadań Siatkarska przyszłość i Miłość do siatkarza. Dziś miałam pożegnanie klas trzecich. Dostałam piękny pucharek z ceną :P i dyplom z błędem. Wyszło, że reprezentowałam szkołę w latach 2010/1013. 15 komentarzy = nowy rozdział ;)
Dlaczego w takim momencie musialaś skończyć ? :*
OdpowiedzUsuńCzeakm na następny!!!
OdpowiedzUsuńNo jak możesz kończyć w takim momencie? Lubisz nas torturować? :p Nie wytrzymam! Bardzo pełen emocji rozdział, aż mnie brzuch z nerwów zaczął bolec :p
OdpowiedzUsuńDo następnego, Pozdrawiam :** /Malina
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńW takim momencie???!!!
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, ponieważ zakończyłaś ten w tak kulminacyjnym momencie. :)
OdpowiedzUsuńLizka musi być dzieckiem Pita i Ini!!!
OdpowiedzUsuńO boziu, o boziu! Co dalej???!!!
OdpowiedzUsuńDawaj następny!!!
OdpowiedzUsuńAle mało komentarzy O.o
OdpowiedzUsuńLudzie komentujemy jeszcze 3 :D
OdpowiedzUsuńJeszcze w takim momencie kończysz! Wez dodaj dziś nowy rozdział bo już nie wytrzymam !!!!
OdpowiedzUsuńKolejny :D
OdpowiedzUsuńChce juz kolejny!!! *.*
OdpowiedzUsuń