Dwa
dni później wyszłam ze szpitala. Piotrek podjechał po mnie.
Widziałam iskierki szczęścia w jego oczach. Uśmiechnęłam się i
wsiadłam z córką do auta. Po 15 minutach byliśmy w domu. Poszłam
do pokoju Elizy. Okazało się, że mąż pięknie go urządził.
Uśpiłam małą i położyłam w łóżeczku. Nie mogłam od niej
oderwać oczu. Koło mnie pojawił się środkowy i położył mi
ręce na biodrach. Uśmiechnęłam się do niego. Wziął mnie za
rękę i wyszliśmy z sypialni córki.
-Mogłabym
na nią patrzeć cały dzień.
-Niech
się wyśpi. Później będziemy się z nią bawić tak długo, aż
padniemy- pocałował mnie, a potem przytulił.
Usiedliśmy
w salonie na kanapie i włączyliśmy telewizor. Wybór oczywiście
padł na polsat sport. Leciała powtórka meczu, ale nie mogłam się
na niej skupić. Chciałam wziąć moją córeczkę. na ręce. Nigdy
nie sądziłam, że macierzyństwo sprawi mi taką radość. Kiedyś
nie widziałam siebie w roli matki, a teraz nie wyobrażałam sobie
życia bez tej kruszynki. Westchnęłam tylko i wtuliłam się w
Piotrka. Przytulił mnie i pocałował w czoło.
-Chłopaki
nie mają pojęcia, że urodziłaś- powiedział mój mąż.
-Co?
Nie powiedzieliście im?
-Nie.
Uznaliśmy z Alkiem, że to będzie taka mała niespodzianka.
-W
sumie dobry pomysł- uśmiechnęłam się- Taki szok mały przeżyją.
A trener?
-Obiecał,
że nic nie powie.
Zadzwonił
dzwonek. Zdziwiłam się lekko. Mąż poszedł otworzyć, a ja udałam
się do pokoju córki. Usłyszałam z dołu krzyki.
-Pit!
Parapetówki nie zrobiłeś to my ją urządzimy!- to był Igła.
Wszyscy
zachowywali się strasznie głośno. Zbiegłam na dół.
-Krzysiek
zamknij się- powiedziałam.
-Inia?
Ale ty to znaczy- nie mógł się wysłowić.
-Urodziłaś?-
spytał Grzesiek.
-Jak
widać.
-Kiedy?
-Zaczęłam
rodzić w szatni.
-Myślałem,
ze to był tylko kawał- Ignaczak odzyskał mowę.
-Miał
być, ale cóż. Wyszedł kawał i poród.
-Pokażcie
młodego- uśmiechnął się libero.
-Młodą-
poprawił go Pit.
-Córka?
Super!- krzyknął.
-Krzysiek-
upomniałam go, ale było za późno.
Usłyszałam
płacz małej i poszłam do niej. Wzięłam ją na ręce i wróciłam
do towarzystwa. Każdy chciał potrzymać dziecko.
-Jak
daliście jej na imię?- spytał Jochen.
-Eliza
Kinga.
-Ładnie-
atakujący uśmiechnął się.
Gdy
już każdy po kolei miał ją na rękach mogłam ją wziąć.
Poszłam ją nakarmić, a potem położyłam się z Elizą w sypialni
i się z nią bawiłam. Nie miałam ochoty na zabawę. Chciałam
tylko cieszyć się córką. Po chwili dołączył do mnie Piotrek.
-Nie
mam ochoty z nimi imprezować. Wolę spędzać czas z wami.
Usiadł
na łóżku i wziął małą za rączkę. Chciałam, żeby tak było
zawsze, żebyśmy tworzyli szczęśliwą rodzinę. W końcu musiałam
położyć Elizę. Zeszliśmy na dół zobaczyć czy nasz dom nie
został jeszcze zrujnowany. O dziwo wszyscy siedzieli przy
telewizorze.
-Co
oglądacie?- spytałam.
-Twój
popis aktorski i przerażone twarze Kosy i Igły- odpowiedział
Konar.
Usiedliśmy
z mężem i przyłączyliśmy się. Wszyscy prócz Grześka i Krzyśka
śmiali się. Libero wystawił mi język i udał, że strzela focha.
-Jak
mogłaś?
-To
za ten wyścig ze Zbyszkiem. Jesteśmy kwita.
-A
myślałem, że o tym zapomniałaś i nam się upiecze- środkowy
włączył się.
-Nie
ma takiej możliwości.
Kilka
miesięcy później:
Rozpoczął
się nowy sezon ligowy, a ja wróciłam już do treningów.
Rozgrzewałam się przed pierwszym meczem po porodzie. Przyszedł
czas na prezentowanie pierwszych szóstek.
-I
z numerem czwartym powracająca po urlopie macierzyńskim do gry Inga
Nowakowska. Gratulujemy świeżo upieczonym rodzicom.
No
chyba już nie tak świeżo, ale niech im będzie pomyślałam.
Przyszedł czas na mecz. Pierwsze piłki nie siadały mi za dobrze,
ale kolejne już świetnie. Mecz był wyrównany. W trzecim secie
poszłam na zagrywkę przy stanie 23:23. Wzięłam głęboki oddech.
Piłka w górze i … as! Jeszcze jeden pomyślałam. Wyrzuciłam
piłkę. Złe przyjęcie przeciwnika co skutkowała prostą wystawą,
wysoką do prawego i wspaniały blok! Na tablicy widniał wynik 2:1
dla nas. Teraz trzeba było to wygra, żeby mieć trzy punkty na
dobry początek. Set zaczął się kiepsko 5:1 dla Muszyny i czas dla
nas. Trener nie źle nas opieprzył. Wróciłyśmy na boisko
zmotywowane. Spojrzałam w stronę męża. Trzymał na rękach Elizkę
i uśmiechał się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech i wróciłam do
gry. Udało nam się wyrównać. Po chwili wyszłyśmy na prowadzenie
i to trener przeciwnej drużyny wziął czas. Szło nam świetnie.
Prowadziłyśmy 20:15. Przeciwniczki popełniały coraz więcej
błędów i mecz skończył się 3:1.
-Czas
na wybór MVP.
Nie
słuchałam już tylko patrzyłam na córkę i chciałam wziąć ją
na ręce. Wtedy dziewczyny zaczęły mnie wypychać.
-Co
jest?- zapytałam.
-Zostałaś
MVP- powiedziała Agnieszka.
Uśmiechnęłam
się i podeszłam odebrać nagrodę. Podeszłyśmy pod siatkę
pożegnać się z przeciwniczkami, a potem podbiegłam do męża.
-Daj
mi ją.
Przekazałam
mi statuetkę, a sama wzięłam Lizkę na ręce i poszłam się
rozciągać. Koleżanki z drużyny okrążyły mnie i przejmowały po
kolei małą. W końcu wróciła do mnie. Po rozciąganiu podałam
córkę Piotrkowi, a sama rozdawałam autografy i robiłam sobie
zdjęcia z fanami. Gdy udało mi się wydostać z tłumu udałam się
do szatni, przebrałam i wróciłam z mężem do domu. Tydzień
później miał odbyć się ślub Alka i Oli. Razem byłyśmy kupić
sukienki. Malowałam ją i czesałam.
-Denerwujesz
się?- spytałam.
-Pewnie,
że tak. Inia jak ty sobie z tym poradziłaś?
-Ja
nie jestem najlepszym przykładem.
-Czemu?
-Bo
mało nie uciekłam przed ślubem. Zresztą pamiętasz.
-Ale
byłam wtedy taka pewna tego co mówiłaś do Aleksa.
-Tak
miało to brzmieć, ale szczerze to chciałam wtedy uciec i
uciekłabym gdyby nie to, że musiałam go ukarać.
-Żałujesz?
-Nie.
Właściwie to, że wyszłam za Piotrka to była najlepsza decyzja w
moim życiu. Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Mam
wspaniałego męża i cudowną córkę. Czego chcieć więcej?
-Twoja
praca to twoja pasja. Chciałabym mieć takie cudowne życie jak ty,
ale nigdy nie będę mieć.
-O
czym ty mówisz?
-Nie
mogę wyjść za Alka.
-Co?!
-Nie
mogę- wstała i wybiegła.
-Ola!-
pobiegłam za nią.
Przepraszam za zwłokę, ale skończyłam dziś szkołę i byłam na mieście to uczcić. Gdy wróciłam do domu okazało się, że jutro robimy grilla i kto ma sprzątać dom? Oczywiście ja. A teraz jeszcze mecz.. Jutro mam tego grilla, więc rozdział raczej na pewno nie pojawi się. Komentujcie :)
Dlaczego Ola nie może wyjść za Alka? O.o
OdpowiedzUsuńEj! Dlaczego Olka ucieka? Przecież nie możne tego zrobić Alkowi!!!! Niech się dziewczyna ogarnie wyjdzie za niego bo lepiej nie trafi!
OdpowiedzUsuńSzkoda ze jutro rozdział się nie pojawi, ale czekam do niedzieli. Pozdrawiam :* /Malina
Ty to potrafisz trzymać ludzi w napięciu ;)
OdpowiedzUsuńFajna notka ale miałabym prośbę abyś zaczęła dodawać wpisy na bloga siatkarska przyszłość :*
OdpowiedzUsuńDziś skończyłam szkołę, więc teoretycznie powinnam mieć teraz więcej czasu i może uda mi się coś wrzucić, ale nie obiecuję :)
UsuńOesus!!!
OdpowiedzUsuńW takim momencie???!!!
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz! ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D
OdpowiedzUsuńDlaczego Ola uciekła?! Kurcze takim momencie kończysz rozdział?! Ranisz... :( Ale jak zwykle bardzo mi się podoba ;D
OdpowiedzUsuńAle się porobiło :) Genialne
OdpowiedzUsuńDopiero dziś tu trafiłam i od około godziny 13 czytam z wypiekami na twarzy. Muszę przyznać, że naprawdę świetnie piszesz. I pomysł również znakomity.
A teraz będę się niecierpliwić w oczekiwaniu na następny.
Pozdrawiam Cię serdecznie i udanego grilla życzę :)
Oprócz tego zapraszam do mnie: http://pasio-passione.blogspot.com/2013/06/dwojka.html
O kurde nic tylko czekac ~J
OdpowiedzUsuńDasz następny rozdział?
OdpowiedzUsuńDasz nowy rozdział? :D
OdpowiedzUsuńJest 15 komentarz! Błagam dodaj nowy rozdział bo chce wiedzieć jaka bd dalsza część opowiadania ;)
OdpowiedzUsuńDajeeeeesz następny :p
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńOby jednak ola wyszla za alka
OdpowiedzUsuń