piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział LIV

       Dwa dni później wyszłam ze szpitala. Piotrek podjechał po mnie. Widziałam iskierki szczęścia w jego oczach. Uśmiechnęłam się i wsiadłam z córką do auta. Po 15 minutach byliśmy w domu. Poszłam do pokoju Elizy. Okazało się, że mąż pięknie go urządził. Uśpiłam małą i położyłam w łóżeczku. Nie mogłam od niej oderwać oczu. Koło mnie pojawił się środkowy i położył mi ręce na biodrach. Uśmiechnęłam się do niego. Wziął mnie za rękę i wyszliśmy z sypialni córki.
-Mogłabym na nią patrzeć cały dzień.
-Niech się wyśpi. Później będziemy się z nią bawić tak długo, aż padniemy- pocałował mnie, a potem przytulił.
Usiedliśmy w salonie na kanapie i włączyliśmy telewizor. Wybór oczywiście padł na polsat sport. Leciała powtórka meczu, ale nie mogłam się na niej skupić. Chciałam wziąć moją córeczkę. na ręce. Nigdy nie sądziłam, że macierzyństwo sprawi mi taką radość. Kiedyś nie widziałam siebie w roli matki, a teraz nie wyobrażałam sobie życia bez tej kruszynki. Westchnęłam tylko i wtuliłam się w Piotrka. Przytulił mnie i pocałował w czoło.
-Chłopaki nie mają pojęcia, że urodziłaś- powiedział mój mąż.
-Co? Nie powiedzieliście im?
-Nie. Uznaliśmy z Alkiem, że to będzie taka mała niespodzianka.
-W sumie dobry pomysł- uśmiechnęłam się- Taki szok mały przeżyją. A trener?
-Obiecał, że nic nie powie.
Zadzwonił dzwonek. Zdziwiłam się lekko. Mąż poszedł otworzyć, a ja udałam się do pokoju córki. Usłyszałam z dołu krzyki.
-Pit! Parapetówki nie zrobiłeś to my ją urządzimy!- to był Igła.
Wszyscy zachowywali się strasznie głośno. Zbiegłam na dół.
-Krzysiek zamknij się- powiedziałam.
-Inia? Ale ty to znaczy- nie mógł się wysłowić.
-Urodziłaś?- spytał Grzesiek.
-Jak widać.
-Kiedy?
-Zaczęłam rodzić w szatni.
-Myślałem, ze to był tylko kawał- Ignaczak odzyskał mowę.
-Miał być, ale cóż. Wyszedł kawał i poród.
-Pokażcie młodego- uśmiechnął się libero.
-Młodą- poprawił go Pit.
-Córka? Super!- krzyknął.
-Krzysiek- upomniałam go, ale było za późno.
Usłyszałam płacz małej i poszłam do niej. Wzięłam ją na ręce i wróciłam do towarzystwa. Każdy chciał potrzymać dziecko.
-Jak daliście jej na imię?- spytał Jochen.
-Eliza Kinga.
-Ładnie- atakujący uśmiechnął się.
Gdy już każdy po kolei miał ją na rękach mogłam ją wziąć. Poszłam ją nakarmić, a potem położyłam się z Elizą w sypialni i się z nią bawiłam. Nie miałam ochoty na zabawę. Chciałam tylko cieszyć się córką. Po chwili dołączył do mnie Piotrek.
-Nie mam ochoty z nimi imprezować. Wolę spędzać czas z wami.
Usiadł na łóżku i wziął małą za rączkę. Chciałam, żeby tak było zawsze, żebyśmy tworzyli szczęśliwą rodzinę. W końcu musiałam położyć Elizę. Zeszliśmy na dół zobaczyć czy nasz dom nie został jeszcze zrujnowany. O dziwo wszyscy siedzieli przy telewizorze.
-Co oglądacie?- spytałam.
-Twój popis aktorski i przerażone twarze Kosy i Igły- odpowiedział Konar.
Usiedliśmy z mężem i przyłączyliśmy się. Wszyscy prócz Grześka i Krzyśka śmiali się. Libero wystawił mi język i udał, że strzela focha.
-Jak mogłaś?
-To za ten wyścig ze Zbyszkiem. Jesteśmy kwita.
-A myślałem, że o tym zapomniałaś i nam się upiecze- środkowy włączył się.
-Nie ma takiej możliwości.

Kilka miesięcy później:

       Rozpoczął się nowy sezon ligowy, a ja wróciłam już do treningów. Rozgrzewałam się przed pierwszym meczem po porodzie. Przyszedł czas na prezentowanie pierwszych szóstek.
-I z numerem czwartym powracająca po urlopie macierzyńskim do gry Inga Nowakowska. Gratulujemy świeżo upieczonym rodzicom.
No chyba już nie tak świeżo, ale niech im będzie pomyślałam. Przyszedł czas na mecz. Pierwsze piłki nie siadały mi za dobrze, ale kolejne już świetnie. Mecz był wyrównany. W trzecim secie poszłam na zagrywkę przy stanie 23:23. Wzięłam głęboki oddech. Piłka w górze i … as! Jeszcze jeden pomyślałam. Wyrzuciłam piłkę. Złe przyjęcie przeciwnika co skutkowała prostą wystawą, wysoką do prawego i wspaniały blok! Na tablicy widniał wynik 2:1 dla nas. Teraz trzeba było to wygra, żeby mieć trzy punkty na dobry początek. Set zaczął się kiepsko 5:1 dla Muszyny i czas dla nas. Trener nie źle nas opieprzył. Wróciłyśmy na boisko zmotywowane. Spojrzałam w stronę męża. Trzymał na rękach Elizkę i uśmiechał się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech i wróciłam do gry. Udało nam się wyrównać. Po chwili wyszłyśmy na prowadzenie i to trener przeciwnej drużyny wziął czas. Szło nam świetnie. Prowadziłyśmy 20:15. Przeciwniczki popełniały coraz więcej błędów i mecz skończył się 3:1.
-Czas na wybór MVP.
Nie słuchałam już tylko patrzyłam na córkę i chciałam wziąć ją na ręce. Wtedy dziewczyny zaczęły mnie wypychać.
-Co jest?- zapytałam.
-Zostałaś MVP- powiedziała Agnieszka.
Uśmiechnęłam się i podeszłam odebrać nagrodę. Podeszłyśmy pod siatkę pożegnać się z przeciwniczkami, a potem podbiegłam do męża.
-Daj mi ją.
Przekazałam mi statuetkę, a sama wzięłam Lizkę na ręce i poszłam się rozciągać. Koleżanki z drużyny okrążyły mnie i przejmowały po kolei małą. W końcu wróciła do mnie. Po rozciąganiu podałam córkę Piotrkowi, a sama rozdawałam autografy i robiłam sobie zdjęcia z fanami. Gdy udało mi się wydostać z tłumu udałam się do szatni, przebrałam i wróciłam z mężem do domu. Tydzień później miał odbyć się ślub Alka i Oli. Razem byłyśmy kupić sukienki. Malowałam ją i czesałam.
-Denerwujesz się?- spytałam.
-Pewnie, że tak. Inia jak ty sobie z tym poradziłaś?
-Ja nie jestem najlepszym przykładem.
-Czemu?
-Bo mało nie uciekłam przed ślubem. Zresztą pamiętasz.
-Ale byłam wtedy taka pewna tego co mówiłaś do Aleksa.
-Tak miało to brzmieć, ale szczerze to chciałam wtedy uciec i uciekłabym gdyby nie to, że musiałam go ukarać.
-Żałujesz?
-Nie. Właściwie to, że wyszłam za Piotrka to była najlepsza decyzja w moim życiu. Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Mam wspaniałego męża i cudowną córkę. Czego chcieć więcej?
-Twoja praca to twoja pasja. Chciałabym mieć takie cudowne życie jak ty, ale nigdy nie będę mieć.
-O czym ty mówisz?
-Nie mogę wyjść za Alka.
-Co?!
-Nie mogę- wstała i wybiegła.
-Ola!- pobiegłam za nią.

Przepraszam za zwłokę, ale skończyłam dziś szkołę i byłam na mieście to uczcić. Gdy wróciłam do domu okazało się, że jutro robimy grilla i kto ma sprzątać dom? Oczywiście ja. A teraz jeszcze mecz.. Jutro mam tego grilla, więc rozdział raczej na pewno nie pojawi się. Komentujcie :)

19 komentarzy:

  1. Dlaczego Ola nie może wyjść za Alka? O.o

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej! Dlaczego Olka ucieka? Przecież nie możne tego zrobić Alkowi!!!! Niech się dziewczyna ogarnie wyjdzie za niego bo lepiej nie trafi!
    Szkoda ze jutro rozdział się nie pojawi, ale czekam do niedzieli. Pozdrawiam :* /Malina

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty to potrafisz trzymać ludzi w napięciu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna notka ale miałabym prośbę abyś zaczęła dodawać wpisy na bloga siatkarska przyszłość :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś skończyłam szkołę, więc teoretycznie powinnam mieć teraz więcej czasu i może uda mi się coś wrzucić, ale nie obiecuję :)

      Usuń
  5. W takim momencie???!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie piszesz! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlaczego Ola uciekła?! Kurcze takim momencie kończysz rozdział?! Ranisz... :( Ale jak zwykle bardzo mi się podoba ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale się porobiło :) Genialne
    Dopiero dziś tu trafiłam i od około godziny 13 czytam z wypiekami na twarzy. Muszę przyznać, że naprawdę świetnie piszesz. I pomysł również znakomity.
    A teraz będę się niecierpliwić w oczekiwaniu na następny.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i udanego grilla życzę :)

    Oprócz tego zapraszam do mnie: http://pasio-passione.blogspot.com/2013/06/dwojka.html

    OdpowiedzUsuń
  11. O kurde nic tylko czekac ~J

    OdpowiedzUsuń
  12. Dasz następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  13. Dasz nowy rozdział? :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Jest 15 komentarz! Błagam dodaj nowy rozdział bo chce wiedzieć jaka bd dalsza część opowiadania ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dajeeeeesz następny :p

    OdpowiedzUsuń
  16. Oby jednak ola wyszla za alka

    OdpowiedzUsuń